poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Władczyni rzek - Philippa Gregory




Philippa Gregory to pisarka, a zarazem historyk, przedstawiająca w swoich powieściach historie kobiet, które odegrały ważną rolę w dziejach, a podręczniki niekoniecznie o tym wspominają. Jedną z nich była pominięta i niedoceniona przez interesujących się tamtym okresem historyków Jakobina Luksemburska. Swego czasu księżna Bedfordu i dworka królowej Anglii Małgorzaty Andegaweńskiej, która zawsze znajdowała się w centrum wydarzeń. Kobieta niezwykła, która w świecie mężczyzn musiała ukrywać swoje zainteresowanie światem, magią i inteligencję, bo wiele podobnych jej kobiet zostało wówczas oskarżonych o bycie czarownicami i straconych, właśnie z powodu swoich przekonań i wykraczania poza swoje czasy.

„Władczyni rzek” to beletryzowana biografia, w której Philippa Gregory łączy odkrytą przez siebie prawdę historyczną z domysłami i własnymi wyobrażeniami o Jakobinie Luksemburskiej. W końcu same fakty nie uczynią z postaci historycznej człowieka z krwi i kości, a autorka tchnęła w nią życie. Możemy śledzić losy kobiety od dzieciństwa niemal po koniec jej życia. Widzimy jak zmienia się z upływem lat, jak ważne są dla niej takie wartości jak odwaga, wierność, lojalność, rodzina. Jakobina zmaga się z trudnymi decyzjami i problemami, dotyczącymi nie tylko jej samej i najbliższych, ale niekiedy też całego kraju. Autorka wprowadziła także wątek nadprzyrodzony, którym są magiczne zdolności głównej bohaterki i niektórych kobiet z jej rodu. Pomysł ten oparty jest na legendzie o Meluzynie, którą Gregory opisała na kartach swojej powieści i uczyniła ją jej spiritus movens. Tak więc Jakobina ma dość mętne wizje przyszłości, słyszy śpiew zwiastujący śmierć bliskich, a żywioł wody pomaga jej w podejmowaniu najważniejszych decyzji.

„Władczyni rzek” ma formę pamiętnika Jakobiny Luksemburskiej, która skrupulatnie opisuje kolejne miesiące i lata swojego życia. W przypadku powieści historycznej taka forma prowadzenia narracji jest idealna, gdyż lepiej przybliża czytelnikowi bohaterkę i czyni ją bardziej realną. Nie poznajemy jedynie faktów, ale też wszystkie myśli i rozterki Jakobiny. Bardzo dużo uwagi jest także poświęcone Małgorzacie Andegaweńskiej. W końcu Jakobina była jej dworką i najbliższą przyjaciółką, więc siłą rzeczy miała wgląd w jej sekrety i poczynania. Akcja powieści rozgrywa się w czasie Wojny Dwu Róż, a autorka opisuje zawiłości problemów Anglii w przystępny sposób, choć nie ukrywam, że trzeba się mocno skupić, by wynieść z książki jakąś korzyść.

Chociaż historia przedstawiona na kartach powieści jest bardzo ciekawa, jest to dość trudna i żmudna lektura, szczególnie dla osób, które nie mają z takimi powieściami często do czynienia. Są momenty, które niesamowicie wciągają i wręcz nie mogłam się doczekać, by poznać dalsze losy bohaterki, ale im więcej historii i polityki, tym ciężej mi się czytało. Trudno mi było przebrnąć przez nudne fragmenty i tym sposobem lektura ponad 500-stronicowej cegły ciągnęła mi się w nieskończoność, a konkretnie prawie 3 tygodnie. Największym plusem książki jest wątek nadprzyrodzony i losy bohaterki nie mające związku ze sprawami Anglii, a raczej z jej codziennym, zwyczajnym życiem. „Władczyni rzek” nie nada się dla osób mających awersję do historii, bo stricte historycznych elementów jest tu dość dużo. Mimo wszystkich trudności po skończeniu książki byłam zadowolona, że ją przeczytałam. Nie wiem jednak, czy sięgnę jeszcze po podobne tytuły tej autorki.

Moja ocena: 6.5/10


15 komentarzy:

  1. Swego czasu książka prześladowała mnie w Lublinie, dopiero zaczynałam przygodę z tym miastem i chyba zawsze, gdy zobaczę okładkę "Władczyni" będę miała przed oczami zimowy Lublin :)

    Lubię książki tej autorki, ale pewnie życie mi braknie, żeby wszystkie przeczytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mimo wszystko chyba jednak sięgnę w najbliższym czasie po tą książkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku uda mi się wziąć za książki Philippy!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawa jestem książek tej autorki. Słyszałam na razie same pochlebne opinie na ich temat. Szkoda, że ta trochę cię nużyła. Obawiam się, że w moim przypadku mogłoby być tak samo, dlatego rozejrzę się za inną powieścią tej pisarki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Chętnie bym przeczytała, lubię tą autorkę

    OdpowiedzUsuń
  6. może wstyd się przyznać, ale nie mam pojęcia kim jest Jakobina. na "Władczynię rzek" raczej nie mam ochoty, ale myślę, że sięgnę po jakąś inną książkę autorki, może "Odmieńca".

    OdpowiedzUsuń
  7. Autorkę w planach mam od dawien dawna, normalnie wstyd się przyznać. Ale myślę, że zacznę od "Kochanic króla", bo uwielbiam film <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Jako, że jestem w klasie humanistycznej, historię lubię. ,,Władczyni rzek" chodzi za mną od dłuższego czasu. Trochę się teraz obawiam tych nużących fragmentów, bo wiem, że polityka może męczyć, mimo to, z chęcią kiedyś sięgnę po książkę:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nadal nie znam nic autorki. Obiecałam sobie jednak, że ja zacznę z nią przygodę od książek z serii o Tudorach, bo to bardziej mnie interesuje :D

    OdpowiedzUsuń
  10. na razie chyba sobie odpuszczę, trochę mnie przeraża ta historia i polityka :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Z pewnością będę czytać książki tej autorki, ponieważ historię bardzo lubię

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie czytałam żadnej książki tej autorki, ale mam na półce "Odmieńca", więc niedługo się to zmieni. Jednak inne jej książki też mnie kuszą :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie czytałam jeszcze żadnej książki Philippy Gregory. Zauważyłam ostatnio, że jest popularna, ale jakoś mnie do niej nie ciągnęło, dopóki nie odkryłam, o czym pisze :)
    Teraz mam trochę podjarkę, bo odkąd w zeszłym roku zainteresowałam się Tudorami, tak teraz przeżywam ożywienie zainteresowania historią, więc na pewno przeczytam, chociaż o Jakobinie w życiu nie słyszałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zanim przeczytałam książkę też nie miałam o niej pojęcia ;)

      Usuń
  14. Jak na razie mam za sobą jedno spotkanie z twórczością autorki i niestety nie jest ono zbyt udane. Jednak nie mam zamiaru się zniechęcać i dalej poznawać twórczość p. Gregory. Jednak po Twojej recenzji widzę, że warto zacząć od zupełnie innej powieści :D

    OdpowiedzUsuń