niedziela, 30 grudnia 2012

Jak to było w tym 2012

Rok 2012 zbliża się ku końcowi, dlatego chciałabym zrobić podsumowanie: co czytałam, co mi się najbardziej podobało, co rozczarowało. Bez przedłużania.

Książki, które zrobiły na mnie największe wrażenie, czyli rozłożyły na łopatki, zszokowały, zostawiły z sieczką w mózgu, przyprawiły o dreszcze, siedzą w głowie do dziś. Zdecydowanie króluje trylogia Millennium, która może nie jest tak spektakularna pod względem fabuły i efektu zaskoczenia, ale jako całość jest nieziemsko dobra i robi wrażenie. Dalej na mojej liści plasuje się "Kobieta bez twarzy", która jest w zupełnie innym stylu niż poprzedniczki, ale jest genialna i jak tylko o niej wspominam, to polecam każdemu! Anna Fryczkowska odwaliła kawał dobrej roboty, portrety psychologiczne postaci, klimat i to porażenie czytelnika emocjami! Dalej mamy "Grę o tron", która jest świetnie napisana, piękny język, barwne opisy, ciekawi i jedyni w swoim rodzaju bohaterowie. Książkę czyta się raczej ciężko, ale jest wspaniała i koniecznie muszę w przyszłym roku sięgnąć po kontynuację! Poza tym niedawno przeczytana "Siostra", podobnie jak "Kobieta bez twarzy" zaskakuje, ale 100 razy bardziej. Świetnie przedstawione studium psychologiczne miłości między rodzeństwem i życia po śmierci bliskiej osoby, ale jest to thriller, który trzyma w napięciu, wywołuje masę emocji, a gdy trzeba wzrusza. Ile razy użyłam w tym akapicie słów genialny, świetny? Ech, pozwolę sobie raz w roku :)

Książki godne polecenia, czyli te, które mnie zauroczyły, wciągnęły, dały do myślenia, zaskoczyły i które uważam, że trzeba przeczytać! Kolejność przypadkowa. Na początku chciałabym wspomnieć o Dallas '63, co jest dla mnie samej zaskoczeniem. Pamiętam, że męczyłam się trochę przy czytaniu, raz mnie wciągało, potem brnęłam przez mniej ciekawe strony. Właściwie po skończeniu pomyślałam coś w stylu "może być" i dałam chyba ocenę 7/10, nawet nie napisałam recenzji, bo nie wiedziałam co czuję. Jednak z czasem zauważyłam, że ta książka siedzi w mojej glowie, pamiętam wiele scen, zastanawiam się nad nimi, nad samym pomysłem autora i gdybam, a gdyby głowny bohater postąpił inaczej... Teraz doceniam tę książkę, stwierdzam, że jest świetna! Książki warte polecenia to te, które wraz z czasem mijającym od ich przeczytania wydają się coraz lepsze ;) Kolejna książka, która wcale mi się tak bardzo nie podobała, gdy ją czytałam, czyli Uprowadzona. Przez chyba połowę się męczyłam, potem się zaczytywałam i teraz z sentymentem wspominam te piękne scenerie, wzruszające i smutne sceny i myślę, że to cudowna historia, choć może ktoś powie, że naiwna. I jeszcze "Świadectwo prawdy" mnie ruszylo, było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Picoult, bardzo udane zresztą. Nie pamiętam, co tak bardzo mnie urzekło, chyba realność i zwyczajność tej historii, bez zbytniego upiększania prawdy, jakichś chwytów mających na celu wzruszenie czytelnika, bez patosu i zakłamania, po prostu kawa na ławę. O i jeszcze świetny "Pamiętnik z przyszłości": wydawało mi się, że to taka niepozorna książeczka, podeszłam do niej bez większych oczekiwań i jestem zaskoczona rezultatem, bardzo dobrze wspominam: dużo emocji, tajemnic, wątek nadprzyrodzony. Jestem zdziwiona, że wybrałam te książki, ale to taki impuls. Robiąc to podsumowanie dowiaduję się, co mi się naprawdę podobało i zapadło w pamięć ;)

Zauważcie, że na powyższych listach nie wymieniłam książek należących do moich ulubionych serii. Nie zamieściłam paranormali, młodzieżowej fantastyki i różnych książek, ktore również mi się bardzo spodobały, bo chciałam być obiektywna i wyróżnić te pozycje, które mogę się spodobać każdemu czytelnikowi, a nie tylko określonemu gronu. Chciałam wyróżnić te, które są tego warte same w sobie, a nie ze względu na grupę czytelników, dla której są przeznaczone. Tak więc teraz moje ulubione, ukochane, cudowne książki, których jestem fanką i na których kontynuacje będę czekać :> Warto polecić:  Nadzieja, W pierścieniu ognia, Mechaniczny książę. Jestem przerażona, że lista jest tak krótka, jakaś surowa się zrobiłam. Bardzo podobały mi się też: GONE. Ciemność, Potem, Kaznodzieja, Życie, które znaliśmy, Kosogłos.

Teraz ta zła strona mocy. Największe rozczarowania: Dotyk Julii, Gorączka, Błękitnokrwiści. Książki te są beznadziejne, nudne, niedopracowane, nielogiczne, bez sensu, chaotyczne i nie polecam nikomu. Książki, które mnie rozczarowały nie dlatego, że były aż tak złe, tylko po prostu liczyłam na coś lepszego: Drzwi do piekła, Obiecaj mi, Dziewczyna z sąsiedztwa, Proroctwo sióstr, Nevermore. Cienie, Syrena. Książki, które moim zdaniem nie są tak dobre jak się mówi: Kwiaty na poddaszu, Jutro, Pałac północy, Żelazny król, Biała jak mleko, czerwona jak krew, Crescendo, Cisza, Wichrowe wzgórza.

Lista jest dziwna, bo sama jestem zaskoczona efektem tego podsumowania. Spędziłam nad nim dużo czasu, zweryfikowałam swoje poglądy i zobaczyłam, co naprawdę mi się podobało, a co nie. Polecam Wam książki, które na początku wydawały mi się średnie, odradzam te, które może w recenzjach nawet chwaliłam, bo minęło sporo czasu, a z czasem nasze poglądy się weryfikują. Poznajemy nowe książki, stwierdzamy, że są rzeczy lepsze niż te, które kiedyś wydawały nam się genialne, a to, że książkę czyta się ciężko nie znaczy, że nie jest ona świetna i godna polecenia. Jestem bardzo ciekawa, jakie będą moje typy za rok, jak zmienią się moje kryteria wyboru, gust czytelniczy. Oby 2013 rok był obfitszy w dobre książki, a rozczarowań było jak najmniej.

W 2012 roku:

- przeczytałam 100 książek
- zrecenzowałam 81 książek
- opublikowałam 105 postów
- zorganizowałam 1 konkurs
- zawarłam 3 współprace recenzenckie
- dołączyłam do ekipy portalu Upadli oraz do Syndykatu Zbrodnia w Bibliotece
- na chwilę obecną jest 16600 wyświetleń stron i 202 obserwatorów

Rok 2012 był bardzo owocny i jestem z niego zadowolona. Dziękuję, że jesteście ze mną, czytacie, komentujecie, odwiedzacie. To Wy dajecie mi motywację, żeby pisać i dlatego dalej tu jestem i obym była kolejny rok :) Dziękuję, Czytelnicy!



Recenzja Miasto Zagubionych Dusz KLIK

Sprzedam KLIK

sobota, 29 grudnia 2012

Miasto zagubionych dusz - Cassandra Clare



Po Sebastianie i Jace’ie ślad zaginął i wszystko wskazuje na to, że z udziałem Lilith zostali złączeni w jedność. Jeśli zranisz Sebastiana, skrzywdzisz także Jace’a. Clave stopniowo odkłada na bok sprawę niewinnego chłopca, skupiając się na planach Sebastiana. Jednak rodzina i przyjaciele nie mogą się pogodzić ze stratą Jace’a, a ich poczynania w kierunku jego odzyskania stają się coraz śmielsze, niektóre z nich stoją na granicy łamania prawa Nocnych Łowców. Clary postanawia wyruszyć na wyprawę w inne wymiary i nikt nie jest w stanie jej powstrzymać. Tymczasem także inni bohaterowie mają swoje problemy: Simon cierpi z powodu odrzucenia przez matkę, jednocześnie rozwija się jego związek z Isabelle. W nowy etap wkraczają też Maya i Jordan.

Miasto zagubionych dusz to już piąta część serii Dary Anioła autorstwa Cassandry Clare. Przedstawiony w książkach świat Nocnych Łowców urzeka, jest niepowtarzalny i jedyny w swoim rodzaju. Bogactwo magicznych stworzeń, niezwykłych miejsc, specyficznych zasad Clave, mnogość tajemnic i wątków świadczą o wyobrazni autorki. Dzięki wszystkim tym elementom książki Clare porywają, a ja stałam się ich zagorzałą fanką. Mimo to jestem zdania, że Dary anioła powinny się zakończyć na trzeciej części. Pomysł na fabułę jakim jest chęć opanowania świata przez Sebastiana, to powtórka z poczynań z Valentine’a, tyle że w młodszym wydaniu.

Właściwie przez połowę książki się nudziłam. Przy lekturze trzymały mnie sceny z Isabelle&Simonem, Alec’em&Magnusem. Widać tu wyraźnie przemianę bohaterów, szczególnie na przykładzie wampira, który początkowo denerwujący, teraz stał się dla mnie całkiem ciekawą postacią, w dodatku zabawną. Brakowało mi za to dawnego Jace’a, bo ten tutaj był zaledwie jego marną imitacją. Wiem, że takie było zamierzenie autorki, ale jednak zabieg ten znacznie osłabił moje zainteresowanie książką. Skutkiem przemiany Jace’a także Clary mnie irytowała, bo zachowywała się dziecinnie, nierozsądnie, czasem naiwnie, a rozpaczanie jej nie służy, bo i bez tego potrafi być denerwująca. Za to bardzo spodobało mi się to, co zrobiła pod koniec książki, to była zupełnie inna odsłona jej postaci i zaimponowała mi. Ciekawi o co chodzi?

Tak więc czytanie pierwszej połowy książki szło mi jak po grudzie. Właściwie odkładałam ją na bok i wybierałam Pretty Little Liars. Miałam też wrażenie, że w porównaniu z poprzednimi częściami jest za wiele suchych opisów, a za mało zabawnych i inteligentnych dialogów, bardzo mi ich brakowało. Nie zliczę, ile razy podczas lektury wyłączałam się i musiałam po raz kolejny czytać to samo zdanie. Jednak w końcu wciągnęłam się, zaczęłam bacznie śledzić losy bohaterów i znowu czułam się tak jak kiedyś, przy pierwszych trzech tomach. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że to dalej te moje ukochane Dary Anioła, czytało się magicznie i teraz się zastanawiam, czy pierwsza połowa faktycznie była zła, czy może to ja nie mogłam się wkręcić?

W książce pojawia się sporo nawiązań do Diabelskich Maszyn, co może być nie lada gratką dla fanów, wyszukujących najdrobniejsze szczegóły i snujących na ich podstawie rozmaite teorie. Ja chyba nie jestem wystarczająco uważnym czytelnikiem, bo wiele niuansów mi umyka, ale może Wam akurat odpowiada takie dopatrywanie się wskazówek w każdym zdaniu. Miałam też wrażenie, że w natłoku problemów miłosnych prawie wszystkich bohaterów, umknął gdzieś ten klimat świata Nocnych Łowców, czyli właściwie główny motyw, bo zawsze to walka z demonami i oddanie ideałom były tu najważniejsze, a nie miłosne perypetie.

W każdym razie lektura jest bardzo miła, choć „miła” to złe słowo, bo takie stonowane, a Miasto zagubionych dusz (od połowy) wzbudza tyle emocji! Nawet się wzruszyłam parę razy i łzy poleciały, niektóre sceny są cudowne! A zakończenie również bardzo mi się podobało, zdecydowanie bardziej niż w poprzedniej części. Może i Clare poleciała na kasę i dorobiła na siłę kolejne tomy DA, ale jednak ja kocham tę serię i pozostaję wierną fanką Jace’a, Alec’a, Magnusa, Isabelle i całej reszty cudownych bohaterów. Nawet czarne charaktery intrygują i pozostawiają miejsce na rozmyślania. Polecam wszystkim fanom DA, a osoby, które jeszcze nie czytały poprzednich części, niech się za nie czym prędzej zabierają. A przynajmniej za pierwsze trzy tomy, gwarantuję, że warto.

 Moja ocena: 7/10



czwartek, 27 grudnia 2012

Wiśniowy dworek - Katarzyna Michalak



Dwie młode kobiety, Danka i Danusia, których nie łączy nic, a wiele różni. Jedna jest przebojową mieszkanką stolicy, żyje w ciągłym biegu i pracuje dla korporacji. Druga mieszka na wsi, gdzieś koło granicy z Litwą i pracuje jako nauczycielka. Jest jeszcze tajemniczy mężczyzna, który obserwuje kobiety i spisuje swoje spostrzeżenia na ich temat. A pewnego dnia, zbiegiem, nie-zbiegiem okoliczności, Danka i Danusia lądują na weekend w tym samym ekskluzywnym hotelu…

Wiśniowy Dworek. Chyba w każdej powieści Katarzyny Michalak jest takie magiczne miejsce: mały domek lub dworek, otoczony ogródkiem, w którym kwitną róże i poziomki, a przed wejściem wygrzewają się w słońcu pies czy kot. Za płotem rozciąga się las, do którego można udać się na grzyby czy spacer. Słowem, raj na ziemi dla każdego, kto o takim własnym zakątku marzy. Dlatego tak kochamy książki Pani Kasi, bo przedstawiają to, za czym tęsknimy, czego pragniemy, pozwalają na chwilę oderwać się od tego co nas otacza i marzyć, marzyć. Ale Ta Michalak się wyrabia i daje się poznać z zupełnie innej strony, czego przykładem jest „Nadzieja”, gdzie nie pokazuje tych szczęśliwych kolei ludzkiego losu. Na szczęście dla tych, którzy wolą książki pozytywne i optymistyczne, w Wiśniowym Dworku nie zabraknie magii i odrobiny marzeń. Chociaż problemy naszych bohaterów nie ominą, a wręcz wszystkie naraz sprzymierzą się przeciw nim.

Im bardziej zagłębiałam się w fabułę, tym bardziej zmieniały się moje poglądy na to, czego powinnam się spodziewać dalej. Gdy pojawił się tajemniczy osobnik śledzący kobiety i piszący listy do czytelnika, które wydawały się trochę szalone ze względu na styl, poczułam specyficzny dreszczyk grozy i emocji. Początek zapowiada zupełnie coś innego, niż dostajemy później. Nie jest to żaden kryminał, thriller czy coś w tym stylu, choć tego się spodziewałam i troszkę się pierwotnie rozczarowałam. Ale jak Katarzyna Michalak pokazuje w swojej najnowszej książce, nie trzeba się bać i spoglądać podczas lektury ze strachem za siebie, żeby otrzymać sporą dawkę tajemnic. I świetnie się przy tym bawić.

Tak więc są tajemnice, rodzinne sekrety, przystojni obcokrajowcy, a nawet mafia i strzelaniny, nudzić się nie sposób. Czasem jest przewidywalnie i moje domysły wyprzedzają fabułę, ale to drobiazg. Najważniejsze jest to, jak można się zżyć z bohaterami, polubić nawet tych z początku denerwujących takich jak Danka, a koniec końców i tak z całych sił trzymamy za nich kciuki. Może nawet łzy na koniec polecą, kto to wie. Zakończenie nie jest dosłowne i za to brawa dla autorki, bo książka została mi w głowie i przypominała o sobie jeszcze przez pewien czas. I to nie jest tak, że znajdziecie tu same tajemnice i sensacyjne sceny, bo jest też miejsce dla miłości, której obserwowanie cieszy serce i duszę. Poza tym książka gra bardzo mocno na emocjach, wzrusza i trzyma w napięciu jednocześnie.

Myślę, że Wiśniowy dworek to lektura obowiązkowa dla wiernych czytelników Katarzyny Michalak. Jeśli już znacie i lubicie tę autorkę, to jej nową powieścią z serii owocowej na pewno się nie rozczarujecie! Nie daje po głowie tak mocno jak „Nadzieja”, ale i losy bohaterów są tu mniej dramatyczne. A osobom, które książek Pani Kasi jeszcze nie znają, „Wiśniowy dworek” również szczerze polecam, poznajcie tę piękną historię i zacznijcie marzyć.

 Moja ocena: 8/10

Za książkę dziękuję serdecznie autorce!



wtorek, 25 grudnia 2012

Proroctwo sióstr - Michelle Zink



Mogłabym już na początku w pięknych słowach opisać fabułę, tak by Was zaciekawić, przyciągnąć, stworzyć atmosferę tajemniczości i sprawić wrażenie, że „Proroctwo sióstr” to powieść intrygująca i jedyna w swoim rodzaju. A potem sprowadzić na ziemię i przejść do konkretów. Ale po co? Chyba większość z Was już wie o czym jest ta książka i wydaje mi się, ze po samym opisie fabuły można się czuć zachęconym. W każdym razie dla mnie od prawie roku „Proroctwo sióstr” było takim ideałem, im więcej o nim czytałam coraz bardziej zdawało mi się, że to książka wymarzona, która spełni moje oczekiwania i wciągnie do swojego świata. Naprawdę byłam o tym przekonana, jednocześnie nie chcąc zdobyć jej zbyt szybko, wolałam marzyć i żyć w przekonaniu, że kiedyś przeczytam tę moją książkę idealną.

Lia i Alice to bliźniaczki, które niedawno straciły ojca. Pewnego dnia poznają pradawną przepowiednię, która wyznacza ich los. Dobra siostra i zła siostra będą zmuszone żyć wbrew własnym przekonaniom i rozpocząć walkę między sobą, by uratować lub zniszczyć ludzkość.  Wiem, że na pierwszy rzut oka fabuła wydaje się ciekawa, ale niestety, nie tylko ona się liczy, gdy zawodzą inne ważne rzeczy. Przede wszystkim cała ta zagadka przepowiedni i walki o ludzkość sprowadza się do dwóch dziewcząt mieszkających w dworku ze swoją ciotką i młodszym bratem, które przeszukują bibliotekę ojca, szperają po swoich pokojach, dużo rozmyślają i czasem jeżdżą bryczką do miasta zasięgnąć informacji u jasnowidzów. Nie ma fajerwerków, na które liczyłam po opisie książki, moje wyobrażenia nie miały nic wspólnego z rzeczywistością, a podejrzewam, że na taki haczyk może się złapać więcej czytelników.

Miejsce akcji to dworek, w którym mieszkają dziewczyny, jedna czy dwie sceny w szkole, do której uczęszczają oraz domy kilku postaci, do których się udają. Bardzo się na tym zawiodłam. Było tak, jakbym oglądała przedstawienie w teatrze, w którym wszystko rozgrywa się w jednym pomieszczeniu. A przecież w książce nie potrzeba dekoracji i wiele miejsca, wystarczy trochę wyobraźni i dobrych chęci autora. Ale właściwie po co komu różnorodne scenerie, skoro i tak niewiele się dzieje? Poziewując pomiędzy kolejnymi naradami przyjaciółek Lii a wycieczkami na miasto, zdążałam konsekwentnie naprzód. Wydarzenia opisywane w książce rozgrywają się w XVIII wieku. Normalnie bym się z tego ucieszyła, bo uwielbiam takie klimaty, ale tutaj tylko sprzyjało to brakowi akcji, bo przecież dziewczęta muszą siedzieć w domu, nie powinny rozmawiać z nieznajomymi czy spoufalać się z młodzieńcami. Najlepiej niech nie robią nic, tylko dziergają na drutach, ale czemu ja muszę o tym czytać?

Oczywiście nasze główne bohaterki przedstawione są na zasadzie kontrastu- jedna zła, druga dobra. A że zostały postawione w sytuacji sprzecznej z ich naturą to chyba jakiś zabieg ze strony autorki, mający na celu pokazanie cierpienia dziewczyn, czy też własnej pomysłowości przy tworzeniu intryg. Naciągane to wszystko strasznie, a najgorsze jest to, że w ogóle nie wciąga. Styl jakim posługuję się autorka nie budzi większych zastrzeżeń, choć czasem jest w nim trochę przesady. Zabiegi typu długi wywód, a zaraz potem przeniesione do następnej linijki zdanie „Teraz już wiem” bardziej śmieszą niż wprowadzają w odpowiedni nastrój. Za to język jest całkiem na poziomie, odpowiedni dla czasów, w których akcja się rozgrywa.

Polecam osobom cierpiącym na bezsenność, może pomoże. Największą wadą tej książki jest to, że zanudza, na śmierć czasami. Ale cóż się dziwić, jak autorka ciągle opisuje padający deszcz, salon z kominkiem, szare wzgórza i inne ponure scenerie. Książka jest nie tylko nudna, ale też niekiedy głupia. Podróże w snach to chyba największy zwrot akcji, jaki tu znalazłam. Na kontynuację się nie skuszę, a Wam „Proroctwa sióstr” nie polecę, bo nic ciekawego tu nie znajdziecie. Nawet mrocznego nastroju, na który liczyłam, nie było. Miał być hit i książka życia, a było połączenie komedii z tandetą. Oby kolejne tomy były lepsze, czego szczerze życzę ich czytelnikom.

Moja ocena: 6/10

***
Przypominam, że sprzedaję książki. Zachęcam do kupna! KLIK



poniedziałek, 24 grudnia 2012

Merry Christmas everyone!


Kochani! Chciałabym Wam życzyć wszystkiego co najlepsze: spokojnych i radosnych Świąt spędzonych w rodzinnym gronie, dużo prezentów pod choinką, nie tylko tych książkowych, pysznych potraw na wigilijnym stole, uśmiechu na twarzy, spełnienia marzeń, miłości, zdrowia, wielu wspaniałych książek i wrażeń w Nowym Roku, który pod każdym względem ma być jeszcze lepszy od poprzedniego oraz cudownej zabawy w Sylwestra. Mam nadzieję, że dobrze spędzicie ten świąteczny czas, odpoczniecie, naładujecie akumulatory, a potem znowu będziemy się spotykać na blogach, zlotach i Targach Książki. Wszystkiego dobrego Wam życzę! Wesołych Świąt!


niedziela, 23 grudnia 2012

Porządki na półce, czyli SPRZEDAM.

Nadszedł ten czas, gdy stwierdziłam, że książki już się na półkach nie zmieszczą żadnym cudem. A że nowe na pewno do mnie przybywać nie przestaną, postanowiłam niektórych się pozbyć, a przy okazji budżet podreperować. Tak więc bardzo zachęcam do kupowania, mam nadzieję, że ceny są korzystne i się skusicie :>

SPRZEDAM ( w ceny wliczone są koszty wysyłki, ok. 5zł) :


-Żelazny cierń - 25 zł

-Sukienka z mgieł - 20 zł

-Niepamięć-  22 zł

-Jutro 2 - 20 zł

-Las zębów i rąk - 23 zł, Śmiercionośne fale - 23 zł

-Żelazny król - 20 zł (REZERWACJA)

-Oddech nocy - 20 zł

-Mroczne światło - 20 zł

-Wejście w zbrodnię - 20 zł

-Erebos - 25 zł

-Dotknąc prawdy - 25 zł

-Nevermore kruk - 23 zł, Nevermore Cienie - 23 zł

-Syrena - 20 zł

-Sto tysięcy królestw - 23 zł
-Światła września - 20 zł

W Krakowie istnieje możliwość odbioru osobistego, wtedy cena będzie odpowiednio niższa.
Jestem nastawiona głównie na sprzedaż, ale w przypadku bardzo interesujących mnie książek możliwość wymiany również istnieje. Poszukuję szczególnie: PLL VII, PLL VIII, Krąg, Osobliwy dom pani Peregrine.
Zainteresowanych proszę o kontakt na maila: elen231096@interia.pl lub wiadomość na moim profilu na LC http://lubimyczytac.pl/profil/69524/elen 


sobota, 22 grudnia 2012

Pretty little liars. Niewiarygodne - Sara Shepard



   Witajcie moi drodzy. Mam wrażenie, że nasze przyjaciółeczki dawno się porządnie nie przestraszyły. Przynajmniej od czasu, gdy musiałam uciszyć jedną z nich. Obawiam się, że Hanna już nie zdradzi moich tajemnic. Taka ładna dziewczyna, tylko trochę zbyt dociekliwa, a to niebezpieczna cecha, jeśli ma się do czynienia ze mną. I nie zapominamy o jej sekretach, takich jak zwracanie posiłków, byle nie przytyć. Dziwne, że jeszcze ma chłopaka, może to zmienię. W porównaniu z leżącą w szpitalnym łóżku Hanną, jej przyjaciółkom powodzi się zdecydowanie zbyt dobrze. Ale rodzicom Emily chyba nie podobają się dziewczyny, z którymi się całuje. Oby nie wyrzucili jej z domu! Co do wyrzucania z domu, biedna Aria podrywaczka zdaje się mieć podobne problemy. Ale zawsze może zamieszkać z kochanką swojego ojca, bo czemu nie? Tylko czy mama i braciszek się z tego powodu ucieszą… Spencer z kolei znowu próbuje być lepsza od swojej siostry, co  jakoś jej nie wychodzi. Co będzie, gdy komisja konkursowa i rodzice dowiedzą się, że nasza Pani Doskonała ukradła pracę Melissy? Dowiedzą się albo się nie dowiedzą, wszystko zależy ode mnie. Jak zwykle. Szkoda, ze złote dzieci z Rosewood nieustannie wpadają w kłopoty. Zabawa się dopiero zaczyna. Całuski!        
                                                                                                                                                                                                     - A.

                Seria Pretty Little Liars ma całe mnóstwo wiernych fanów, jednak czy zjawisko to ma faktycznie jakieś logiczne uzasadnienie? Kiedyś wydawało mi się, że nie, bo pierwsze dwa tomy do mnie rozczarowały i sprawiły, że na jakiś czas porzuciłam szczytny cel poznania kolejnych. Jednak fanką serialu zdecydowanie jestem, nic nie może się równać z jego mrocznym klimatem, aktorami na właściwych miejscach i ciągłym nastrojem grozy. Choć ostatnio scenarzyści zaczęli za bardzo mieszać, co mi się nie podoba. Ale przechodząc do meritum, w emisji serialu nastąpiła przerwa, od listopada aż do stycznia. Ja tyle czekać nie mogłam, zaczęło mi brakować intryg -A. Także gdy pojawiła się okazja, zdobyłam tomy kolejne. I zaczęła się jazda…

                Pamiętam, że dotychczas narzekałam na zbyt wiele podobieństw między serialem a książkami, bo znając ten pierwszy nudziłam się przy lekturze. Przez tom pierwszy trzeba przebrnąć, w drugim już pojawiają się zmiany. W trzecim jest dobrze, a co z „Niewiarygodnymi”? Mogę powiedzieć tyle, wciąga, a nawet bardzo. Główny motyw intryg i podejrzani pokrywają się z serialem, ale jest też wiele nowych sytuacji, pomysłów, zabiegów. Poza tym wszystkie sceny serialowe są wymieszane, dlatego nie ma co narzekać na nudę. Odkąd zaczęłam czytać trzeci tom wpadłam w jakiś nałóg, bo cały czas chcę dalej czytać o kolejnych intrygach –A i perypetiach dziewczyn, skutkiem czego następne dwa tomy już posiadam.

                W PLL zawsze raził mnie słaby styl pisania pani Shepard. Mam na myśli, że jest on totalnie zwyczajny, jakby osoba, która nie zna się na pisaniu zabrała się do napisania książki, bo ma ciekawy pomysł. Żadnych wrażeń literackich tu doznać nie można, a dialogi bywają czasem tak głupawe i puste, że aż coś się człowiekowi dzieje. Gwoli prawdy, nie wiem czy w „Niewiarygodnych” też tak jest, bo się zaczytałam i wszystko mi się podobało, a tamtą niepokojącą tendencję zauważyłam w poprzednich tomach. Tak więc PLL to nie seria dla wymagających czytelników, którzy chcą się rozkoszować językiem i głębszą wartością, ale za to można się przy niej świetnie bawić i dać się wciągnąć w świat intryg. W końcu każdy potrzebuje czasem chwili odprężenia i relaksu, a te książki to umożliwiają. A. poleca!

                Moja ocena: 8/10



środa, 12 grudnia 2012

Wyniki konkursu.




To nie była łatwa decyzja. Długo debatowałyśmy z Sophie, a rezultaty tego możecie zobaczyć poniżej. Więcej niż dwie osoby napisało pięknie, ciekawie i zabawnie, ale niestety nagród aż tyle nie ma :< Mam nadzieję, że będziecie brać udział w kolejnych konkursach, oby było ich więcej w nadchodzącym roku. Serdeczne gratulacje dla zwycięzców! A wszystkim Wam dziękuję za udział w konkursie :)

I miejsce zajmuje: Ruczek
II miejsce zajmuje: Ema Pisula

Ruczek zaznaczyła, że walczy jedynie o "Gorączkę", a więc Ema otrzymuje "Dzieci Cienie". Dziewczyny, proszę wyślijcie mi na maila Wasze adresy :)

wtorek, 11 grudnia 2012

URODZINY BLOGA



Uwaga, uwaga, w końcu nadszedł ten dzień! Naprawdę piszę tutaj już rok? Jak szybko ten czas leci.  Jeszcze nie tak dawno czytałam Igrzyska Śmierci i pisałam ich recenzję, a przecież była ona jedną z pierwszych na tym blogu. Dziękuję przede wszystkim Wam, że czytacie, komentujecie, dyskutujecie nie tylko tutaj, ale też na rozmaitych forach i grupach, dając chęci do dalszego działania. Dzięki blogowi poznałam wiele świetnych osób (moją przyjaciółkę Sophie :*). Nie będę tutaj wymieniać, dziękuję Wam wszystkim :) Mam nadzieję, że przez kolejny rok będziecie stałymi gośćmi na Magic of words. Od 11 grudnia 2011 roku było Was tutaj ponad 15 tysięcy. 197 osób dodało bloga do obserwowanych, a 2260 zamieściło na nim komentarze. Dzięki wielkie! Z kolei ja napisałam 106 postów, z czego 77 to recenzje książek.



Że tak pozwolę sobie zaśpiewać: STO LAT, STO LAT!

Wyniki konkursu urodzinowego pojawią się jutro, wybór jest trudny i trzeba go dobrze przemyśleć. Do jutra!