niedziela, 19 stycznia 2014

Sherlock Season 3: His last vow


 I oto ostatni odcinek trzeciego sezonu Sherlocka już za nami. Emocje były wielkie i mogę w końcu stwierdzić, że to jednak ten właśnie odcinek był najlepszy w całym sezonie! Każdy znajdzie w nim coś dla siebie, a szczególnie uszczęśliwieni będą czekający na większą zbrodnię. Taki mój brat na przykład, narzekał trochę, że dwa poprzednie odcinki były nudniejsze niż pierwszy i drugi sezon, bo nie wszystkim przypadają do gustu sceny stworzone głównie pod fanów produkcji. Jednak trzeci odcinek na pewno takich osobników usatysfakcjonuje, a i mnie się bardziej spodobał, gdyż w końcu dzieje się coś wielkiego, kraj znów jest w niebezpieczeństwie, a na pomoc przybywa… No oczywiście, Sherlock Holmes.


Dotychczas największym przeciwnikiem Sherlocka był Moriarty, ale po jego śmierci na scenę wkracza kolejny mistrz, tym razem szantażu, gdyż on krwią ludzką rąk sobie nie brudzi. Magnusson ma w garści najwyższe osoby w kraju i nikt nie potrafi się mu sprzeciwić, a nawet nie odważy się spróbować. Jego dom to prawdziwa biblioteka kompromitujących informacji, a zatem cel Sherlocka. Gdyby tylko nie był znowu w ciągu, leżąc półżywy w melinie narkomanów, gdzie niespodziewanie spotyka go John. Ale to nie jedyna zmiana, która zaszła w głównym bohaterze, o czym najlepiej może powiedzieć Watson.

A teraz będzie więcej spoilerów, opisów konkretnych scen i moich ulubionych momentów. Pomijając wstęp, kiedy poznajemy obrzydliwego Magnussena, zaraz ma miejsce zaskakujące spotkanie w zapadłej dziurze. Na scenę wkracza nowy, zabawny bohater, czyli Billy Wiggins, który wkrótce zaskoczył mnie umiejętnością dedukcji, a nawet awansował na asystenta Sherlocka. Jest naprawdę świetny i mam nadzieję, że nie zniknie w kolejnych sezonach. Ze sceny schodzi natomiast chłopak Molly z czego wszyscy fani Sherlolly, w tym ja, będą zadowoleni. A jakim zaskoczeniem będzie kobieta wyłaniająca się z sypialni Sherlocka! Nic nie dorówna genialnym reakcjom Johna, który przez dłuższą chwilę musi dochodzić do siebie. Tak bardzo zazdrosny! ;) 


Ten akapit to wielki spoiler, omiń, jeśli nie oglądałeś odcinka! Ziściły się przepowiednie niektórych, że Mary coś ukrywa, że jest kłamczuchą i ma tajemnicę. Dotychczas podchodziłam do takich newsów z dystansem, myślałam, że będzie chodziło o jakiś związek z przeszłości, ale nic bardziej mylnego. Ale gdy zabójca stoi nad Magnussenem, a ten mówi, że to nie Lady Smallwood, już wiedziałam. Twarz odwracającej się Mary nie zaskoczyła, ale już strzał do Sherlocka owszem. No, masakra. Moja nienawiść do tej wiedźmy w ciągu kolejnych 30 minut była wielka, już myślałam, że przyjdzie do tego szpitala dobić biednego Holmesa. Zaskakujący zwrot akcji w opuszczonym domu, rozmowa na Baker Street, wyjazd do domu rodziców Sherlocka i romantyczne pogodzenie, łzy w oczach widza i już jest dobrze, my też wybaczamy, jakżeby inaczej. Wzruszyło mnie poświęcenie Sherlocka dla jego przyjaciół, postąpił wspaniale i skorzystał z jedynej możliwej opcji. Dobrze, że jego wygnanie zakończyło się tak szybko. I jeszcze pokazania Sherlocka jako małego chłopca, takie kochane. A poza tym… Moriarty is back! Jak to możliwe, ja się pytam?!

Uwaga, uwaga, jeszcze tylko 11 miesięcy do kolejnego sezonu! Czekamy niecierpliwie. :)



2 komentarze:

  1. Ile miesięcy ? ;o nie wytrzymam tego, odcinek rzeczywiście rewelacyjny. Nie spodziewałam się, że Mary może być tajną agentką, no i oczywiście Moriarty ^^ już się nie mogę doczekać 4 sezonu :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie oglądam, a widzę, że robię ogromny błąd. :)

    OdpowiedzUsuń