Charles Hayward po latach spędzonych na obczyźnie wraca do
Anglii, gdzie spotyka się ze swoją dobrą przyjaciółką, do której żywi głębsze
uczucia. Dowiaduje się o śmierci dziadka Sophii i o wątpliwościach co do
naturalnych przyczyn zgonu. Okazuje się, że Arystydes Leonides został otruty, a
cień podejrzenia pada na jego młodszą o ponad 40 lat żonę. Brakuje jednak
dowodów potwierdzających jej winę, a w tej sytuacji zła sława może zaciążyć na
rodzinie. Jest to powód, dla którego Sophia odmawia związania się z Charlesem,
namawia go jednak, by odwiedził jej dom rodzinny i zaangażował się w śledztwo.
Mężczyzna ma o tyle ułatwiony start, że jego ojciec jest policjantem zajmującym
się tą sprawą. Charles przybywa więc do siedziby Leonidesów i rozpoczyna
dyskretną obserwację.
Jak sama Agata Christie pisze we wstępie, pisanie niektórych
książek jest przyjemnością, innych pracą, a „Dom zbrodni” szczęśliwie należy do
tej pierwszej kategorii. Jak nieskromnie stwierdza, jest jedną z jej
najlepszych książek, a do słów tych podeszłam z dystansem, bo choć książki
autorki uwielbiam i przeczytałam ich sporo, o tym tytule nigdy nie słyszałam i
w czołówce nie jest on wymieniany. W dodatku nie mamy tu do czynienia z
postacią sławnego detektywa Herkulesa Poirota czy chociażby panną Murple,
której jeszcze nie poznałam. Najlepszą powieścią Christie jest według mnie
„Morderstwo w Orient Expressie”, które nieodmiennie polecam, ale „Dom zbrodni”
plasuje się na niewiele dalszej pozycji.
Tym razem brak zapatrzonego w siebie, pompatycznego Poirota
wychodzi książce na dobre, dzięki mniej rzucającej się w oczy sylwetce głównego
bohatera czytelnik bardziej skupia się na kolejnych wydarzeniach, niż na
przechwałkach detektywa. Zamiast starać się zrozumieć zagadkowe wypowiedzi
Herkulesa, wraz z Charlesem obserwujemy rozwój akcji i pojawia się nawet
złudzenie, że mamy szansę sami rozwiązać tę tajemnicę. Przy każdej kolejnej
książce powtarzam sobie, że tym razem się uda, ale autorce zawsze udaje się
mnie zszokować, tak było i tym razem. Takie rozwiązanie w życiu nie przyszłoby
mi do głowy, ale po wyjaśnieniu sprawy wszystko okazuje się logiczne i
oczywiste.
„Dom zbrodni” faktycznie jest jedną z najlepszych książek
Agaty Christie. Niby zbrodnia jest dość pospolita, ot starszy pan został otruty
przez któregoś z członków rodziny, jednak dążenia głównego bohatera do
rozwikłania zagadki są niecodzienne, a finał powieści przechodzi najśmielsze
oczekiwania czytelnika. Kryminał idealny, można by powiedzieć i polecić,
koniecznie polecić, bo nawet nie wiesz, Drogi Czytelniku, co Cię omija.
Moja ocena: 8.5/10
Mam tej autorki " Morderstwo w Orient Expresie ", ale nie dałam rady , przeczytałam może 20 stron i miałam dość. Chyba nie dla mnie, mimo że przyciągają same pozytywne recenzje, że jest mistrzynią kryminałów.
OdpowiedzUsuńJa też mam Morderstwo w Orient Expresie, ale jeszcze nie czytałam, więc trochę mnie zmartwiłaś tym, że nie dałaś rady przebrnąć przez tę książkę. ciekawe, jak to będzie w moim przypadku.
UsuńPróbowałam kiedyś czytać "Noc w bibliotece" i mimo ogromnych oczekiwań, ogromnie zawiodłam się na Christie. Słyszę jednak tyle pozytywnych opinii na temat jej książek, że na pewno kiedyś spróbuję jeszcze jakiegoś jej kryminału ;)
OdpowiedzUsuńOd pewnego już czasu chcę poznać twórczość Agaty Christie i ciągle coś innego wpada mi w ręce. Ale po każdej tak pozytywnej recenzji przychylam się do tego, żeby to któraś z książek autorki była następna w kolejce :)
OdpowiedzUsuńTeż uważam, że "Morderstwo w Orient Expressie" jest najlepsze :D. "Dom zbrodni" odsłuchiwałam jako audiobooka, więc miałam odrobinę inny odbiór, ale pamiętam, że z niecierpliwością czekałam na zakończenie, które zwaliło mnie z nóg i które pamiętam do dziś. Niestety, Christie zdarzały się też i gorsze kryminały, jakoś nie przepadam za tymi, w których śledztwo prowadzą Tuppence i Tommy.
OdpowiedzUsuńOdradzam "12 prac Herkulesa" i "Przyjdź i zgiń" - wyjątkowo mnie znudziły. Za to polecam "Tajemnica Sittaford" - od tej książki rozpoczęła się moja miłość do kryminałów tej autorki :)
Jest tyle innych kryminałów czy książek, a ja po przeczytaniu jednej książki Christie, już więcej ich nie przeczytam. :)
OdpowiedzUsuń