Minęło zaledwie kilka tygodni od czasu, gdy Jake dowiedział
się, że jego rodzice należą do tajnej organizacji Strażników Historii, która zajmuje
się ochroną ludzkości. Podróżował wtedy sporo w czasie, a w przygodzie, którą
przeżył w Wenecji stracił Topaz, którą darzył skrytym uczuciem. Teraz, dzięki
szczęśliwemu zbiegowi okoliczności, czyli temu, że żaden strażnik nie był
dyspozycyjny, Jake po raz kolejny bierze udział w misji. Dość prostej, ma tylko
wraz z przyjaciółmi odebrać w Sztokholmie lat dziewięćdziesiątych osiemnastego
wieku porcję atomium, czyli substancji umożliwiającej podróżowanie w czasie.
Misja jest łatwa, ale bardzo ważna, ponieważ wytworzenie atomium trwa latami, a jego brak byłby niepowetowaną stratą i
koniec końców mógł zaszkodzić całej organizacji. Jak bardzo byliście wściekli,
gdyby ktoś przez własną głupotę i niesłuchanie poleceń zepsuł całą misję i
doprowadził do przejęcia bezcennej substancji przez wroga? Jake, nikt nie
chciałby być w Twojej skórze.
Circus Maximus to druga część serii dla młodzieży autorstwa
Damiana Dibbena. „Nadciąga burza” było debiutem tego pana, ale niestety na
temat pierwszego tomu Strażników historii wiele powiedzieć nie mogę, bo jej nie
czytałam! Tak się jakoś podziało, że dopiero kontynuację książki miałam okazję
poznać. Ogarnęły mnie wątpliwości, czy to dobry pomysł, tak od środka zaczynać
i czy odnajdę się w fabule. Wyda się to paradoksalne, ale na szczęście
zdarzenia, które rozegrały się w przeszłości nie mają w powieści tak dużego
znaczenia dla teraźniejszości. Przygoda w Wenecji jest tylko z grubsza omówiona
i mam nadzieję, że jeszcze dowiem się o niej czegoś więcej, bo do „Nadciąga
burza” zamierzam wrócić. Wracając do omówienia serii, Strażnicy Historii
poruszają bardzo ostatnio popularny temat podróży w czasie. Wydaje się, że
trudno jeszcze wymyślić coś nowego i oryginalnego w tej kwestii. Pomysł Dibbena
mnie nie porwał, ale przynajmniej zawarł on w mechanizmie podróży w czasie
ciekawe elementy zamiast skorzystać z wyświechtanego scenariusza i liczyć na
to, że usatysfakcjonuje tym młodego czytelnika.. W jego książkach przeniesienie
się w czasie jest możliwe tylko dzięki spożyciu atomium, ale strażnik musi się
wtedy znajdować na morzu w specjalnym punkcie. Właściwie to tylko tyle z
ciekawostek, bo „walor”, który musi posiadać podróżnik już skądś znamy.
Autor uwielbia historię starożytną i książki przygodowe,
dokładnie to znajdziemy w jego powieści. W tej części bohaterowie przenoszą się
do starożytnego Rzymu, a Dibben z pasją opisuje piękno tego miasta. Mimo
wszystko wizja autora jest trochę odrealniona, zbyt malownicza i kolorowa, a
każdy starszy czytelnik zdaje sobie sprawę, że życie nie jest i nie było takie
piękne. Takie przedstawienie świata w tym przypadku nie wynika z niewiedzy,
lecz grupy docelowej i tu dochodzimy do punktu, w którym stwierdzam, że książka
jest w głównej mierze przeznaczona dla młodszych czytelników w wieku głównego bohatera.
Widać to w sposobie opisywania świata, patrzymy na wszystko oczami dziecka.
Nawet uczucie w książce to taka „pierwsza miłość”, która kończy się na tym, co
w głowie nieszczęśliwie zakochanego. Dibben nie skupia się na psychologii
postaci, pokazaniu prawdziwego Rzymu i jego ciemnych stron, a raczej idzie w
książkę przygodową dla bardzo młodych, czyli mamy dużo akcji, ciekawych
zdarzeń, pułapek zastawionych na bohaterów. Konstrukcja jest typowa, czytelnik
doskonale wie, że po tych wszystkich trudnościach, przeciwnościach losu,
walkach i ucieczkach postaci w końcu osiągną swój cel, a całość skończy się
happy endem.
Cieszę się, że mimo nieznajomości pierwszej części odnalazłam
się w kontynuacji. Nie jest to w sumie takie trudne, nawet z przyzwyczajeniem
się do bohaterów nie miałam problemu. Szczególnie interesujący są przyjaciele
Jake’a, Charlie i Nathan, których poczucie humoru i charakterystyczne
zachowania zjednały sobie moją sympatię. Za to główny bohater bywa irytujący,
szczególnie wtedy, gdy zachowa się niesłychanie głupio, a potem nie może sobie
tego wybaczyć i przejść nad tym do porządku dziennego, co z kolei powoduje, że
podejmuje kolejne głupie decyzje w celu zrekompensowania poprzednich wybryków.
Ale w gruncie rzeczy to miły chłopak jak na czternastolatka, może coś z niego
będzie. Strażnicy Historii to taka przyjemna książka, która odpręża, pozwala
odetchnąć i odpocząć od wszystkich dramatów i tych ciężkich emocji, które
wzbudzają w nas książki, by potem męczyć i nie dawać o sobie zapomnieć. A
Circus Maximus można po prostu przeczytać, jeśli lubimy przygody młodych
bohaterów to dobrze się przy tym bawić i uwierzyć, że życie jest takie proste,
ciekawe, a największy problem to pytanie, czy starczy nam atomium na kolejną
podróż w czasie.
Moja ocena: 7/10
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Egmont.
Strażnicy historii:
1. Nadciąga burza
2. Circus Maximus
3. ?
czytałam i nie jest to zła seria, ale zostawiam ją młodszym czytelnikom - jestem już na nią za stara :(
OdpowiedzUsuńno nie wiem, jakoś nie mogę przekonać się do tej serii. chyba po prostu mam na razie dosyć podróży w czasie.. choć niewątpliwym plusem jest tu obsadzenie w głównej roli chłopca, miła odmiana ;)
OdpowiedzUsuńi nawiasem mówiąc: podziwiam Cię. ja nigdy nie umiałabym sięgnąć po książkę nie znając tomu poprzedniego! ;o
Zamierzam zacząć tę serię od początku. Żałuję tylko że autor nie poświęca więcej uwagi historii, która o wiele bardziej mnie interesuje, niż dziecięce pierwsze miłości.
OdpowiedzUsuńSeria jeszcze przede mną, pierwszą część mam w formie audiobooka i na dniach się za niego zabiorę, a później przeczytam drugą. W sumie o ile pamiętam, czytałam większość pozytywnych recenzji tej serii i u Ciebie jest podobnie ale piszesz też o wadach. Irytujący bohaterzy to już w sumie normalne ale bardzo wkurzające. Głupie zachowania, ich marudzenie że zrobili źle (to po co to w ogóle robili?!) doprowadza często mnie do tego, że mam ochotę trzasnąć książką o ścianę. Trochę smuci mnie też fakt, że nie porwał Cię pomysł Dibbena i że pozycja przeznaczona jest bardziej dla młodszych czytelników. No ale mam nadzieję, że miło spędzę czas z tą książką (serią) w ręku. :)
OdpowiedzUsuńBardzo irytujące jest roztrząsanie przez kolejne kilkanaście/kilkadziesiąt stron jakiegoś wybryku, zapłakiwanie się i wyrzuty sumienia ciągle :D Tzn. tutaj nie ma aż tak hardkorowych sytuacji, ale jednak to widać :) Pomysł Dibbena po prostu nie robi szału, bardziej ciekawy wydawał mi się ten mechanizm podróżowania w Trylogii Czasu, ale tutaj jest okej. A dla młodszych raczej jest, bo ten Jake to taki niedojrzały dzieciak :) Ale jest przyjemnie i bezstresowo! :D
UsuńDorzucę sobie pierwszy tom do listy życzeń, bo seria wydaje się interesująca :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej serii. Jest oryginalna, dlatego tak bardzo przyciąga moją uwagę od jakiegoś czasu. Ale jeszcze nie miałam okazji się z nią zapoznać. Podróże w czasie, przygody w różnych epokach... To może być ciekawe. ;)
OdpowiedzUsuńMnie ta seria podoba, nawet mimo wad ;) Też mnie Jakie denerwował swoim zachowaniem, ale wszystko inne mi się podobało, że ten mały mankament pominęłam. No ale, tak jak piszesz, takie książki fajnie i bezstresowo się czyta ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam pierwszej części. Zrobię to gdy tylko pojawi się w bibliotece
OdpowiedzUsuńCzytałam obie części i naprawdę miło je wspominam:) Zgadzam się, że główny bohater czasami denerwował...
OdpowiedzUsuńPierwsza część bardzo mi się podobała i już nie mogę doczekać się kontynuacji :D
OdpowiedzUsuńMam w planach - tom pierwszy mi się podobał, więc czas na dwójeczkę ;D
OdpowiedzUsuńKurde no... Jake mnie wkurzał w tej części -.- Ale ogólnie serię wielbi ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na konkurs do siebie! ;)
UsuńRecenzja brzmi zachęcająco, jednak muszę najpierw dorwać tom pierwszy :D
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tym, że dla młodszej grupy wiekowej. Ja mam 16 lat i raczej nie będę jej rozpamiętywać. Z jednej strony w swojej konstrukcji(np. od początku wiemy kto jest zły itp.) jest lekka(co jest fajne, bo można się odprężyć), ale zarazem trochę infaltywna, z drugiej zaciekawił mnie wątek Filipa i Topaz.
OdpowiedzUsuńPodsumowując zaciekawiła mnie, ale nie powaliła na kolana.