„Intruza”
Stephenie Meyer czytałam półtora roku temu i większą część fabuły niestety
zapomniałam. W miarę oglądania filmu przypominałam sobie coraz więcej, ale nie
mam 100% pewności, czy film wiernie oddaje książkową rzeczywistość. Zauważyłam
znacznie zmienioną tylko jedną scenę, ale reszta w większości pokrywa się z
książką. W dodatku ta zmiana nie ma żadnego wpływu na całość! To tylko poboczny
wątek. Z ciekawości weszłam na stronę filmwebu, żeby sprawdzić jak innym się
podobało. Opinie są podzielone, ale w przypadku negatywnych głosów jestem naprawdę
zaskoczona. Jeden z zarzutów to znaczne skrócenie filmu i pominięcie wielu
scen. Według mnie wszystkie najważniejsze aspekty zostały przedstawione i bez
przesady, ten film trwał ponad 2 godziny! Naprawdę mieli z niego zrobić 4
godziny albo podzielić na dwie części? Komu by się chciało czekać rok na
kontynuację? A i tak pojawiłyby się zarzuty, że robią dwa filmy, bo lecą na
kasę. Moim zdaniem „Igrzyska śmierci” były dużo bardziej uproszczone.
Niektórzy
widzowie narzekali też na grę aktorską i obsadę. Serio? Według mnie to jest
właśnie największa zaleta tego filmu! Obsada została dobrana genialnie.
Wcześniej nie interesowałam się tym, jacy aktorzy zostali wybrani do poszczególnych
ról, dzięki czemu do kina poszłam bez uprzedzeń i mogłam się na własne oczy
przekonać, czy sprostali zadaniu. Aktorka grająca główną rolę, czyli
Melanie/Wagabundę (Saoirse Ronan), spisała się znakomicie. Budziła we mnie
bardzo podobne uczucia co książkowa bohaterka. Udało jej się jednocześnie
przedstawić delikatną, cichą Wandę, a w innych scenach grała zdecydowaną i
silną Melanie. Bardzo ją polubiłam i uważam, że wykonała kawał dobrej roboty.
Dużo gorzej byłoby, gdyby rolę powierzono jakiejś bardziej znanej twarzy.
Bardzo dobrze
spisali się też filmowi Jared(Max Irons) i Ian(Jake Abel ). Nie dość że
przystojni, to jeszcze utalentowani. ;) Udało im się zagrać tak, że budzili we
mnie identyczne uczucia jak bohaterowie książki. Z jednej strony od początku
filmu bardziej podobał mi się Jared, ale potem zaczęłam czuć do niego niechęć i
stwierdziłam, że dużo lepszy jest Ian. Cudowny był! <3 Aktor doskonale
pokazał opiekuńczość, troskę i miłość do Wandy. Wszystkie te uczucia były
widoczne w jednym spojrzeniu. Chyba widać, że jestem zachwycona? Ale bardzo podobali
mi się w swojej roli także Jeb(William Hurt) i Jamie(Chandler Canterbury). Cała
piątka świetnie się spisała i realistycznie oddała kreacje bohaterów książkowych,
a co najważniejsze, wywołali u mnie dokładnie te same emocje. Uwielbiam ich! :)
Z takich małych
wad: niektóre scenerie(chodzi mi głównie o podróż przez pustynię) wyglądały sztucznie i wydawały się stworzone
komputerowo. W filmie brakowało efektów specjalnych, które mogłyby urozmaić widoki.
Teraz mamy mnóstwo technologii, które sprawiają, że obraz wygląda pięknie, ale
tu raczej ich nie wykorzystano. W przypadku „Intruza” postawiono na grę
aktorską i wywołanie emocji u odbiorcy, a nie na ładną otoczkę i ja to kupuję.
Rozumiem, że nie każdy film ma wiele milionów dolarów, żeby stworzyć obraz na
miarę Skyfall. Uważam, że nie przeszkadza to w odbiorze ekranizacji, ale
lojalnie uprzedzam, żeby ktoś nie poczuł się zawiedziony.
Jestem bardzo
zadowolona z oddziaływania filmu na widza. Aktorzy zagrali niezwykle realnie i
przy wielu scenach można było się wzruszyć. Niektóre momenty były cudowne,
smutne, piękne, romantyczne. Ile razy podczas tego filmu musiałam gwałtownie
mrugać, by powstrzymać łzy, a i tak mi się obraz trochę rozmazywał? Za to już
kocham ten film! Ale nie zawsze jest tak smutno, niektóre teksty Mel były
naprawdę zabawne i sala wybuchała śmiechem. To się twórcom udało, bo nie raz
takie sceny w filmach zamiast śmiesznie wypadają żenująco. Wspomnę jeszcze, że
uwielbiam sceny z Ianem i w ogóle jego postać. Musicie to zobaczyć! A, jeszcze
jedno: ujrzenie twarzy Wagabundy w lusterku pod koniec filmu było komicznym
przeżyciem. I z ciekawostek: w castingach do filmu uczestniczyli m.in. Dianna
Agron, Ian Somerhalder i Liam Hemsworth. Dobrze, że jednak ich nie wybrali. ;)
Moja ocena: 9/10
Byłam bardzo ciekawa tego filmu, gdyż książkę czytałam i spodobała mi się. Cieszę się, że gra aktorska była na poziomie i, że nie znalazły się w Intruzie jakieś sztuczne reakcje. Jestem gotowa go obejrzeć:)
OdpowiedzUsuńAch, już się nie mogę doczekać, żeby pójść do kina! Książka bardzo mi się podobała, więc mam nadzieję, że film również przypadnie mi do gustu :).
OdpowiedzUsuńMnie w ogóle nie podoba się aktor grający Iana, ale za to Max Irons... Chyba nie muszę pisać, prawda? :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że uda mi się obejrzeć „Intruza” na wielkim ekranie, bo jestem tego filmu bardzo ciekawa. A po Twoich zachwytach tym bardziej nie wyobrażam sobie, żebym przegapiła taką okazję. :P
ja przez książkę nie przebrnęłam... utknęłam na 109 stronie i dalej ani rusz! Ale na film chętnie się wybiorę i kto wie? być może nabiorę przez to chęci na dokończenie książki? :)
OdpowiedzUsuńMiło mi się czytało. Zazwyczaj nie patrzę na to, kto zagra daną rolę, więc podczas seansu jestem miło bądź nie, zaskoczona. :) Mam w planach ten film, ale najpierw chciałabym przeczytać pierwowzór. Mam nadzieję, że mi się uda.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam!
Nie mogę się doczekać, aż wraz z kochaną M. zasiądziemy w kinie ♥
OdpowiedzUsuńA mnie właśnie obsada nie przekonuje, bo zupełnie inaczej wyobrażam sobie bohaterów książkowych Dlatego za film podziękuję ;)
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam i mi się podobała. Film też muszę obejrzeć
OdpowiedzUsuńnie za bardzo podobają mi się aktorzy (na wygląd), ale dobrze że nie wybrali Liama. za bardzo kojarzyłby mi się z Gale'm. no i w końcu chodzi tu o grę.
OdpowiedzUsuń"Intruza" jeszcze nie czytałam i myślę, że zanim przeczytam, to wyjdzie już z kin. chyba znowu będę musiała oglądać film na laptopie :/
Mam zamiar udać się wkrótce do kina na ten film i przy okazji mam też dodatkową motywację do zapoznania się z książką :)
OdpowiedzUsuńHah! Wybieram się na ten film ;) Co prawda książki nie czytałam (przez co haniebnie łamię wyznawaną przeze mnie zasadę "Najpierw książka, potem film"), ale trudną wcisnąć mi papierową wersję "Intruza" między czekające pozycje :C Cieszę się, że film przypadł Ci do gustu ;) Mam nadzieję, że mi również się spodoba :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam już dawno. Jakoś zaraz po tym jak się ukazała więc prawie nic z niej już nie pamiętam. Film pewnie kiedyś obejrzę zeby sobie przypomnieć o co chodziło w książce.
OdpowiedzUsuńkicz i tandeta w każdej scenie filmu, absurd goni za absurdem, generalnie to film wprost idealny dla fanów Justina Bibera i sagi "Zmierzch" :/
OdpowiedzUsuńNie zgadzam się, ale chyba widać po recenzji ;)
UsuńHahaha to padłam. :D Na pewno dla fanów autorki idealny, ale sama książka ma tyle wspólnego ze Zmierzchem, co Justin. Cóż za porównanie! -.-
Usuńi Justin i "Zmierzch" i "Intruz" pochodzą z jednego wora kiczu, przeznaczonego dla rozhisteryzowanych piętnastolatek. Jeszcze mi powiedzcie, że oglądacie "Pamiętniki wampirów" ;P
UsuńTo Twoje zdanie, a nie fakt. Proszę trochę szacunku dla piętnastolatek i wielbicieli TVD(nie, nie ogladam). Pozdrawiam :)
UsuńDla twojej wiadomości (nie Elen tylko Marciocha xd) to ja nieznoszę fantastyki , Zmieszchu , Pamiętników Wampirów. Nie widziałam Justina xd Intruz mnie użekł. Sama nie wiedziałam jak , ale był owiele lepszy niż te wypociny. Przyznam , że naprawdę był o wiele lepszy nawet od twojej wypowiedzi.
UsuńOstatnio przeczytałam straaasznie negatywną recenzję ekranizacji, ale widzę, że nie trzeba się od razu tym kierowaĆ :) Do kina wybieram się w najbliższym czasie!
OdpowiedzUsuńA spodziewałam się kompletnie czegoś innego, no ale skoro większość się tym filmem zachwyca to ja bardzo chętnie się na niego wybiorę :)
OdpowiedzUsuńI ja chętnie do kina pójdę. Książkową wersję wprost uwielbiam:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam młodszego Ironsa, więc film obejrzę na sto procent, szczególnie gdy przeczytałam o Twoim pozytywnym odbiorze;)
OdpowiedzUsuńPóki nie czytałam książki, to z pewnością nie obejrzę filmu. Kiedy nadrobię lekturę i mi się spodoba, dopiero wówczas pomyślę o ekranizacji :)
OdpowiedzUsuńKsiążka mi się bardzo podobała, więc koniecznie muszę obejrzeć ekranizacje. Nie mogę się już doczekać.
OdpowiedzUsuńZgadzam się przy niektórych rzeczach, ale film oceniam neutralnie, ponieważ jednak skończyłam książkę 2 dni przed pójściem. Sama muszę recenzję napisać, żeby wyrazić wszystkie zażalenia itd. :D Ale Iana kocham <3
OdpowiedzUsuńWybieram się jutro właśnie. Ciekawa jestem jak mi się spodoba, ale nastawiona jestem dość sceptycznie...
OdpowiedzUsuńAch.. ale kusisz kusisz!
OdpowiedzUsuńJa już nawet w książce bardziej polubiłam Iana, chociaż no w flimie chyba bardziej do gustu przypada mi Jared. jutro pędzę do kina i już nie mogę się doczekać!
Nie widziałam jeszcze, ale może uda mi się w najbliższy weekend! Baaardzo bym chciała, żeby to wyszło, bo książka mnie oczarowała i... ja wiem, że nie ma za bardzo walki między przystojniakami, takiej oficjalnej, ale mimo to... Team Jared. O, Somerhalder na castingach? Może i dobrze, że go nie wybrali, ale nie zmiania to faktu, że z chęcia zobaczyłabym go na dużym ekranie;)
OdpowiedzUsuńByłam na filmie z dwoma przyjaciółkami. Obu podobało się bardzo lecz dla mnie stał się to film , którego się nie da zapomnieć :) Uwielbiam go i dzięki końcowej piosence Imagine Dragons nie chciałyśmy w trójkę wychodzić z sali tak nam się podobało <3 Od tamtego momentu i kiedy przyjaciółka pokazała mi inne piosenki I.D. to zaczęłam ich lubić podobnie co Intruza i muszę powiedzieć , że piosenka bardzo do filmu pasowała nawet jeśli była na końcu. To jeszcze bardziej dopełniło charakter filmu. Użyłam ich piosenek do swoich yt filmów i muszę powiedzieć , że do zwiastunów moich czy też Intruza nadali się idealnie <3 Dzięki muzyce ten film również miał charakter jeszcze bardziej zbliżony do gry aktorów i samej treści <3
OdpowiedzUsuń