środa, 8 sierpnia 2012

Przypadki pani Eustaszyny - Maria Ulatowska


Na pewno nie raz denerwowałeś się z powodu długich kolejek u lekarza, przekrzykujących się tłumów i ciągłej potrzeby załatwiania rozmaitych skierowań do specjalisty. Ale też pewnie nigdy nie wpadłeś na pomysł, by problem ten rozwiązać z pomocą Pani Minister, z którą w dodatku nie utrzymujesz żadnych kontaktów, bo jej po prostu nie znasz. Ale czy fakt ten może w jakikolwiek sposób wpłynąć na panią Eustaszynę, której prawdziwe imię brzmi Jadwiga? Skądże! Adres, taksówka, powrót do przychodni ze swym protektorem i sprawa załatwiona. Ale to nie wszystko, bo owa starsza kobieta ma całą masę takich szalonych pomysłów! Przetestowania chłopaka bratanicy swojego męża przez nakazanie mu zdobycia biletów na spektakl? Jak najbardziej! Urządzenie przyjęcia ku pochwaleniu się nowo wyremontowaną kuchnią? Zawsze! Lot samolotem do Trójmiasta na Jarmark Dominikański? Co roku! Właściwie te jej kaprysy są całkiem logiczne przy niektórych bardziej spektakularnych. Aby uwierzyć, trzeba przeczytać.

„Przypadki pani Eustaszyny” to niezwykle zabawna i optymistyczna opowieść, przedstawiająca perypetie starszej pani, która, jak sama twierdzi,  „nie ma czasu, żeby umrzeć”. Poznamy także losy jej rodziny, muszącej często ratować się przez zgubnymi konsekwencjami postępowania pani Jadwigi. Autorką tej pełnej przygód historii jest Maria Ulatowska, znana głównie z „Sosnowego dziedzictwa” i jego kontynuacji. Pisarka uwielbia książki, snucie opowieści i poczucie humoru, co przekłada się na jej twórczość. Po tym co otrzymałam w „Przypadkach pani Eustaszyny” z pewnością sięgnę po inne jej powieści, bo ta całkowicie mnie zauroczyła i co najważniejsze, na długi czas poprawiła humor.

Cechą charakterystyczną książki jest to, że wciąga od pierwszych stron. Zwykle po tak krótkiej lekturze mam sporo obiekcji, w tym przypadku jednak dałam się porwać akcji, pędzącej naprzód z prędkością światła. Chyba widać, jak bardzo mi się podobało? Głównym tematem książki są perypetie miłosne Marcji, którą ciotka próbuje wydać za mąż. Pani Eustaszyna przesłuchuje kandydatów, przeprowadza wywiady środowiskowe i snuje intrygi, choć czasem coś wymyka się spod kontroli, a potem ostrożnie trzeba to odkręcać… I nie myślcie, że są to jakieś cukierkowe miłostki zakochanej nastolatki, bo Marcelina to kobieta dojrzała i rozsądna, a jednocześnie niepozbawiona pewnej dozy spontaniczności i romantyzmu. Słowem, bardzo sympatyczna osóbka i jedna z moich ulubionych bohaterek. Panią Eustaszynę również polubiłam, ale niejednokrotnie mnie irytowała swym despotyzmem, kombinowaniem i przeinaczaniem faktów. 

Każdy bohater w tej książce jest świetnie wykreowany i jedyny w swoim rodzaju, na nudę i nijakość przy ich poznawaniu nie sposób narzekać. Jedni są stworzeni po to, byśmy darzyli ich niechęcią, a drudzy ku naszemu rozbawieniu, jednak nikt nie jest pozbawiony charakterku i uroku. Plejada barwna i urzekająca, a rzadko zdarza mi się takie określanie postaci. W tym wypadku jednak jest to w pełni uzasadnione. Oprócz drodze Marcelinki do ołtarza, w fabule pojawia się całe mnóstwo wątków pobocznych w postaci perypetii pani Eustaszyny, które wciągają, bawią i urzekają czytelnika. Całość podkreśla swojski, lekki i przyjemny język z mnóstwem humorystycznych akcentów.

„Przypadki pani Eustaszyny” to niezwykle barwna opowieść pełna zabawnych perypetii starszej pani i jej rodziny oraz problemów, na których rozwiązanie zawsze znajdzie się sposób. Wątek romantyczny także się pojawi, ale nie jest on natrętny i przesłodzony, a raczej do bólu rzeczywisty. Cudowni bohaterowie, z których każdy jest jedyny w swoim rodzaju oraz nieszablonowa i oryginalna fabuła z licznymi zwrotami akcji składają się na pozycję, która nieustannie zaskakuje czytelnika. Wkroczcie do jedynego w swoim rodzaju świata pani Eustaszyny i uwierzcie w niemożliwe! Serdecznie polecam tę historię, a sama z chęcią sięgnę po inne powieści Marii Ulatowskiej.

Moja ocena: 8/10

15 komentarzy:

  1. Wydaje się być bardzo adekwatna na lato, aby się odprężyć. Może spróbuję. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku jej! Kiedyś miałam zamiar kupić tę książkę, ale coś mi się zmieniło. Dzięki za przypomnienie! Z chęcią się z nią zapoznam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka leży na półce i czeka na swoją kolej. Po Twojej recenzji mam na nią ochotę już teraz ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurcze, ja naprawdę nie czytam takich książek. Mój umysł jest zbyt "zmieniony" przez fantastykę, ale jak piszesz, że fajne, to rozejrzę się i przeczytam. :v

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak myślałam, że pewnie książka ta nie stanie się Twym "must have" :D Fantastykę ja również uwielbiam, ale nie wolno się zamykać na inne gatunki! :P

      Usuń
  5. Czytałam, niestety książka u mnie nie wywołała tak pozytywnych emocji, po inne książki tej autorki na razie nie zamierzam sięgać. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. a wiesz? zastanawiałam się ostatnio, czy nie poprosić o ten właśnie tytuł do recenzji :) teraz pewnie to zrobię :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Sosnowe dziedzictwo czytałam, i jestem bardzo ciekawa jak mi się spodoba pani Eustaszyna, a czuję że bardzo ją polubię :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kupiłam "Sosnowe dziedzictwo" już dawno temu i ciągle nie przeczytałam. Zachęciłaś mnie do twórczości tej autorki :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zdecydowanie nie dla mnie, ja także jestem zagorzałą zwolenniczką fantastyki, dlatego raczej odpuszczę sobie tę książkę...

    OdpowiedzUsuń
  10. Muszę przeczytać jakąś książkę tej autorki

    OdpowiedzUsuń
  11. Czytałam trzy poprzednie powieści pani Marii Ulatowskiej i bardzo mile je wspominam, dlatego jak tylko nadarzy się okazja, to chętnie również poznam ,,Przypadki pani Eustaszyny''.

    OdpowiedzUsuń
  12. Takiej powieści potrzebuję!:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Szczerze powiedziawszy nie słyszałam o niej, ale jak znajdę okazję to przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie ma to jak dobra, polska książka. ; ))

    OdpowiedzUsuń