poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Kwiaty na poddaszu - Virginia Andrews


Rodzina Dollangangerów, nazywana przez życzliwych „Drezdeńskimi lalkami”, żyje szczęśliwie, nie narzekając na brak wygód i dóbr materialnych. Dzieci chodzą do szkoły, bawią się z młodszym rodzeństwem, matka spędza czas na salonach i u kosmetyczki, pracujący ojciec często przebywa w rozjazdach. Jednak regularnie przyjeżdża do swej stęsknionej rodziny, przywożąc liczne prezenty i wywołując swą obecnością radość na twarzach żony i dzieci. Można by powiedzieć – familia idealna i byłoby to stwierdzenie zgodne z prawdą, jednak do czasu, bowiem pewnego dnia ojciec nie wraca do domu. Dnia szczególnego warto wspomnieć. Jak na ironię są to urodziny taty, z okazji których żona i dzieci urządzili mu przyjęcie niespodziankę. Oczekiwanie na jubilata zakłóca straszna wiadomość –Chris Dollanganger, głowa rodziny, zginął w wypadku samochodowym. Ale przecież ludzie tacy jak on nie umierają! Ludzie w sile wieku,  o dobrym sercu, zdolni zawsze rozbawić towarzystwo. To nie wydaje się być możliwe, ale jednak. Mimo wszystko dzieci nawet nie podejrzewają, że śmierć ojca aż tak bardzo wpłynie na ich życie. Zmieni ich w usychające kwiaty na poddaszu…

„Kwiaty na poddaszu” to bestsellerowa powieść, stanowiąca pierwszą częścią sagi o Dollangangerach, wznawianej aktualnie przez wydawnictwo Świat Książki. Virginia Andrews przedstawia nam historię czworga dzieci, które po stracie ojca wraz z matką przeprowadzają się do jej rodzinnego domu. Od samego początku mnożą się pytania bez odpowiedzi, a cierpliwość młodzieży wystawiana jest na próbę przez ich matkę, która ukrywa fakt ich istnienia. Jakim człowiekiem trzeba być, żeby uwięzić swoje pociechy na strychu, zamknąć za nimi drzwi, a wyrzuty sumienia zaspokajać drogimi prezentami i krótkimi odwiedzinami? Jak długo można karmić ludzi nadzieją, która okazuje się zgubna? Zadaję sobie pytanie: czy matka nigdy nie kochała swoich dzieci i troszczyła się tylko o własne dobro, czy to jej rodzinny dom, w którym pozbawiona była jakiegokolwiek oparcia, uczynił ją tak samolubnym i pozbawionym uczuć człowiekiem? Pewnie odpowiedzi nie poznam nigdy, ale mimo to nie potrafię sobie takiej sytuacji wyobrazić. 

Nie tylko egoistyczna, próżna i rozpieszczona matka dzieci wzbudziła moją niechęć. Właściwie to za mało powiedziane. Czułam do niej pogardę i odrazę za każdym razem, gdy pojawiała się w pokoju, mamiąc swoje dzieci obietnicami bez pokrycia i snując przed nimi wizję lepszej przyszłości. Liczyły się dla niej tylko pieniądze, ale winę za to ponoszą również jej rodzice. Wydaje mi się, że nienawidzili oni swojej córki, bo inaczej nie potrafię wytłumaczyć  ich zachowania. Mimo usprawiedliwiania swoich czynów wątpliwymi argumentami, kierowała nimi czysta złośliwość i chęć wyżycia się. Więc nie, nie wzbudzili mojej sympatii. Ale irytację wzbudzili we mnie także młodzi bohaterowie. Byli bardzo naiwni wierząc niezachwianie w swoją matką, która myślała tylko o sobie i ich oszukiwała. Ponadto wątek kazirodczego uczucia dodatkowo mnie do nich zraził. Polubiłam za to Cory’ego, najmłodszego chłopca, który był dzieckiem i miał prawo do wierności swym ideałom wbrew wszelkich przesłankom, a mimo to okazywał instynkt samozachowawczy. 

Historia, którą wymyśliła Virginia Andrews była sama w sobie ciekawym pomysłem, jednak zawiniło tutaj wykonanie. Działo się zbyt mało, brakowało mi zaskakujących zwrotów akcji, jakiegoś dreszczyku niepokoju czy spektakularnych zdarzeń. Liczyłam na porywającą, trzymającą w napięciu powieść, a tymczasem wcale mnie ona nie wciągnęła. Owszem, czytałam w miarę szybko, bo styl autorki jest przyjazny czytelnikowi i ułatwia lekturę, ale nie nadrobi on braków w fabule. Prawie cała książka ukazuje kolejne poczynania dzieci na poddaszu, nie przybliżają się one w żadnym stopniu do rozwiązania tajemnic domu i historii ich rodziny. Przyznaję, nudziłam się. Dopiero pod koniec mają miejsce poruszająca zdarzenia i rozwiązania zostaje ujawnione. Jednak nie było ono całkowicie zaskakujące, bo znacznej części domyśliłam się sama. 

„Kwiaty na poddaszu” to książka przedstawiająca historię dzieci całkowicie odciętych od świata, pozbawionych możliwości normalnego rozwijania się i dojrzewania. Jak bardzo możemy zostać skrzywdzeni przez ludzi, którzy za nas odpowiadają? Trudno sobie wyobrazić to, co zaprezentowała Virginia Andrews, fabuła tej powieści była doprawdy bardzo obiecująca. Niestety, rozczarowałam się brakiem przesiąkniętej niepokojem atmosfery oraz powolnym rozwojem akcji. W gruncie rzeczy jest to opis kolejnych dni z życia dzieci, dopiero sam koniec ujawnia prawdę i odpowiedzi na wiele pytań, która towarzyszą nam podczas lektury. Zachęcam do zapoznania się z pierwszą częścią sagi o Dollangangerach, ale nie liczcie na zbyt wiele, a już na pewno nie na trzymającą w napięciu powieść z mknącą naprzód akcją, bo wtedy możecie być zawiedzeni. To całkiem niezła saga rodzinna z zagadkami w tle, choć mało zajmująca i monotematyczna.
 
Moja ocena: 7/10

Saga o Dollangangerach:                   

1. Kwiaty na poddaszu
2. Płatki na wietrze
3. A jeśli ciernie
4. Kto wiatr sieje
5. Ogród cierni

Z dedykację dla Sophie <3






30 komentarzy:

  1. Mimo wad, chciałabym przeczytać tę serię ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czaję się na tę książkę...;)

    OdpowiedzUsuń
  3. JA również chciałabym przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Od dawna jestem ciekawa tej książki, więc na pewno ją przeczytam, jeśli tylko gdzieś ją znajdę. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. mam w planach przeczytać z czasem całą serię, póki co nadal poluję na tom pierwszy

    OdpowiedzUsuń
  6. Swojego czasu naczytałam się mnóstwo pozytywnych opinii. W końcu udało mi się wypożyczyć tę książkę, przeczytałam jakieś 80 stron i odłożyłam. Nie wciągnęła mnie, ale może za jakiś czas spróbuję ponownie ją przeczytać. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Muszę przyznać, że tytuł odstrasza, ale po recenzji czuję się z lekka zaciekawiona. Może kiedyś... :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jej dedykacja! ;* Dziękuję! I to pod taką świetną recenzją! :D Kocham szczerość i jak widzę, nie warto sięgać? Kazirodcze uczucia? Dużo nudy? To nie dla mnie! Wszyscy słodzili, ale dobrze, że mnie uświadomiłaś. Właśnie też zauważyłam, że moje recenzje wydają się dziecinne przy Twoich. XD No cóż Łowcy Żelek tam mają!
    Niech bita śmietana będzie z Tobą siostro!
    Przepraszam, że tak króciutko. :<

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo chciałam mieć tą książkę. Były nawet plany na kupno, lecz się rozmyśliłam i ta recenzja znowu pobudza mnie do głębszych refleksji nad jej przeczytaniem.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wielbię tę książkę, aktualnie czekam na "A jeśli ciernie" :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Myślę, jak by tu odpisać równie gustownie, ale nie potrafię, zabiłaś mi ćwieka :D Dziękuję za komplement, byłam na haju po Twoim spamie jak to pisałam, więc się tak uzewnętrzniłam :D Myślałam, że może jakaś dziwna jestem, że wszyscy "och, ach", a na mnie wcale takiego wrażenia nie zrobiło, ale szczerość górą, trzeba ratować owieczki typu Sophie przez niewiedzą! "Też" zauważyłaś?! A kto jeszcze? Hahahahahah nie mogę, uwielbiam Twoje recenzje <3 Nikt nie zamieszcza tak boskich cytatów z "żelkami"! Wcale nie króciutko, dobrze jest, jam usatysfakcjonowana :D I Kocham Twój avatar <3 Hahahahahahahah love <3 Pod taka mądrą recenzją piszę takie uhahane komentarze, ludzie zwątpią w mój autorytet, którego i tak nigdy nie miałam! haha :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To do Sophie, ja nawet "odpowiedzieć" nie umiem! :< Zabij mnie!

      Usuń
    2. Hahahahahahaha, gustownie? To chyba nie o mnie! xD Ja teraz jestem urajana, na haju i w ogóle. Ten spam tak na mnie działa i ciągle się szczerzę do ekranu. xD
      Zauważyłam! :D Och dziękuję, ja Twoje uwielbiam bardziej! <3 I Twój blog, bo jest taki ładny!
      Cytatów z żelkami mam więcej .
      A co z moim autorytetem? Zachowujemy się, jak podpite 7 latki. xD

      Usuń
    3. Nie mogę Cię zabić! Z kim będę polować na żelki? Albo spamić na fejsie? :(

      Usuń
    4. Hmm, niedługo połowa komentarzy pod tą recenzją będzie naszego autorstwa :D 7 latki są inteligentniejsze i nie spamią na fejsie :D Zapolujemy jutro, ale muszę nadrobić 5 recenzji najpierw ;>

      Usuń
    5. Mi też tyle zostało. :D A myślisz, że pod moich postem, to co? Więcej niż połowa! xD
      Do następnego polowania! :v

      Usuń
  12. Mimo widocznych braków, z chęcią sięgnę po tę pozycję.

    OdpowiedzUsuń
  13. Książkę czytałam naprawdę bardzo dawno temu i niestety nic z niej nie pamiętam. Jakoś jednak nie odczuwam potrzeby odświeżania tej historii. Twoja recenzja tylko mnie w tym utwierdza, więc po prostu odpuszczam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Z chęcią bym po nią sięgnęła

    OdpowiedzUsuń
  15. Słyszałam o jej wadach, ale mimo to z chęcią bym przeczytała:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Dobrze, że wyciszyłaś mój zapał do tej książki, bo planowałam do razu kupić dwa tomu, a tak poczekam aż powieść będzie w bibliotece.

    OdpowiedzUsuń
  17. A ja się z Tobą nie zgodzę. Dla mnie ta powieść była przejmująca i przepełniona emocjami i w tej historii zdecydowanie nie chodziło o to by akcja w błyskawicznym tempie mknęła na przód, a i tak trzymała ona w napięciu bo nie sposób było się spodziewać jaki będzie koniec. To tylko takie moje zdanie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie jak się domyślałam zakończenia i mało co mnie zaskakiwało, pewnie dlatego gorzej ją odebrałam. No i emocji tak wielu znowu nie odczułam, w ogóle bohaterowie mi jakoś nie podeszli.

      Usuń
  18. Czytałam o tej serii, tylko każdy ma inne zdanie. Więc ja, póki co, spasuję. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Niezbyt spodobała mi się ta książka, też jakoś nie wzbudziła u mnie wielkich emocji. ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Widziałam film o tym samym tytule, ale po książkę na razie nie zamierzam sięgać, chociaż nie mówię nie ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Może być ciekawe, ale i tak raczej nie przeczytam. :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Na mnie ta książka zrobiła duże wrażenie. Czytaj kolejną częśc szybciutko:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja też z chęcią zabrałbym się za tę pozycję. :)

    OdpowiedzUsuń