Pretty
little liars to seria autorstwa Sary Shepard, opowiadająca o grupie czterech
przyjaciółek. Kiedyś było ich pięć razem z przewodzącą paczce Alisson.
Dziewczyna była szkolną pięknością i osobistością, każdy liczył się z jej
zdaniem i chciał być taki jak ona. Jednak pewnego dnia Ali zaginęła, a jakiś
czas później znaleziono jej ciało. Wydarzenie było ogromnym szokiem i odcisnęło
swoje piętno na przyjaźni dziewczyn, które oddaliły się od siebie. Dopiero po
pewnym czasie zaczęły znowu trzymać się razem, nie ze względów sentymentalnych,
połączyła je bowiem dużo bardziej prozaiczna rzecz. Zaczęły otrzymywać
wiadomości od tajemniczego nadawcy, podpisującego się A., który zdawał się
wiedzieć na ich temat wszystko, znał nawet sekrety, które powierzyły tylko Ali.
Tak w
skrócie przedstawia się początek fabuły serii i osobom, które nie miały z PLL
nic do czynienia te informacje powinny wystarczyć. Natomiast czytelnikom,
którzy znają poprzednie tomy wyjawię trochę więcej. Wydarzenia opisane w „Bez
serca” zaczynają się w chwili, gdy kończy się poprzedni tom, czyli już po
rozpętaniu się pożaru w lesie przylegającym do posiadłości Hastingsów. Różnica
jest taka, że dziewczyna łudząco przypominająca Ali zniknęła, a lekarze
wmawiają przyjaciółkom, że była to jedynie halucynacja. Całe Rosewood zmawia
się przeciw Kłamczuchom, uznając je za oszustki. Trudno się dziwić, ich
historia brzmi szaleńczo. A jak potoczą się losy dziewczyn? Emily wyjedzie
szukać prawdy w społeczności amiszów, Spencer pozna mroczne sekrety rodzinne i
zbliży się do rodziców, Hanna wyląduje w ośrodku psychiatrycznym, a Aria
znajdzie nowego chłopaka i zacznie rozmawiać z duchami. Zapowiada się na to, że
A. nieźle wywiedzie dziewczyny w pole.
Seria PLL
jest bardzo znana i na ogół zbiera pozytywne opinie. Trudno się temu dziwić,
autorka nie tylko porusza bliskie nastolatkom tematy i opowiada o życiu ich
rówieśników, ale też łączy codzienność z mroczną zbrodnią i tajemnicami. Dużo
wątków poświęconych jest takim tematom jak młodzieżowe miłości, przyjaźń,
popularność, imprezowanie, homoseksualizm czy problemy z odżywianiem. Na te
zagadnienia trzeba patrzeć z przymrużeniem oka, gdyż świat bogatych dzieciaków
z Rosewood nijak ma się do naszej rzeczywistości, co jednak nie przeszkadza nam
zaangażować się w życie bohaterek. Jeśli chodzi o ich kreacje nie należy
wymagać zbyt wiele, są to dość płaskie i głupiutkie postacie, których nie można
porównywać z dobrymi literackimi bohaterami. Podobnie jest z językiem powieści i
stylem autorki, wiele osób potrafiłoby w taki sposób napisać książkę, w PLL
doznania literackie schodzą na dalszy plan.
Za to nie
każdy wpadłby na tak dobry pomysł. Morderstwo dziewczyny i prześladowanie jej
przyjaciółek przez tajemniczych osobników zagwarantowało serii popularność, a
nawet ekranizację. Swoją drogą jest ona na początku dość dobra, choć w trzecim
poziomie zaczyna mijać się z celem, gdyż wszelka logika i spójność zanika,
dlatego też serial przestałam oglądać. Trzeba jednak przyznać, że ma on swój
klimat i pewnie gdybym go wcześniej nie obejrzała, nie wyobrażałabym sobie
Rosewood w ten sposób, bo język książek nie jest zbyt obrazowy. Poza tym w
powieściach może zniechęcać mnóstwo pojawiających się nazw marek, które tylko
podkreślają snobizm bohaterów. Jest to pomysł beznadziejny, bo jeśli na każdej
stronie autorka pisze jakiej firmy jest torebka czy buty staje się to
denerwujące.
Jak na tle
innych przedstawia się część siódma? „Bez serca” wciąż jest dobre, a perypetie bohaterek
zaskakują. Na szczęście akcja nie skupia się jedynie w Rosewood, pojawiają się
nowe scenerie. Przez to, że oglądałam
serial książka nie była dla mnie tak nieprzewidywalna jak mogłaby być, co nieco
psuje efekt. O serii i serialu mówi się wiele, nie da się czasem uniknąć
spoilerów, a potem książki nie zaskakują nas tak jakbyśmy chcieli. Nie w smak
było mi też zakończenie. Po pierwsze dlatego że autorka serwuje rozwiązanie z
kosmosu. Nie zostawiała nam odpowiednich wskazówek, więc czytelnik nie miał
szans, żeby samemu spróbować kombinować. Wydaje mi się, że poprzednie tomy były
bardziej logiczne. Poza tym zakończenie w połowie sprowadza się do zakończenie
tomu szóstego! Zagranie z przedłużeniem tego samego wątku o kolejną książkę
było nie tylko irytujące, ale też nie fair. Mimo to wciąż lubię tę serię i już
zaczęłam kolejny tom. Do Rosewood wciąż chce się wracać.
Moja ocena: 7/10
1. Kłamczuchy
2. Bez skazy
3. Doskonałe
4. Niewiarygodne
5. Zepsute
6. Zabójcze
7. Bez serca
8. Pożądane
9. Uwikłane
10. Bezlitosne
11. Olśniewające
12. Rozpalone
13. Crushed
14. Deadly
O jej. Nie przeczytałam żadnej części i szczerze nie chce chyba zaczynać bo wiem, że jak zacznę to będę musiała przeczytać wszystkie.
OdpowiedzUsuńOglądałam trochę serial i średnio mi się podobał. Chociaż w sumie jest okey.
:D
Jakoś nie ciągnie mnie specjalnie do tej serii, może kiedyś się skuszę.
OdpowiedzUsuńin-corner-with-book.blogspot.com
Pewnie już to tutaj pisałam, ale jestem wielką fanką PLL. Zarówno książek, jak i serialu. Niektórym pewnie wyda się, że XII części to strasznie dużo, co się może dziać, pewnie flaki z olejem, ale jeżeli chodzi o mnie to przy każdym tomie serii bawię się równie dobrze, każdy czymś mnie zaskoczy. I czasami naprawdę nie wiem, co jest lepsze - książka czy film? :D
OdpowiedzUsuńTo prawda, że oglądanie serialu i czytania czasem wprowadza niechciane spojlery i już tak emocjonująco się nie czyta, ale mimo wszystko uwielbiam PLL, zarówno wersje książkową, jak i serialową. Jestem teraz po 4 części i mam nadzieję, że kiedyś uda zgromadzić całość u siebie na półce:)
OdpowiedzUsuńDotrwałam w poznawaniu przygód dziewczyn z PLL do 12. tomu. Zupełnie zgadzam się z Twoją recenzją. Autorka z tomu na tom wymyśla coraz to bardziej niestworzone zakończenia książek, jednak nadal ma się ochotę wrócić do Rosewood. Serial bardzo lubię, ostatnio zrobiłam sobie jednak z nim przerwę. Może jeszcze kiedyś do niego wrócę. :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam żadnej książki z tej serii, ale przyznam że jakoś mnie nie ciągnie - może kiedyś.
OdpowiedzUsuńA ja wciąż stoję na VI części i jakoś nie mogę zabrać się za kolejne. Chyba jednak serial bardziej mnie przyciąga. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńMoja koleżanka posiada pierwsze sześć części, więc tylko czekam aż przeczyta pierwszą, aby pożyczyć "Kłamczuchy". :) Czuję, że wsiąknę w tę historię...
OdpowiedzUsuń14 tomów? Czyżby kolejna "Moda na sukces"? Recenzja pozytywna, oprócz tych kilku mankamentów, zachęca do przeczytania książek z tej serii, w moim przypadku do przeczytania tomu pierwszego. :)
OdpowiedzUsuńModa na Kłamczuchy. :D
OdpowiedzUsuńKtóryś z kolejnych tomów będzie naprawdę powalający. :D Ósmy albo dziewiąty. ^_^