Lexi
Larrabee to córka miliardera, jednego z najbardziej wpływowych ludzi.
Oczywiście ojciec zajęty jest głównie pracą, a kochająca rodzina Larrabee to
zasługa dobrego PR-u. Rodzeństwo Lexi rozsiane jest po świecie i zajęte
własnymi sprawami, a jej matka zginęła przed laty w wypadku. To właśnie od tego
wydarzenia tak źle dzieje się w środowisku Larrabbe’ów. Jednak nie dla Lexi, bo
dziewczyna ma wszystko i nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. Zakupy w
najbogatszych butikach, wyjazdy na Karaiby, prywatne samoloty. Pełnię szczęścia
osiągnie w zbliżające się coraz szybciej 18. urodziny, kiedy to otrzyma dostęp
do funduszu powierniczego opiewającego na kwotę 25 milionów dolarów. Lexi z
utęsknieniem wyczekuje wielkiego dnia, nie przeczuwając, że sprawy się wkrótce
skomplikują. Dziewczyna jest bowiem nieodpowiedzialna, rozpieszczona i nie
zaznała w życiu wysiłku, tatuś więc zdecydował, że aby otrzymać dostęp do
obiecanej sumki będzie musiała się trochę napracować. Dosłownie, bowiem czekają
na nią aż 52 rozmaite zajęcia, które powinna wykonać w ciągu roku.
Lexi będzie
więc zachwycona i za wszelką cenę postara się wymigać od wykonania rozkazu
ojca. Dziewczyna nie przebiera w środkach, których zresztą takim jak ona nie
brakuje. „52 powody, dla których nienawidzę mojego ojca” przedstawia życie
bogatej, rozpieszczonej i pozbawionej empatii dziedziczki, której życie się
niespodziewanie komplikuje. Lexi w końcu będzie musiała zająć się czymś
bardziej pożytecznym niż trwonienie rodzinnej fortuny. Jak informuje nas wydawca, książka autorstwa
Jessici Brody to „historia kopciuszka opowiadana od tyłu”. Podobna tematyka
została już nie raz poruszona zarówno w literaturze jak i filmie, czym więc
intryguje pozycja Brody? Chyba najbardziej przyciąga lista 52 zadań
przeznaczonych do wykonania rozpieszczonej dziewczynie. W jaki sposób autorka
zamierza przedstawić obszerną fabułę w zaledwie 400-stronnicowej książce?
Już po
obejrzeniu trailera książki stwierdziłam, że jest to dobry materiał na film.
Aktorzy występujący w zwiastunie spisali się na medal i udało im się
zainteresować mnie tym tytułem. Ale czy książka była tego warta? Najbardziej
liczyłam na przedstawienie 52 różnych zawodów, bo właśnie ten motyw wyróżnia
powieść Jessici Brody na tle jej podobnych. Niestety, długo musiałam czekać na
rozwinięcie akcji, która początkowo się wlecze. Blisko 1/4 część książki Lexi
wścieka się na ojca i próbuje wymigać od pracy. Pierwsze sto stron przedstawia
więc bogate życie rozpieszczonej, głupiej dziewczyny, która denerwuje i
zdumiewa swoją ignorancją. Według mnie kreując postać Lexi autorka nieco
przesadziła i pojechała stereotypami. Rozumiem, że chciała przedstawić wysoką
pozycję dziewczyny i to, że nigdy nie musiała się o nic martwić, ale przecież
powinna wiedzieć jak włączyć odkurzacz. I że nie zasysa się nim skarpetek czy
szczotek do włosów…
Początek
książki mocno mnie zirytował. Głupota Lexi była niewyobrażalna, a dziewczyna
budziła moją niechęć. Przez pierwsze sto stron wałkowane były te same tematy,
czyli lament i narzekania na niesprawiedliwość okrutnego ojca. Przechodząc
dalej, nie spodobało mi się spłycenie głównego, obiecanego motywu 52 prac. Tak
naprawdę najwyżej 10 z nich zostało faktycznie przedstawionych, niektóre zostało
skomentowane jednym czy dwoma zdaniami,
a większość pominięta. Zamiast tego przewijały się ciągłe narzekania Lexi,
świetna wymiana. Do tej pory mogło się wydawać, że będzie źle, ale czekajcie. Do
przewidzenia było, że pod wpływem pracy, odcięcia od starych przyjaciół i
kontaktu z męską niańką wysłaną przez ojca, Lexi zmieni postrzeganie świata. Ta
dokonująca się powoli przemiana była zbawienna nie tylko dla bohaterki, ale też
dla książki, gdyż dziewczyna zaczęła zachowywać się jak istota rozumna. Zaskoczyło
mnie, że dało się ją polubić, a powieść inteligentnie mnie rozśmieszała (już
nie sprzątaniem płyt DVD przez odkurzacz, to było raczej żenujące niż
śmieszne).
Chyba nie
zdradzę zbyt wiele mówiąc, że w książce pojawia się także wątek miłosny. Już na
początku nie trudno się też domyślić, kto będzie jego obiektem. Pod tym
względem powieść jest przewidywalna, ale przyjemnie czyta się o perypetiach
bohaterów. I najważniejsze, w pewnym momencie pojawiają się rodzinne tajemnice
i misterna intryga, które dodają książce smaczku. Dzięki temu przestałam ją
postrzegać jako miłosną komedię. Byłam naprawdę zaskoczona pojawiającymi się
watkami, niektórymi intrygującymi postaciami. Lexi przeobraża się z
głupiutkiej, rozpieszczonej dziewczyny i choć autorka przesadziła na początku
ze stereotypami, to oceniam „52 powody” pozytywnie. Trzeba przebrnąć przez
powoli rozwijającą się akcję, a potem mamy już do czynienia z zabawną, ciepłą
historią z intrygą w tle. To typowy odmóżdżacz na jeden wieczór, przy którym
nie zabraknie chichotów pod nosem.
Moja ocena: 7/10
Początkowo byłam nastawiona negatywnie, ale wszelkie pozytywne recenzje sprawiają że powoli zmieniam zdanie ;)
OdpowiedzUsuńBrak rozwinięcia 52 prac też mnie zdziwił/rozzłościł. Trailer zaiste jest świetny, a cała historia nadaje się do sfilmowania, zobaczymy co z tego wyjdzie.
OdpowiedzUsuńja tam samo jak Kala - opis był taki sobie, ale po tylu recenzjach - żadnej negatywnej - moje nastawienie zmieniło się i teraz mam wielką ochotę na książkę ;)
OdpowiedzUsuńKolejna recenzja, która przekonuje mnie do zapoznania się z tą książką. Chyba będę musiała poświęcić jej nieco czasu i uwagi :)
OdpowiedzUsuńGłośno ostatnio o tej książce, bardzo mnie ona ciekawi
OdpowiedzUsuńChętnie bym przeczytała tą książkę, ale to nastąpi raczej w trochę odleglejszej przyszłości :)
OdpowiedzUsuńNo, głośno o tej książce, strasznie głośno, ale mnie chyba do niej nie ciągnie. :)
OdpowiedzUsuńJa stwierdziłam, że pustota i roszczeniowa postawa dziewczyny to była część jej komediowej kreacji, dlatego wcale mi to nie przeszkadzało.
OdpowiedzUsuńMiałam przyjemność przeczytać tę książkę. Bardzo mi się spodobała. Rozrywka + drugie dno kryjące się w całej historii. Ciekawa propozycja na lato :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Nie odczułam jakiegoś większego zniecierpliwienia - książkę przeczytałam szybko. Lexi zmienia swoje nastawienie, ale nawet kiedy jeszcze jest "poprzednią" wersją siebie jest zdecydowanie zabawnie.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem autorka powinna dodać na końcu książki pełną listę tych 52 profesji - przecież ich wybór był nie bez znaczenia - tego także mi brakowało w tej historii.
Kurczę, dzisiaj na blogach ta recenzja króluje! :) Ja jeszcze czekam na mój egzemplarz, który udało mi się wygrać w konkursie.
OdpowiedzUsuńeeeej, wydaje się ciekawa ;d wreszcie ktoś zasadził porządnego kopa rozpieszczonej panience ;)
OdpowiedzUsuń