Wstępem do tej niezwykłej, pełnej intryg, niespełnionej
miłości i jawnej nienawiści historii, jest przybycie pana Lockwooda do
Drozdowego Gniazda- położonej na odludziu angielskiej posiadłości, wynajętej od
Heathcliff’a. Po rozgoszczeniu się, przybysz udaje się do majątku właściciela,
czyli Wichrowych Wzgórz, gdzie zostaje przyjęty mało gościnnie i przyjaźnie.
Popełniając liczne faux-pas, nie może połapać się w sytuacji rodzinnej
mieszkańców dworu, za to jedno jest pewne- wszyscy nawzajem się nie znoszą. Po
powrocie obiecuje sobie, że już nigdy więcej nie przybędzie z wizytą do tego
strasznego domu. Ułatwia mu to choroba, która trzyma go w łóżku całą zimę.
Nudząc się niemiłosiernie, zaprasza dla towarzystwa gospodynię jego wynajętej
posiadłości, panią Dean, która raczy go opowieścią na temat dziejów pana
Heathcliff’a i tych, którzy mieli nieszczęście go znać.
„Wichrowe
wzgórza” autorstwa jednej z sióstr Bronte- Emily, to klasyka angielskiej
literatury. Powieść z akcją rozgrywającą się w XVIII wieku, to historia życia
wcielonego diabła, niegodziwca, szatana, niecnoty, hulaki i hazardzisty, czyli
pana Heathcliffa w roli głównej oraz jego miłości do Katarzyny Earnshaw.
Miłości aż po sam grób albo nawet dłużej, warto wspomnieć. To opowieść o
ludziach, którzy w imię miłości nawzajem się krzywdzili, ranili i wykańczali,
naznaczając równocześnie piętnem nieszczęścia życie Bogu ducha winnych osób.
Wyznając sobie uczucia, poślubiali ludzi, którymi gardzili, by potem latami
męczyć się i doprowadzać do grobu, co skuteczni im się udało. Ale nie
wystarczało im wzajemne uprzykrzanie sobie życia, niszczyli je także swoim
dzieciom i krewnym, byle tylko się odegrać i zemścić. Katarzyna i Heathcliff,
jedno lepsze od drugiego.
Powieść
Emily Bronte spodobała mi się już od początku. Nie wiem, czy takie było
zamierzenie, ale przez pierwsze dwa rozdziały nieźle się uśmiałam z poczynań
poczciwego dzierżawcy w domu bezwzględnego Heathcliffa. Byłabym bardziej
zadowolona, gdyby tendencja wzrostowa się utrzymała, jednak dalsze, a tym samym
wcześniejsze losy bohaterów już tak bardzo mnie nie wciągnęły. Myślałam, że
wydarzenia będę rozgrywały się na bieżąco, a tym czasem całość książki to
wspomnienia pani Dean u łoża chorego pana Lockwooda. Opowiada mu ona o
wydarzeniach, których była świadkiem, nie wystrzegając się subiektywnego
spojrzenia na pewne sprawy, co chwilami mnie drażniło. Niby taka dobra osoba, a
jednak nie zawsze zachowywała się tak jak powinna. Była często pozbawiona
uczuć, a okazywała je wtedy, gdy nie było takiej potrzeby. Inaczej mówiąc, nie
polubiłam naszej narratorki. Uważam, że gdyby wszystko było opisane jako
zdarzenia rozgrywające się w czasie współczesnym przybyciu Lockwooda do dworu,
byłoby ciekawiej, relacja pani Dean bowiem sporo ujmuje tej historii.
Oczekiwałam, że opowieść będzie
bardziej romantyczna, opowiadająca o prawdziwym uczuciu, a tymczasem według
mnie była to bardziej nienawiść i wzajemne wyniszczanie się. Bohaterowie byli
tak samolubni i zapatrzeni w siebie, że niszczyli życie innym ludziom, byleby czuli
się tak źle jak oni sami. Była to głównie domena Heathcliffa, którego nie
cierpiałam i nie potrafiłam nigdy zmusić się do współczucia nad nimi, w końcu
sam był winny temu, co go spotkało. Poza tym zachowywał się okrutnie i
bezwzględnie, nawet wobec własnego dziecka i tych, którzy traktowali go jak
przyjaciela. Już bardziej wolałam Katarzynę, która także samolubna i
egoistyczna, a jednak nigdy nie dorównała Heathcliffowi w jego okrucieństwie i
potrafiła okazać dobre serce. Najbardziej ze wszystkich postaci występujących w
„Wichrowych wzgórzach” polubiłam Katy, córkę głównej bohaterki. Urzekła mnie
ona swoim charakterem, choć czasem okazywała bezdenną naiwność. Za to
dzierżawca Lockwood wydał mi się mięczakiem i tchórzem, ale czy mogę go
oceniać, skoro tak niewiele o nim wiem?
Powieść Emily Bronte to klasyka
angielskiej literatury, którą warto znać. Jest to historia wielkiej miłości, a
zarazem nienawiści, pełna intryg, rodowych sprzeczek, walki o władzę i majątek.
Bohaterowie są bardzo oryginalni i nietuzinkowi, co nie znaczy, że da się ich
polubić, już prędzej czuć do nich niechęć i pogardę. Język znamionuje akcją
rozgrywającą się w XVIII wieku, co osobiście mi nie przeszkadzało, ponieważ
lubię taką formę. Nie zabraknie też długich, czasem nudnych opisów. Zdarzają
się momenty wciągające, choć z reguły nie dzieje się wiele. Całość książki ma
charakter relacji pani Dean, z niewieloma wstawkami współczesnymi jej
opowieści. Mimo wad zachęcam do zapoznania się z „Wichrowymi wzgórzami”, choćby
ze względu na fakt, że należą one do klasyki, jak i z powodu oryginalnej
fabuły.
Moja ocena: 6.5/10
Mam w planach, może nie najbliższych, ale jednak :)
OdpowiedzUsuńMoja naj naj naj książka. Uwielbiam ją w każdym calu, tyle ile ja się przy niej napłakałam to przy żadnej innej... najulubieńsza!
OdpowiedzUsuńFenomenalny styl autorki, ciekawa historia, nieco okrucieństwa i intryg. Jedna z moich ukochanych książek :)
OdpowiedzUsuńksiążki nigdy nie czytałam
OdpowiedzUsuńwidziałam jedynie kilka ekranizacji
do samej lektury jakoś mnie nie ciągnie
pozdrawiam
Na razie to tylko "Lokatorka Wildfell Hall" Anne Bronte, Ale czekają już na mnie "Dziwne losy Jane Eyre", a w planie jeszcze mam "Wichrowie wzgórza", "Agnes Grey" i "Shirley".
OdpowiedzUsuńAkurat też jestem świeżo po lekturze, bo recenzję tej książki pisałam w sobotę ;) Nie dość, że odczucia na jej temat mamy takie same, to ocena też prawie idealnie się zgadza (ja u siebie nie mam połówek).
OdpowiedzUsuńFakt, "Wichrowe Wzgórza" romantyczne niestety nie są, a ich bohaterowie są dość... specyficzni. Niestety zawiodłam się na tej powieści, chyba nie do końca rozumiem powód, dla którego jest tak popularna.
Przeczytałam ponad rok temu i jakoś szczególnie mnie nie zachwyciła :) Może jak przeczytam znowu za kilka lat to będę się dziwić, dlaczego była słaba , a jest wspaniała ;]
OdpowiedzUsuńCzytałam już dawno, dawno. Książką byłam zachwycona :)
OdpowiedzUsuńod dawna mam ją w planach :) zobaczymy jak mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńAch, już trochę czasu minęło, odkąd po raz pierwszy przeczytałam "Wichrowe wzgórza", dlatego czuję wewnętrzną potrzebę powrotu do losów Katarzyny i Heathcliffa. Nie wiem, czy przepadasz za taką muzyką, ale jako ciekawostkę podaję Ci link do piosenki zainspirowanej tą książką:
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=pFnwc29NYEg
Pozdrawiam!
Co prawda ta piosenka nie jest trochę w moim stylu, ale jednak mi się podoba, a nawet ją kojarzę :)
UsuńStoi u mnie na półce od 3 lat i co kilka miesięcy próbuję po nią sięgnąć, ale niestety zawsze coś mi przeszkadza. Muszę w końcu przeczytać! Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńHej, zostałaś oTAGowana! :) Więcej informacji na blogu, zapraszam ;)
OdpowiedzUsuńChyba też zdarzyło mi się uśmiechnąć przy pierwszych rozdziałach.
OdpowiedzUsuńPo książkę sięgałam właśnie dlatego, że to klasyka literatury, ale pamiętam, że nieco zawiodłam się na niej. Byłam zdegustowana tak ogromną ilością nienawiści i zepsucia bijącego z niemal każdej strony.
Jeżeli podobał Ci się styl Emily Bronte, polecam Ci powieść jej siostry Anne "Lokatorka Wildfell Hall". Owa lektura jest delikatniejsza i naprawdę świetna. Nie zawiodłam się na niej.
Chętnie przeczytam "Lokatorkę", bo właśnie z powodu tej wszechobecnej nienawiści "Wichrowe wzgórza" mnie do siebie zraziły.
UsuńCzytałam dawno temu i co jakiś czas wracam do tej książki :)
OdpowiedzUsuń"Wichrowe Wzgórza" to książka - klasyk, której niestety nie miałam jeszcze okazji przeczytać. Jednakże mam ją w najbliższych książkowych planach:)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam "Wichrowe Wzgórza", ale z kolei nie lubię słodkich romantycznych historii, więc to może dlatego :) Opisy też mnie nigdy nie nudziły, nawet nie zauważyłam tych legendarnych opisów w "Nad Niemnem" (serio, nie wiem, o czym tak wszyscy mówią).
OdpowiedzUsuńTo książka do której wracam co kilka lat. Polecam film, również rewelacyjny :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam, że książka lepsza od filmu, ale wątpię, czy może być coś lepszego od Ralpha w długich włosach :D
OdpowiedzUsuńPrawdziwy klasyk romansu. Aż wstyd, że nie czytałam...
OdpowiedzUsuńPrawdziwy klasyk, który już wszyscy czytali, a ja nie. Jakoś nie pcha mnie do takich książek, boję się, że mnie zawiodą ;P
OdpowiedzUsuńHmm znalazłam ją w bibliotece i niedługo przeczytam !
OdpowiedzUsuńTymczasem .. hmm znam film :))
Ekranizacja mnie uwiodła, chciałabym, żeby z książką było podobnie :) Pozdrawiam i zapraszam do siebie na konkurs!
OdpowiedzUsuń