Z okazji zbliżających się
czterdziestych urodzin Ralpha, jego żona postanawia zorganizować dwutygodniowy
wyjazd do położonego na odludziu domu w Yorkshire. Na ten czas przypadają
święta Bożego Narodzenia, które małżeństwo prawników zwykło spędzać w rodzinnym
gronie. Tym razem nieustępliwa Barbara doprowadziła do wyłamania się z owej
tradycji, rozpowiadając wszem i wobec, że odpoczynek w tej okolicy był od
zawsze marzeniem Ralpha. Tylko ich dwoje jest świadomych faktu, że wyjazd
stanowi próbę ratowania ich małżeństwa, które od dłuższego czasu znajduję się
na krawędzi. Odizolowanie od reszty świata i świąteczna atmosfera ma sprzyjać
wzajemnej bliskości i poprawie łączących ich relacji. Zapewne żadne z nich nie
podejrzewało, że izolacja będzie tak całkowita i groźna, bowiem wkrótce po przybyciu
do Westhill House gwałtowne opady śniegu odcinają dom od świata. Nie ma prądu,
ogrzewania, ciepłej wody, brakuje nawet drewna na opał, a gruba warstwa puchu
uniemożliwia opuszczenie domu. Najgorszy jednak jest brak pożywienia. Barbara i
Ralph nie zdawali sobie sprawy z groźby zasypania, dlatego też nie zaopatrzyli
się w produkty mogące starczyć na dłużej niż jeden dzień. Teraz przebywają sami
w jednym domu pozbawieni elementarnych udogodnień, musząc stanąć sobie
naprzeciw i zacząć rozmawiać po raz pierwszy od długiego czasu. Czy uda im się
uratować małżeństwo? A może coś stanie na przeszkodzie, kierując ich uwagę na
zupełnie inne tory?
Możecie przekonać się o tym
sięgając po powieść „Dom sióstr” autorstwa Charlotte Link. Kobieta ta należy do
najpopularniejszych niemieckich pisarek, każda jej powieść staje się
bestsellerem, a ów sukces należy przepisać nie tylko lekkiemu pióru Link, ale
także jej zadziwiającej wszechstronności: odnajduje się ona zarówno w
kryminałach, sagach rodzinnych i powieściach obyczajowych z tłem
psychologicznym. „Dom sióstr” to połączenie sagi rodzinnej z powieścią psychologiczną
i niewielkim, podkreślam niewielkim, wątkiem kryminalnym. W żadnym wypadku nie
ufajcie opisowi na okładce, sławiącemu dzieło Charlotte Link jako „mrożący krew
w żyłach kryminał”, gdyż tylko się rozczarujecie. Zastanawiam się, czy autor
tych słów w ogóle książkę przeczytał, z jego winy czuję się bowiem oszukana. Uwielbiam
ten gatunek, więc po lekturze opisu nie namyślając się długo, książkę nabyłam i
zabrałam się do czytania. Czekałam i czekałam, kiedy ten kryminał się w końcu
zacznie i tak, doczekałam się! Po 550 stronach, gwoli ścisłości. Więc nie, to
nie książka dla wielbicieli tajemnic i zagadek. Owszem, takie też się tutaj
znajdą, ale nie w dużym wymiarze, a raczej jako dodatek do długiej opowieści. „Dom
sióstr” to przede wszystkim saga rodzinna, która przypominała mi „Cukiernię pod
Amorem”, aczkolwiek aż tak mnie nie
zauroczyła i porwała. Była jednak warta lektury, ponieważ te ponad 600 stron
nie było może wędrówką łatwą, ale za to pouczającą, obfitą w ciekawe wydarzenia
i wywołującą wiele emocji.
Tematyka powieści poświęcona jest
w głównej mierze trzydziestu latom z życia Frances Grey. Skąd pojawił się taki
wątek, skoro po opisie fabuły można oczekiwać problemów w małżeństwie
prawników, a nie powrotu do przeszłości? Otóż podczas wypoczynku albo też walki
z odcięciem od cywilizacji, jak kto woli, Barbara odnajduje ukrytą wiele lat
temu autobiografię Frances Grey, napisaną przez nią samą jeszcze przed śmiercią.
Kobieta ta była właścicielką domu, w którym obecnie przebywa małżeństwo, a
przekazała je w spadku swojej gospodyni Laurze, która wynajęła go na okres dwóch
tygodni Barbarze i Ralphowi. Podczas lektury „Domu sióstr” cofniemy się wraz z
Frances do czasów jej młodości, aby przeżywać wraz z nią kolejne zmiany od
chwili, gdy jako nastolatka uczęszczała do szkoły z internatem aż do schyłku jej
życia. Ów wątek dotyczący Frances stanowi przeważającą część książki, pozostałe
są zaledwie jego ułamkiem. Nie mogę powiedzieć, że zawsze było ciekawie,
gwałtowne zwroty akcji zapierały mi dech w piersi, a od lektury nie mogłam się
oderwać. Aż tak spektakularnie nie było, a jednak te 600 stron przeczytałam w
oka mgnieniu i z przyjemnością, choć czasami musiałam odpocząć, gdyż nie jest
to łatwa powieść. Dzięki sporej objętości mogłam zżyć się z główną bohaterką,
dogłębnie przyjrzeć się jej życiu i poznać kierujące nią motywy oraz zobaczyć
to, co ukształtowało jej charakter, tworząc z niej kobietę, którą się w
ostateczności stała. Bardzo dobre studium psychologiczne postaci. Nie były to
tylko czcze fakty, ale szereg różnych historii, mniej lub bardziej znaczących
oraz wiele decyzji, przed którymi stawiał bohaterów los.
Pisarce nie udało się jednak
połączenie teraźniejszości z przeszłością, może jedynie pod koniec. Podczas
reszty książki za bardzo skupiła się na historii Frances Grey, zostawiając
współczesnych bohaterów samym sobie. Barbara co jakiś czas wracała do
rzeczywistości, by potem zrobić sobie herbatkę i ponownie zabrać się do
czytania zapisków, nie wspominając już o Ralphie, który w tym czasie rąbał
drewno. A przecież przyjechali do Westhill House właśnie po to, by zbliżyć się
do siebie i naprawić wzajemne relacje. Moim zdaniem pisarka nie podołała
wątkowi małżeństwa prawników, a może po prostu nie przywiązywała do niego
większej wagi, mnie jednak bardzo uderzyło to rozgraniczenie. Chętnie
poczytałabym więcej o perypetiach Barbary i Ralpha. Poza tym wątek kryminalny
mógłby zostać wprowadzony wcześniej, zamiast ni stąd ni zowąd pojawić się na
sam koniec. Może dzięki temu odczuwałabym większe napięcie podczas lektury i
nie mogła narzekać na brak akcji, która tymczasem nie była jak z moich marzeń.
Jak już wspomniałam, bohaterowie
z przeszłości byli świetnie wykreowani i interesujący, mogłam bardzo dokładnie
poznać ich życie i sposób myślenia, a także poczuć do nich sympatię. Tego
samego niestety nie mogę powiedzieć o postaciach bardziej mi współczesnych.
Barbara niezmiernie mnie irytowała, była tak wyniosła i perfekcyjna, a przy tym
zamiast porozmawiać ze swoim mężem, jak to w końcu miała w planach, zaczytywała
się w życiu innych ludzi. Bohaterów z Westhill House nie dane mi było dobrze
poznać, za mało poświęcono im czasu. Język powieści nie zawiera specyficznych
słów czy zwrotów, a jednak nie jest on prosty i łatwy. Dlatego też książki nie pochłania
się szybko, trzeba się dokładnie wczytać i skupić na każdym zdaniu, żeby zrozumieć całość. Nie brakuje przy tym
opisów, zarówno otoczenia jak i rozmaitych zdarzeń z życia bohaterów. Ilość
dialogów była natomiast znikoma, co dało się odczuć przy dłuższym czytaniu.
„Dom sióstr” polecam czytelnikom
lubującym się w sagach rodzinnych z dodatkiem wątku rozgrywającego się w czasach
współczesnych. Postacie są bardzo dobrze wykreowane pod względem psychologicznym,
co jest zdecydowanie atutem powieści. Wątek kryminalny również się pojawia, ale
jest wręcz minimalny, bowiem wkracza dopiero na samym końcu i jest jedynie
skutkiem, a nie punktem zapalnym. Język powieści nie jest prosty w odbiorze, ze
względu na dużą szczegółowość, znaczną ilość opisów, a stosunkową niewielką
dialogów. Mimo kilku wad polecam „Dom sióstr” jako powieść pełną uczuć,
wywołującą wiele emocji u czytelnika, dzięki swej realności i dogłębnemu
poznaniu życia bohaterów. Nie jest to łatwa powieść, oddaje wszystkie ludzkie
słabości i wątpliwości, naznaczona jest bólem i smutkiem, ciężkimi
doświadczeniami takimi jak wojna czy walka o prawa kobiet, ale też przebłyskami
nadziei. Z przewagą tych pierwszych.
Moja ocena: 8/10
Nie wiem czy jest to do końca mój klimat książek, ale na pewno w wolnej chwili sięgnę.
OdpowiedzUsuńDodaję Twojego bloga do linków ;)
Już dużo słyszałam o tej książce, ale chyba nie dla mnie. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńbrzmi całkiem całkiem, więc może i dam się namówić :)
OdpowiedzUsuńDługo szukałam tej książki i w końcu (o zgrozo!) nabyłam ją. Przyznaję czyta się ją szybko i całkiem bezboleśnie ale i tak pozostaje dla mnie niczym więcej niż zwykłym czytadłem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
W takim razie moje wrażenie są wręcz odwrotne, czytanie nie zawsze było łatwe, ale nie jest to banalna powieść na jeden wieczór.
UsuńMam chrapkę na tę książkę:))
OdpowiedzUsuńKsiążka od ponad pół roku czeka na półce a ja nie mam czasu po nią sięgnąć. Muszę w końcu się zmobilizować :)
OdpowiedzUsuńBędę o tej ksiażce pamiętała :)
OdpowiedzUsuńTej autorki jestem ciekawa już od dawna. Moja koleżanka ma tę książkę, więc może pożyczę ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tę autorkę, a jeszcze nie czytałam "Domu sióstr". Szkoda, że mało w tej powieści kryminału, bo książki Link, które znam przyzwyczaiły mnie do dość zajmującego wątku kryminalnego.
OdpowiedzUsuńPierwsze słowa recenzji bardzo mnie zachęciły. Wydawało mi się, że fabuła jest idealna, bo czyż nie tego szukam? Ale im dalej czytałam, tym więcej pojawiało się wątpliwości. Mam wrażenie, że autorka tłucze temat.
OdpowiedzUsuńJeśli byłby to kryminał to z pewnością bym nie przeczytała. Ale tą sagą rodzinną mnie zainteresowałaś. Pomimo pewnych wątpliwości mam ochotę na tą książkę.
OdpowiedzUsuńChyba po książkę nie sięgnę dlatego, że nie przepadam za sagami rodzinnymi i niezbyt zaciekawiłaby mnie historia małżonków, walczących o związek. Aczkolwiek bardzo podobała mi się twoja recenzja :]
OdpowiedzUsuńZanotuję sobie jej tytł, bo to nie pierwsza pozytywna recenzjia tej książki :)
OdpowiedzUsuńJa od jakiegoś czasu już na nią poluję, jest w mojej bibliotece i mam nadzieję że ksiązka jest prawie w moich rękach, bo bardzo chce ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńChętnie bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńJak patrzę na okładkę od razu mi chłodniej ;) Wydaje mi się, że "Dom sióstr" mógłby mi się spodobać. p.s. Bardzo dobrze czytało mi się Twoja recenzję. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDobra ocena. Widzę, że muszę poszukać książek tej autorki w bibliotece
OdpowiedzUsuńWydaje się fajna,mam nadzieję,że kiedyś ją przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńGapię się jak głupia na okładkę. przy tych upałach taka sceneria chłodzi i to ostro!
OdpowiedzUsuńCo do książki - czytałam jedną powieść pani Link i w miarę mi się podobała, więc dam szansę 'Domu sióstr' ;).
Bardzo lubię tego typu książki, mam nadzieję, tą będę miała okazję przeczytać.
OdpowiedzUsuńBędę o tej książce pamiętać :)
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię do zabawy oTAGowana - 11 pytań i Lubię To ;) - http://subiektywnie-o-ksiazkach.blogspot.com/2012/07/otagowana-11-pytan-i-lubie-to.html
czytałam i bardzo mi się podobała, niestety inna książka tej autorki już nie zrobiła na mnie takiego wrażenia
OdpowiedzUsuń