Carrie
to samotna, zamknięta w sobie dziewczyna, wyśmiewana przez rówieśników i
nazywana dziwadłem. Mieszka sama z matką, która jest religijną fanatyczką, a
atmosfera panująca w domu i zachowania rodzicielki odbijają się na Carrie.
Momentem kulminacyjnym w jej życiu jest epizod w szkole, kiedy to dziewczyna
staje się pośmiewiskiem. Jednak Carrie odkrywa w sobie niezwykłą moc
telekinezy, czyli przenoszenia przedmiotów siłą umysłu, która dodaje jej
pewności siebie, odwagi, ale też poczucie władzy. Dziewczyna jest bardzo
nieszczęśliwa do czasu, gdy chłopak, który skrycie jej się podoba, zaprasza ją
na bal maturalny. Co prawda ma dziewczynę i Carrie węszy podstęp, ale dla
udanego wieczoru oddałaby wszystko.
Już zwiastun
filmu zdradza bardzo wiele, pokazując wszystkie najważniejsze sceny, co może
się nie podobać, gdyż psuje element zaskoczenia. Jednak z drugiej strony u mnie
dokładniejsze pokazanie fabuły wzbudziło ciekowość, bo nie wiedziałam, jak dojdzie
do poszczególnych zdarzeń. Koniec końców moje wyobrażenie na temat filmu
różniło się od faktycznego przebiegu akcji. Toczy się ona szybko, każda scena
ma jakiś cel, wprowadza widza w odpowiedni nastrój niepokoju i podnosi
napięcie. Już pierwsza minuta filmu sprawiła, że moja ręka z popcornem zamarła
w połowie drogi do ust i stwierdziłam, że może skończę przy… e, mniej krwawej
scenie.
Na pierwszy plan wysuwa się genialna gra Julianne Moore, wcielającej się w rolę matki Carrie. Udało się jej zagrać fanatyczną wariatkę, której sam widok budził u mnie dreszcz zgrozy. Przy każdej scenie z jej udziałem zastygałam w bezruchu czekając, kiedy w końcu zrobi coś szalonego. Najstraszniejszym miejscem akcji jest dom Carrie, z którego aż bije atmosfera strachu i szaleństwa. Jak można dorastać w takim otoczeniu? Grozy dodaje jeszcze muzyka i zawodzący śpiew, a cytaty z Biblii wymawiane przepełnionym szaleństwem głosem Margaret to już w ogóle. W takich elementach przejawia się atmosfera filmu, tego horroru nie tworzy przelewająca się krew (choć paradoksalnie tej jest mnóstwo), lecz emocje bohaterów, myśli skrywające się w zakamarkach ich głów.
Przed
obejrzeniem filmu nie czytałam książki, więc nie dane mi było ich porównać,
podobnie jak nie znam starszej ekranizacji. Wiem jedno, ta bardzo mi się
podobała. Lubię horrory, choć się ich boję, a przy każdym gwałtownym ruchu strasznej
Margaret White podskakiwałam w fotelu (inni widzowie tak nie reagowali). Julianne
Moore jest gwiazdą tej ekranizacji, ale Chloë Moretz, wcielająca się w rolę
Carrie także bardzo dobrze sobie poradziła, choć słyszałam głosy, że książkowa
Carrie była mniej urodziwa. Film jest dość przewidywalny, co jednak nie odbiera
mu straszności. Tylko zakończenie nie do końca mnie usatysfakcjonowało, bo
widok Carrie w krwi był bardziej obrzydliwy niż przerażający, a poza tym
końcówka była trochę mniej logiczna, ale mimo to szczerze polecam. Warty obejrzenia,
trzymający w napięciu horror.
Nie oglądam zbyt często horrorów, w sumie sama nie wiem, dlaczego. Co do Carrie, to myślę, że najpierw przeczytam książkę, potem obejrzę starą ekranizację, a potem tę nową - tak dla porządku;)
OdpowiedzUsuńKsiążkę przeczytałam, trailer całkiem ciekawy, jeszcze został mi tylko film do obejrzenia na który czekam z niecierpliwością a niestety u mnie kino odpada a online jeszcze nie ma :(
OdpowiedzUsuńA weź znajdź brzydką aktorkę :D
OdpowiedzUsuńChyba nie odtwarzalnym się pójść na to do kina - jestem jednak bardzo strachliwa :)
Przy okazji, zapraszam na nową recenzję ;)
http://marcepankowy-swiat-ksiazek.blogspot.com/2013/11/morderca-pod-twoimi-drzwiami.html
mam w planach książkę, ale jeśli chodzi o ekranizację to pewnie obejrzę tę starszą, nie lubię takich wznowień.
OdpowiedzUsuńZnam starszą wersję, chyba o tę też się pokuszę ;)
OdpowiedzUsuńW zeszłym roku czytałam książkę, a film też chętnie bym obejrzała:)
OdpowiedzUsuń