czwartek, 1 listopada 2012

McDusia - Małgorzata Musierowicz


 
Jeżycjadę zaczęłam czytać w 6 klasie podstawówki. Na rynku znajdowało się wtedy już chyba 16 tomów, które pochłaniałam w tempie zawrotnym. Ciepła atmosfera, panująca w domu Borejków, zachęcała do przebywania tam jak najdłużej. Obserwowałam jak bohaterowie zmieniają się, odchodzą, pojawiają się nowi. Wciąż z niezmiennym entuzjazmem i radością otwierałam kolejne tomy. Aż w końcu nadszedł czas, gdy trzeba było czekać, chociażby na „Sprężynę”, która teraz spogląda na mnie z półki. Przeczytałam szybko i pozostała tylko odległa perspektywa nowej książki. Na „McDusię” przyszło mi czekać prawie 4 lata, a przez ten czas nie raz wracałam do Jeżycjady i wspomnień z nią związanych. Jednak w końcu nadeszła chwila, gdy mogę zakrzyknąć „Już jest!”.


Z przyjemnością wkroczyłam do ośnieżonego Poznania, a potem do ciepłego domu Borejków, w którym szykowano się akurat do zbliżającego się wielkimi krokami ślubu Laury. Tak, Tygrys zmienił się w grzecznego kotka i znalazł miłość swojego życia. Jednak każdy kto zna Borejków  wie, że nad ślubami w tej rodzinie ciąży fatum, dające o sobie znać w najmniej pożądanych chwilach. Tym razem ma być perfekcyjnie i bez żadnej wpadki... Wy też w to nie wierzycie, prawda? A co jeszcze się zmieniło? Do Poznania przybyła córka Kreski, McDusia, która od początku będzie zabiegała o względy Józinka, a tą z kolei zauroczony będzie Ignacy Grzegorz. Przyjazd Trolli, zapomniany prezent i człowiek, który nie umiał kochać, to przedsmak wspaniałej przygody. Nie zabraknie wybuchów śmiechu, wzruszeń i refleksji, tak charakterystycznych dla Jeżycjady. Aż łza się w oku zakręci i nie tylko z sentymentu do bezkonkurencyjnej serii. 


Trochę szkoda, że podróż dobiegła końca tak szybko, że trzeba zacząć żyć własnym życiem, a nie perypetiami Borejków. Oby „Wnuczka do orzechów”, pojawiła się wcześniej, niż za 4 lata. A co jeszcze na temat „McDusi” mogę powiedzieć? Podobała mi się bardziej niż poprzednia część i uważam, że warto było tyle czekać. Musierowicz skupiła się na moich ulubionych bohaterach: Józinku, Laurze, Gabrieli. Za Ignacym Grzegorzem nie przepadam, a zdarzeń z jego udziałem było sporo, ale nie można mieć wszystkiego. Tytułowa bohaterka także mnie do siebie zniechęciła na początku, co trochę zmieniło się z czasem. Podczas lektury uśmiech pojawiał się na mojej twarzy za każdym razem, gdy na scenę wkraczał Bernard, ten sympatyczny brodacz nie ma sobie równych. Oczywiście było kilka scen odrobinę smutnych i skłaniających do zastanowienia się, są one nieodłącznym elementem Jeżycjady i silnie na mnie działają. Chyba każdy wielbiciel serii wie, że „McDusia” to lektura obowiązkowa, która znowu wciąga do cudownego świata, gdzie ludzie wysyłają sygnały dobra, sztuka czytania nie zanika, a miłość do końca życia istnieje. Polecam z całego serca, a Ci, którzy jeszcze nie mieli żadnego tomu w rękach, niech czym prędzej zabierają się za „Szóstą klepkę”.


"Bije zegar godziny, my wtedy mawiamy: - Jak ten czas szybko mija! A to my mijamy."


25 komentarzy:

  1. Ja skończyłam na Tygrysku i Róży, ale myślę co by znów powrócić do Jeżycjady i od początku znów wszystko przeżyć!

    OdpowiedzUsuń
  2. Już bym chciała czytać, uwielbiam Jeżycjadę, ale muszę się na razie powstrzymać od kupna, bo zbliżają się moje urodziny i coś czuję, że miałabym zdublowaną książkę w domu:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Jeżycjadę, McDusię czytałam i bardzo mi się podobała :) Też mam nadzieję, że "Wnuczka do orzechów" pojawi się jak najszybciej, bo 4 lata to bardzo długo... :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna recenzja! :D Ja przeczytałam tylko kilka tomów, ale mam zamiar to nadrobić. ;3 Będzie ciekawie nie powiem z tymi 19 częściami. xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mam żadnych wątpliwości co do tego, że za jakiś czas trafi ona w moje ręce :) Cieszę się, że przypadła Ci do gustu ta lektura. Muszę się z Tobą zgodzić, że Ignacy Grzegorz jest postacią bardzo irytującą. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety, ale przeczytałam tylko kilka tomów Jeżycjady. A szkoda. Mam zamiar to nadrobić:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeżycjadę czytam "skokami" od ponad dwudziestu lat, a "McDuasię" też mam w planach :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja za Musierowicz nie przepadam, jedynie "Kwiat kalafiora" mi się podobał, więc po "McDusię" na pewno nie sięgnę :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam ogromne zaległości z książkami pani Musierowicz - czytałam tylko jedną. Koleżanka mnie męczy, żebym kiedyś sięgnęła po Jeżycjadę i pewnie to zrobię ;))

    OdpowiedzUsuń
  10. Wstyd się przyznać, ale nie czytałam żadnej książki z tej serii:( Ostatnio jednak przeczytałam tyle pozytywnych opinii, że w końcu muszę to zmienić;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam w planach. Czytałam ostatnio, że na forach zawrzało na temat tej książki, gdyż jest tam podobno jakaś scena dotycząca przemocy ze strony mężczyzn, która według autorki jest dopuszczalna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem pewna, o jakiej scenie mowa, mogę się jedynie domyślać. Ale nie powiedziałabym absolutnie, że autorka dopuszcza przemoc! Wydaje mi się, że chodziło raczej o to, że jednemu człowiekowi nie uda się naprawić całego świata.

      Usuń
  12. Przyznam, że zawsze byłem ciekawy tego ciepła Jeżycjady. Nie wiem, czy to na pewno mogłoby mi się spodobać, ale po tej recenzji nabrałem ochoty na taką powieść :)

    OdpowiedzUsuń
  13. ja to w ogóle czytałam to jakoś nie po kolei, przerywałam szukania kolejnych tomów na kilka lat i ogólnie to już zapomniałam wątek ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeżycjadę posiadam prawie całą, ponieważ moja mama ją uwielbia : ) Muszę się w końcu wziąć za jej lekturę :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeżycjada jest mi zupełnie obca :) Książki nigdy nie wpadły w me ręce. Póki co nie żałuję. Mam masę ciekawych książek na oku :)

    OdpowiedzUsuń
  16. aaaa kocham panią Musierowicz <3 obecnie czytam po raz enty "Kwiat Kalafiora" :D
    czekam z niecierpliwością na "Wnuczkę do orzechów"!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Kwiat kalafiora" jest świetny! Ale chyba najbardziej lubię "Idę sierpniową" :D

      Usuń
  17. Wstyd się przyznać ale nie czytałam nic pani Musierowicz. Wychowałam się na Montgomery i Szklarskim.

    OdpowiedzUsuń
  18. Jeżycjadę czytałam bardzo dawno temu (jak byłam w podstawówce i gimnazjum) :P Jednak wszystkie części wspominam z wielkim sentymentem, więc z chęcią nie tylko poznam kolejne tomy, ale odświeżę swoją znajomość także z poprzednimi :D

    OdpowiedzUsuń
  19. sama też niedawno zrecenzowałam "McDusię", warto było czekać, choć wolę raczej poprzednie części ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Też przywiązana jestem o wiele bardziej do Józinka, jednak nie uważasz, że Ignacy Grzegorz troszkę znormalniał? Tak inny się zrobił ostatnio. Przynajmniej nie wywoływał we mnie morderczych uczuć;) Jednak, jak zwykle Bernard przeszedł samego siebie (co prawda, sukienka mnie nie doprowadziła do łez, ale tort był świetny). I kochana Gieniusia przelotem się pojawiła (i Wierzyński). Miło się zrobiło. A "Wnuczki do orzechów" już wypatruję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, uważam że zrobił się bardziej do zniesienia. Jakaś przemiana, nawet dziewczynę poderwał! ;) A Bernard jest świetny, zawsze poprawia mi humor :D

      Usuń
  21. Uwielbiam Jeżycjadę, więc na pewno przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń