Moją znajomość z „Gorączką” można podzielić na kilka etapów:
niewiedzy, nadziei, euforii i… Osoby, które jeszcze nie zjechały na dół ku
cyferkom oceny potrzymam trochę w niepewności, bo nieładnie tak na początku
zdradzać wszystkie tajemnice. Książka ma tak piękne wydanie, że przyciąga uwagę
odbiorcy. Walory estetyczne to rodzaj sideł, pułapka dla ludzi, którzy zwykli
oceniać książkę po okładce (dlaczego Egmont zawsze ma takie piękne okładki?), a
ja również się do tego grona zaliczam. Zostałam więc omamiona, nie tylko urodą
książki, ale również perspektywą niezwykłej historii, oczywiście z pogranicza
podróży w czasie. Jednak zamiast bohaterów, przemierzających kolejne wymiary,
autorka serwuje nam coś ciekawszego: Sethos jest żyjącym w I wieku, odnoszącym
spektakularne sukcesy gladiatorem, który skupia się wyłącznie na przetrwaniu.
Jego postawa zaczyna się zadziwiająco szybko zmieniać, gdy spogląda w piękne
oczy młodej kobiety, siedzącej na trybunach. Tymczasem Ewa żyje w świecie
współczesnym, a gdy pojawia się dla niej szansa wyjazdu do szkoły z Internatem,
postanawia ją wykorzystać. W jaki sposób Dee Shulman udało się połączyć dwa
zupełnie różne światy? Odradzam czytanie opisu z okładki, ponieważ zdradza on
większość fabuły!
„Gorączka”
wciągnęła mnie już od pierwszych stron i będąc gdzieś na początku przygody z tą
książką wyrobiłam sobie o niej dobrą opinię, dużo za wcześnie i na wyrost, ale
o tym później. Wtedy spodobała mi się przede wszystkim główna bohaterka,
wykreowana na podobieństwo Lisbeth Salander znanej z trylogii Millennium. Ewa
jest ponadprzeciętnie inteligentna, ma genialne zdolności w zakresie hackerstwa,
a w dodatku nie radzi sobie w kontaktach z rówieśnikami i rodzicami. Autorka
książki trochę przesadziła, obdarzając ją na dodatek aurą, która zniewoli
każdego osobnika płci męskiej, bowiem dziewczyna od adoratorów opędzić się nie
może, pomimo swej odpychającej postawy. Ale może jakaś zagadka w tym tkwi,
tylko ja o tym nie wiem ;) Przyznaję, że na początku Ewę polubiłam, a gdy
wyjechała ona do szkoły z Internatem, to już byłam na etapie euforii i
pochłaniałam książkę jak leci. Bo wymieniona przeze mnie szkoła jest dla
uczniów genialnych, a jej wyposażenie i możliwości zaiste robią wrażenie! Z
przyjemnością czytałam o tych wszystkich cudeńkach, myśląc „Też tak chcę!”.
Wydarzenia
rozgrywające się w przeszłości początkowo też były w miarę ciekawe, choć
nieustannie kojarzyły mi się z „Quo Vadis” Sienkiewicza (chyba naprawdę
przesadzam). Jednak faktem jest, że po ponad stu stronach, kiedy już zdążyłam
stwierdzić, że książka jest rewelacyjna i ma szansę trafić do moich ulubionych,
fabuła traci cały swój urok. Wraz z upływem czasu coraz więcej wydarzeń dotyczy
przeszłości, a wszystkie mogą uśpić mniej wytrzymałego odbiorcę. Jakby tego
było mało, nawet w teraźniejszości mają miejsce schematyczne i powtarzalne sceny,
po prostu wiecznie to samo, na okrągło i do znudzenia. Nie mam pojęcia jaki był
cel takiego zepsucia dobrego pomysłu. Zero tajemniczości, zero akcji, zero nowości.
A główna bohaterka z inteligentnej, charakternej dziewczyny zmienia się w dziewczynę
irytującą. Szczerze mówiąc pod koniec już nie mogłam z nią wytrzymać i głośno
wzdychałam przy kolejnych głupich i wręcz komicznych scenach. A zakończenie
jest już kompletnie bez sensu, nic nowego, a autorka zrobiła z niego jakiś
spektakl z odkryciem asa w rękawie. Jeśli kolejny tom ma być podobny to ja
dziękuję.
Moja ocena: 4/10
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Egmont :)
Taka świetna okładka, już sobie myślałam, że będzie super, a tu jak czytam trochę kicha, a szkoda :(
OdpowiedzUsuńO.o To dotychczas najkrytyczniejsza z recenzji tej książki, jaką czytałam. Wyjścia nie mam i przeczytam, bo książka leży na półce, ale zaczynam się obawiać...
OdpowiedzUsuńnie zniechęciłam się, chcę przeczytać :D
OdpowiedzUsuńJestem świeżo po lekturze, recenzją podzielę się z Wami w dniu premiery :) Co do pewnych aspektów Twojej opinii muszę się zgodzić, ale nie zdradzę jakich :P Powiem tak: widzę wiele zła wyrządzonego fabule, ale nie odebrało mi ono przyjemności płynącej z czytania "Gorączki" ;)
OdpowiedzUsuńMimo wszystko, bardzo mnie kusi ta książka:))
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, nie spodziewałam się tego po tej książce. Myślałam, że naprawdę będzie ciekawa. No ale nic, dzięki za ostrzeżenie. :)
OdpowiedzUsuńWiesz co? Mnie ta Ewa to od samego początku irytuje. Pierwszy rozdział, to był jeden z najgłupszych wstępów, jakie czytałam, zobaczę jakie rewelacje czekają mnie dalej...
OdpowiedzUsuńJednak recenzja świetna. :* Szczerość to coś, co lubię!
Ja się na początku na niej nie poznałam :/ A przy końcu jest genialna scena, tak GŁUPIA, że aż coś mi się robi. Jak przeczytasz to się pośmiejemy razem. Też lubię szczerość :*
UsuńA, zapowiadało się tak ciekawie :c
OdpowiedzUsuńJa i tak swoje wiem i książkę prędzej czy później przeczytam.. O! Skoro Tobie się książka nie podobała, nie chciałabyś się wymienić ? :)
ps. Szczera recenzja to to, co tygryski lubią najbardziej ;)
Lubię tygryski, które doceniają szczerość ;)
UsuńA książką się nie wymienię, bo mam co do niej inne plany, ale o tym wkrótce :P
Chyba po raz pierwszy trafiłam na tak krytyczną recenzję książki. Jednak mimo wszystko i tak mam na nią ochotę :)
OdpowiedzUsuńO rety, rety, rety. A na samym początku miałam taką ochotę na tę książkę, a tu posypały się same negatywne recenzje. Wolę nie tracić czasu na coś takiego..
OdpowiedzUsuńOdpuszczę sobie tę książkę po przeczytaniu Twojej recenzji. Nie chce tracić na nią czasu. Dzięki za ostrzeżenie:)
OdpowiedzUsuńNo to teraz dałaś mi zagwozdkę. To najbardziej krytyczna recenzja odnośnie tej książki jaką czytałam. Ostudziłaś mój zapał co do niej, oj ostudziłaś ;)
OdpowiedzUsuńWszędzie powtarzam, że śmieszy mnie koncept tej książki, więc nawet się cieszę, że powieść ta niekoniecznie jest dobra. A co! :P
OdpowiedzUsuńdzięki za szczerość! Okładka mnie kusiła, ale teraz z pewnością jej nie przeczytam!
OdpowiedzUsuńO kurczę! Książka co prawda zbierała słabsze oceny i opinie, ale nie aż tak niskie :D Przyznam, że mnie zaskoczyłaś. Mimo to i tak mam ochotę przeczytać tę książkę :D
OdpowiedzUsuńMnie pierwsze 150 stron wynudziło :P I niestety przez to książka bardzo traci. A opis z okładki dotyczy w sumie ostatnich kilkudziesięciu stron o.O Bardzo niefajnie.
OdpowiedzUsuńWłaśnie, po co zdradzają kluczowe elementy fabuły? Bez sensu :/
UsuńMnie główna bohaterka irytowała od początku, a przez połowę książki się po prostu lekko nudziłam. Oprawa graficzna jest zjawiskowa. Szkoda, że książka mnie nie zachwyciła, bo liczyłam, że tak właśnie będzie. Wszystkie książki jakie do tej pory przeczytałam od Egmont wbijały mnie w fotel. Szkoda, że ta nie trzyma poziomu serii.
OdpowiedzUsuńWłaśnie też się zdziwiłam, bo większość książek Egmontu jest świetna, tylko ta jakaś taka słabiutka... A bohaterkę na początku lubiłam, bo mi Salander przypominała :3
UsuńKsiążka jeszcze przede mną:)
OdpowiedzUsuńOoo słabiutko...
OdpowiedzUsuń