Davy i inne dzieciaki z sąsiedztwa zawsze uważali, że dom
Chandlerów jest miejscem wytchnienia, gdzie nikt na nich nie krzyczy, niczego
nie zabrania, a Ruth to jedyna dorosła osoba częstująca ich piwem i
papierosami. Zawsze wesoła, wyluzowana, klnąca niczym szewc. Przyjaciółka
młodzieży, nie rozumiana natomiast przez rodziców nastolatków. Gdy miałeś dość
obowiązków, zakazów i nudy, szedłeś do Chandlerów, by u nich dobrze bawić się z
całym ich klanem. Sielanka trwała latami, jednak do czasu. Do czasu, gdy do domu
Ruth przybyły jej siostrzenice, których rodzice zginęli tragicznie w wypadku.
Zaczęło się niewinnie, od drobnych kar za niewypełnianie obowiązków, krzyków i
sporadycznych wyzwisk. Potem pojawiły się awantury, bicie i dręczenie. Jaki
będzie punkt kulminacyjny tych zdarzeń? Może lepiej, byście pozostali w
niewiedzy.
„Dziewczyna
z sąsiedztwa” to jedna z najpopularniejszych
powieść amerykańskiego pisarza Jacka Ketchuma, uważanego za najbardziej
bezkompromisowego autora w tym gatunku. W swojej książce podejmuje on tematykę
szaleństwa ogarniającego kolejne umysły, torturowania osób słabszych,
pozostających w stosunku zależności oraz wewnętrznej walki głównego bohatera,
który musi wybrać między tym co dobre, a tym co złe. Dzieło tego pisarza
zachwala szereg znanych osób i czasopism, w tym sam mistrz horroru- Stephen
King. Po szeregu entuzjastycznych opinii, określających „Dziewczynę z
sąsiedztwa” jako książkę przerażającą, zaskakującą i pozostawiającą z uczuciem
niepokoju, nie mogłam się doczekać kiedy i ja będę miała okazję zapoznać się z
twórczością Ketchuma. Pełna nadziei sięgnęłam pod „Dziewczynę z sąsiedztwa” i…
Zaczęło
się całkiem spokojnie: sielski klimat, przedmieścia zamieszkane przez bandę
zaprzyjaźnionych dzieciaków, chłopiec opalający się na kamieniach nad
strumykiem, gdzie spotyka nową w okolicy – Meg. Wkrótce ma miejsce karnawał,
podczas którego pogoda niezbyt sprzyja i właśnie wtedy pojawia się nutka
niepokoju, a ja zaczynam oczekiwać na coś strasznego, co musi się wkrótce
wydarzyć… I rzeczywiście w niedługim czasie zaczynają się bójki, awantury i wyzwiska
kierowane w stronę młodych dziewcząt, co wkrótce przeradza się to w grę,
podczas której jedyna zasada mówi, że wszystkie chwyty są dozwolone.
Oczekiwałam, że będę się bała obrócić następną kartkę, że będę ze grozą odwracać
wzrok, a potem nie będę mogła spać w nocy. Cóż, „Dziewczyna z sąsiedztwa” była
nie tyle przerażająca, co raczej odrzucająca. Krzywiłam się z odrazą,
zastanawiając się, jak można być tak okrutnym i bezlitosnym. Nie bałam się, po
skończeniu książki wiele o niej nie myślałam, a w nocy spokojnie spałam. Większe wrażenie robią na mnie tajemnicze
zjawiska paranormalne, czy coś nieokreślonego czającego się w ciemnościach. A
okrucieństwo ludzi w tej powieści wzbudziło mój niesmak i skłoniło do
zastanowienia.
Jeśli kiedykolwiek
mielibyście zamiar przeczytać „Dziewczynę z sąsiedztwa”, radzę Wam nie
zapoznawać się ze wstępem napisanym przez Stephena Kinga, w którym pisarz
analizuje książkę, fabułę i bohaterów, a zostawić go na sam koniec. Ja po kilku
stronach darowałam sobie widząc, że roi się w nim od spoilerów i dzięki temu
powieść była dla mnie mniej przewidywalna. Język, którym napisano książkę, jest
prosty i uprzyjemniający lekturę. Nie znajdziemy tu zbędnych opisów czy
kwiecistego stylu, najważniejsza jest akcja i kolejne wydarzenia. Główny
bohater to dwunastoletni chłopiec o imieniu David, będący świadkiem zdarzeń
rozgrywających się na kartach książki, ale nie jest on ich uczestnikiem. Nie
interweniuje ani nie przyłącza się do okrucieństwa swych znajomych, stoi
jedynie z boku i się przygląda. Żaden z bohaterów nie wzbudził mojej sympatii
co rzadko się zdarza, ale trudno się dziwić zważywszy na tematykę książki. Może
jedynie Meg i jej siostra, współczułam im i chciałam, żeby im się udało, ale
mimo to nie zapadły mi szczególnie w pamięć.
„Dziewczyna z sąsiedztwa” to
powieść grozy autorstwa Jacka Ketchuma, w której zabrakło mi samej grozy. Nie
przeraziła mnie, a wzbudziła niesmak i odrazę, nie odebrała snu w nocy, a dała
do myślenia. Jednak nie zrobiła na mnie
takiego wrażenia jak na to liczyłam, a w pamięć również nie zapadła. Może po
prostu nie pasują mi powieści grozy, których tematyka skupia się na
okrucieństwach człowieka? Zawsze bardziej działa na mnie film i obraz, jeśli
chodzi o wzbudzenie lęku. W tej książce znajdziemy specyficzny klimat, który z
sielskiego zmienia się we wzbudzający dreszcz niepokoju, a dalej mamy już opisy
kolejnych tortur. „Dziewczyna z sąsiedztwa” trochę mnie rozczarowała, ale
liczyłam naprawdę na wiele. Może Wy się na niej poznacie bardziej niż ja. Powieść
Ketchuma polecam fanom jego twórczości oraz wielbicielom literatury grozy,
skupiającej się głównie na czynach człowieka.
Moja ocena: 6/10
Za egzemplarz recenzencki dziękuję: