poniedziałek, 12 grudnia 2011

And the only solution was to stand and fight. "Intruz" - Stephenie Meyer

                 Pewnie wielu z Was miało w rękach, a pewnie także przeczytało w całości książkę, o której będzie mowa w tej notce. Zdaję sobie sprawę, że raczej nie będę oryginalna publikując jej recenzję, ale ta pozycja naprawdę mi się spodobała, a że w związku z tym miałam wenę i chęci, wyszło jak wyszło.
                                                    ...
                  Nikt nie spodziewał się, że tak może wyglądać przyszłość Ziemi. Że nie będzie żadnej wielkiej katastrofy, na skutek której nasza planeta przestanie istnieć we wszechświecie. Nie nastąpi też zagłada ludzkości spowodowana naturalnym biegiem rzeczy, wyczerpaniem się zasobów ziemskich ani Sądem Ostatecznym. A jednak wszystko ulegnie całkowitej zmianie.

                Czy może byś coś gorszego niż koniec świata? Zapewne tak, jeśli uznamy za przerażającą perspektywę całkowitej utraty kontroli nad swoim życiem. Bo kto chciałby zostać opanowanym przez nieznanego wroga? Być zepchniętym w najdalsze zakamarki swojego umysłu, nie mieć władzy nad ciałem, sterowanym przez kogoś innego i możliwości podejmowania decyzji? Ciężko jest wyobrazić sobie wspólną egzystencję dwóch osobowości. A jednak taka rzeczywistość spotyka Melanie i Wagabundę - człowieka i duszę. Musi byś trudno dzielić wszystkie uczucia, myśli i wspomnienia z kimś, kogo się nienawidzi. Tym bardziej, że taka sytuacja w ogóle nie powinna mieć miejsca, a coś wymyka się spod kontroli.

                Stephenie Meyer to znana na świecie pisarka. Sławę zawdzięcza przede wszystkim sadze "Zmierzch", bardzo popularnej wśród młodych czytelników. Autorka ukończyła literaturę angielską na Brigham Young University. Obecnie wraz z rodziną mieszka w Arizonie. Powieść z gatunku fantastyki zatytułowaną "Intruz", w przeciwieństwie do swoich poprzednich dzieł, przeznaczonych głównie dla młodzieży, napisała z myślą o dorosłych czytelnikach.

                Na tle historii o wampirach, aniołach i wielkich miłościach, którymi czytelnicy są obecnie zasypywani przez rynek książek, "Intruz" pozytywnie się wyróżnia. Jest to coś świeżego i zaskakującego w dzisiejszej literaturze. Meyer miała dobry pomysł, a jego wykonaniu także nie potrafię nic zarzucić. Chciałabym znaleźć i przedstawić jakieś wady, bo przecież wszystko ma swoje słabe strony. Ale nie mogę. Może nie ma takowych albo to ja ich nie dostrzegam, pozostawiam to do oceny czytelnikowi.

                Gdy już rozpoczęłam swą przygodę z "Intruzem", z trudem przerywałam czytanie, by znaleźć czas na takie prozaiczne czynności jak na przykład jedzenie czy spanie, które tylko przeszkadzały mi w zagłębianiu się w fabułę. Z ręką na sercu mogę przyznać, że książka zrobiła na mnie duże wrażenie. Przypadły mi do gustu i niezwykła historia, rozwój akcji i bohaterowie, do których się przywiązałam, jeśli można tak powiedzieć co do postaci fikcyjnych. Cieszyłam się z ich sukcesów, wzruszałam podczas wyjątkowo dramatycznych scen, martwiłam, gdy coś szło źle. Wszystko to działo się przez 500 kart powieści, może nie jest to mało, ale czyta się łatwo i przyjemnie. Żałowałam, że to już koniec. Szczerze polecam "Intruza" czytelnikom, którzy lubią być stale zaskakiwani i nie tolerują nudy oraz osobom szukającym oryginalnej i nieszablonowej pozycji wśród współczesnej literatury.

Moja ocena : 5+/6


Florence And The Machine  - Only if for a night
http://www.youtube.com/watch?v=MkJK2KVFsi0  


Udanego popołudnia!


1 komentarz:

  1. Jestem obecnie na etapie poznawania sagi "Zmierzch". Postanowiłam w końcu na własnej skórze, a może na własne oczy przekonać się, czy przypadnie mi ona do gustu. Jak na razie nie jest najgorzej. O "Intruzie" może pomyślę w niedalekiej przyszłości.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń