Dzieci wychowujące się w sierocińcu
St. Patrick’s zwykły sądzić, że nie mają przeszłości, a przyszłość to jedynie białe
karty, który przyjdzie im jeszcze zapisać. Większość z nich nie zna swoich
rodzin, pochodzenia, okoliczności przyjścia na świat, ale też informacje te nie
mają dla nich większego znaczenia – interesuje ich jedynie, co przyniesie los. Z
utęsknieniem czekają chwili, gdy opuszczą mury miejsca, w którym się wychowali-
nie dlatego, że było im w nim źle, a z ciekawości świata i chęci zaznania
prawdziwego życia. Niejednokrotnie będą w przyszłości ubolewać nad swoją naiwnością w czasach, gdy byli
jeszcze pełni wiary w lepszą przyszłość. Na pewno nie spodziewali się, z czym
przyjdzie im się zmierzyć i to niemal od razu po osiągnięciu „wieku dorosłego”,
czyli ukończeniu 16 lat i opuszczeniu sierocińca. Pewnie gdyby wiedzieli,
pragnęliby w nieskończoność przedłużyć sielankę bezpiecznego dorastania pod
czujnym okiem Thomasa Cartera. Powrócić do czasów, gdy spotykali się w Pałacu
Północy, w przyjacielskim gronie członków Chowbar Society- własnego
stowarzyszenia, którego celem było wzajemne wspieranie się i dzielenie się
wiedzą, by ułatwić sobie nadchodzące jutro.
„Dorosłość nie jest niczym więcej niż odkrywaniem, że wszystko, w co
wierzyłeś, kiedy
byłeś młody, to fałsz, a z kolei wszystko to, co w młodości odrzucałeś, teraz
okazuje się prawdą.”
Kilka dni przed opuszczeniem
sierocińca i rozwiązaniem stowarzyszenia Chowbar Society, w St. Patrick’s pojawia
się starsza kobieta wraz z wnuczką Sheer, której sympatyczna powierzchowność i
usposobienie oraz wyznany przez nią sekret, zjednują jej przychylność Bena i
jego kolegów, którzy przyjmują ją do swej grupy. Dziewczyna opowiada im o
zaginionym domu swego zmarłego ojca, który, jak podejrzewa, znajduje się w Kalkucie.
Przyjaciele zobowiązują się pomóc jej go
odnaleźć i odkryć tajemnice z przeszłości. Tymczasem babcia Sheer opowiada im
zadziwiającą historią, która zapoczątkowuje serię niewyjaśnionych zdarzeń,
całkowicie zmieniających przyszłość bohaterów.
Moje pierwsze spotkanie z prozą
Zafona skończyło się zachwytami i długimi przemyśleniami. Po lekturze
rewelacyjnej „Mariny” nie mogłam już doczekać się chwili, gdy po raz kolejny
zagłębię się w świat wykreowany przez hiszpańskiego pisarza. Niestety, „Książę
Mgły” nie wzbudził we mnie tak wielkich emocji, aczkolwiek książka była dobra. „Pałac
Północy” to trzecia powieść Carlosa Ruiza Zafona, z jaką przyszło mi się
zapoznać. Z jakim skutkiem?
Klimat
powieści Zafona przesiąknięty jest grozą i niepokojem, odmalowany barwami szarości,
czerni, granatu. Jego celem jest wprowadzenie czytelnika w pełen napięcia nastrój,
a najlepiej w takim przypadku sprawdza się nie tylko fabuła, ale i odpowiednia
pogoda i pora dnia – do czytania prozy pisarza zalecam więc godziny wieczorne,
gdy już się ściemnia, panuje cisza i spokój, dodatkowym atutem będzie bębniący
w szybę deszcz. Wtedy najłatwiej jest się wciągnąć w opowiadaną historię i w
nią uwierzyć. Ja niestety czytałam w upalny dzień opalając się na dworze, co
zaowocowało tym, że mimo ciekawej fabuły i intrygującej historii nie mogłam się
wczuć w owe straszne i tak nierealne przy grzejącym słońcu wydarzenia. Myślę,
że ów nieodpowiedni nastrój miał znaczący wpływ na sposób, w jaki odebrałam
książkę. Choć nie jest to jedynym czynnikiem, bo gdyby była ona naprawdę dobra
to z pewnością wciągnęłaby mnie mimo wszystko. W powieściach Zafona zauważam
pewną schematyczność i powtarzalność niektórych motywów, co staje się widoczne
wraz z kolejnymi jego dziełami. Nie mniej jednak polecam „Pałac północy”
zarówno wielbicielom talentu pisarza jak i czytelnikom, którzy nie mieli z nim
styczności, a sama chętnie sięgnę po inne powieści autorstwa Zafona.
Moja ocena: 7/10
Książka ta bardzo mi się podobała. Mam nadzieję, że będę mogła sięgnąć po następne książki tego autora;)
OdpowiedzUsuńNa swoim koncie mam już przeczytanych 5 powieści Zafona, w tym m.in. właśnie "Pałac Północy"
OdpowiedzUsuńOsobiście nie potrafię ocenić jego książek inaczej, niż dając im maksymalną notę :)
pozdrawiam!
Ja z trzech jego powieści dotąd przeze mnie przeczytanych, maksymalną ocenę daję tylko "Marinie" :) Ale liczę, że inne jego dzieła też wywrą na mnie kiedyś wielkie wrażenie i będę mogła z czystym sumieniem dać 10/10 :)
UsuńMoje klimaty :) Muszę się za książką rozejrzeć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Tej książki Zafona jeszcze nie czytałam, ale w niedalekiej przyszłości zamierzam to zmienić:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Mam w planach Zafona - wszyscy wychwalają, to w końcu musze się przekonać na własnej skórze, co ten koleś prezentuje ;)
OdpowiedzUsuńZ książek Zafona czytałam tylko "Księcia mgły" którego kocham, wielbię i co tam jeszcze można :) Na "Pałac północy" mam ogromną ochotę!
OdpowiedzUsuńNiedawno skończyłam czytać i tak jak ty zauważyłam to powtarzanie się wątków, motywów. Przez to książka staje się przewidywalna
OdpowiedzUsuńCzytałam jedynie "Cień wiatru", ale ta książka również zapowiada się obiecująco. Poszukam w bibliotece;)
OdpowiedzUsuńZ młodzieżowych powieści Zafona nie czytałam tylko tej powieści, ale oczywiście mam zamiar to zrobić. Te książki są dobre, chociaż nie zachwycają tak jak "Cień wiatru" czy "Gra anioła". Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za autorem. W przyszłości zamierzam przeczytać jeszcze jakąś książkę jego autorstwa, ale póki, co mam wiele innych i ciekawych książek do czytania ;)
OdpowiedzUsuńTego autora czytałam tylko "Cień wiatru". Teraz kolej na następne książki. Może właśnie trochę młodzieżowy "Pałac północy"?:)
OdpowiedzUsuńByć może zajrzę ale w pierwszej kolejności mam w planach "Cień wiatru".
OdpowiedzUsuńAch Zafon ;) Uwielbiam tego gościa :D Niedługo się za nią zabiorę...
OdpowiedzUsuńWłaśnie przyniosłam sobie "Pałac Północy" z biblioteki, czeka na przeczytanie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Nie przepadam za książkami tego autora.
OdpowiedzUsuńI ja muszę się w końcu z Zafonem zapoznać! Tyle plotek na jego temat w blogowym świecie istnieje... :)
OdpowiedzUsuńCzeka na swoją kolej :) a tak w ogóle zostałaś oTAGowana, szczegóły u mnie :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tego autora i chętnie sięgnę również po tę jego pozycję ;)
OdpowiedzUsuńNie przeczytałam jeszcze żadnej książki tego autora. Sama się sobie dziwię. Będę musiała coś z tym zrobić. ;)
OdpowiedzUsuńMuszę chyba wreszcie przełamać moją niechęć do Zafona, gdyż jak do tej pory, to zaraziłam się do jego twórczości próbując czytać ,,Grę anioła''.
OdpowiedzUsuńcałkiem niedawno czytałam "Książę mgły" Zafona... :) i po to również na pewno sięgnę :)
OdpowiedzUsuń