Sześcioletni chłopiec, wymykając
się nad ranem do Wąwozu Królewskiego, by tam pobawić się w rycerza i zabić
smoka, znajduje martwą kobietę. Wkrótce na miejsce zdarzenia przybywa policja.
Robi się wielkie zamieszanie, gdyż odkryte zostają także dwa stare szkielety. Wszystko wskazuje na to, że morderstwa te
łączy sposób ich dokonania- kobiety przed śmiercią były okrutnie torturowane.
Patrick Hedstrom z komisariatu w Tanumshede podejrzewa, że owe szkielety należą
do zaginionych 24 lata temu młodych dziewcząt, po których słuch urwał się w
odstępie dwóch tygodni. Nigdy ich nie odnaleziono, a domniemany sprawca
popełnił samobójstwo. Ale przecież umarły nie powrócił do świata żywych, więc
kto jest odpowiedzialny za zbrodnie popełnione tak dawno temu? W jaki sposób
łączą się one ze znalezieniem ciała nagiej kobiety w Wąwozie Królewskim? Sprawa
komplikuje się coraz bardziej, gdyż ginie kolejna dziewczyna. Policja robi
wszystko co w jej mocy by ją odnaleźć – liczy się każda godzina, zegar
nieubłaganie odlicza czas i przybliża moment nieuniknionej śmierci Jenny, chyba
że Patrick i jego koledzy z komisariatu zdołają ją uratować.
„Kaznodzieja”
był moim pierwszym spotkaniem z twórczością Camilli Lackberg, a kolejnym z
literaturą skandynawską. Jest to druga część sagi kryminalnej cieszącej się
wielką popularnością na świecie, po przeczytaniu wcale nie dziwię się, dlaczego
tak jest. Pisarka pochodzi ze Szwecji i uznawana jest za mistrzynię w swoim
fachu. Ale nie tylko intryguje nas mrocznymi powieściami- napisała również książki
kulinarne i dla dzieci, jak widać jest to osoba zarówno utalentowana, jak i
wszechstronna.
Dotychczas
z kryminałów skandynawskich czytałam tylko powieści Mari Jungstedt i owszem,
były one ciekawe i wciągające, ale jednak nie zrobiły na mnie tak wielkiego
wrażenia jak proza Lackberg. W tych pierwszych brakowało mi realności,
codziennego życia i bohaterów, którzy skradliby moje serce albo chociaż
zaintrygowali. Natomiast w „Kaznodziei” znalazłam dokładnie to, czego oczekuję
od dobrego kryminału. Do książki podeszłam odrobinę nieufnie, za dużo się
nasłuchałam zachwytów nad skandynawską literaturą i z tego też powodu obawiałam
się rozczarowania. Jak się okazało, niepotrzebnie.
Fabuła
powieści skupia się przede wszystkim na wątku kryminalnym, który jest bardzo
rozbudowany i wielotorowy: mamy tu zarówno dawne morderstwa; samobójstwo
jedynego podejrzanego, które miało miejsce dwadzieścia cztery lata temu;
torturowaną aż do śmierci kobietę znalezioną przed kilkoma dniami oraz
zaginięcie młodej dziewczyny, która przyjechała do Fjallbace na wakacje z
rodzicami. Cała intryga jest tak
poplątana, że gratuluję osobie, której uda się wskazać dobre rozwiązanie.
Jednak właśnie dzięki tej mnogości zdarzeń, podejrzeń, oskarżonych, dowodów i
tajemnic, książka tak niesamowicie wciąga. Nawet gdy odłożyłam ją tylko na
chwilę, zaraz musiałam do niej wrócić, poznać zakończenie i sprawdzić słuszność
swych teorii. Zagadki rozszyfrować się nie udało, ale może innym razem, bo do
sagi szwedzkiej pisarki na pewno wrócę. Oprócz wątku kryminalnego mamy tutaj
przedstawione także codzienne życie pracowników komisariatu, ich rodzin i
przyjaciół. Zabieg ten przydał się, pozwala oderwać się od zbrodni i przyjrzeć
zwyczajnym ludziom, ich problemom i radościom. Z tego też względu narracja jest
trzecioosobowa, poznajemy losy większości postaci. W ten sposób podzielone są
rozdziały- według osób, o których jest w nich mowa.
Oprócz
zawiłej i skomplikowanej intrygi, która robi wrażenie, Lackberg sprawdziła się
również jeśli o chodzi o kreację bohaterów: zarówno tych głównych jak i
drugoplanowych. Pisarka ciekawie przedstawiła relacje łączące Hultów i historię
tej rodziny, postaci były zróżnicowane, zupełnie odmienne pod względem
charakterów, fascynujące. Muszę jednak przyznać, że czasem trudno było mi się
połapać w tych intrygach i pokrewieństwach: kto jest czyim wujkiem, ojcem,
siostrą, przyrodnim bratem, dziadkiem, pradziadkiem? Tym bardziej, że niektóre
imiona są do siebie podobne, a do skandynawskich nazwisk nie jestem
przyzwyczajona. Czasem te poplątane relacje i moje zagubienie wśród natłoku
rodzinnych sekretów aż mnie śmieszyły, pozytywnie.
„Kaznodzieja”
autorstwa Camilli Lackberg to fascynująca historia, w której oprócz
przeważającego wątku kryminalnego nie
zabraknie także rodzinnych sekretów, intryg i codziennego życia. Jeśli już
zagłębicie się w ten przerażający świat, pełen ludzkiego okrucieństwa,
nienawiści i tylu negatywnych uczuć, ale także przebijającego z kart książki
dobra, tak łatwo już z niego nie wyjdziecie. Proza szwedzkiej pisarki przyciąga
jak magnes i nie pozwala przerwać czytania przez poznaniem zakończenia, które
jest tak świetne i zaskakujące, że aż nie wiem co napisać. Sama jestem
zdziwiona, że moja recenzja jest tak bardzo entuzjastyczna, ale nie potrafię
znaleźć słabych punktów książki. Jak dla mnie mistrzostwo skandynawskiego
kryminału.
Moja ocena: 9/10
Baza recenzji Syndykatu ZwB
Autorka jest jedną z moich ulubionych pisarek :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią sięgnę po tą książkę;)
OdpowiedzUsuńjeśli książka jest o tematyce kryminalnej, to z pewnością może liczyć na szanse przeczytania jej przez moją osobę :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Bardzo lubię tą pisarkę, ale z tą powieścią jeszcze się nie spotkałam, więc chętnie to zmienię. :)
OdpowiedzUsuńJestem właśnie w trakcie czytania:) Podzielam Twoją opinię, warto polecić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
jeszcze nie czytałam nic tej autorki, więc tym bardziej jestem ciekawa czy jej książki mi się spodobają :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią zajrzę do tej książki.
OdpowiedzUsuńOoo jak dobrze że niedawno kupiłam obie tę książkę (a rodzice niech mówią co chcą xD)
OdpowiedzUsuńMoże też niedługo skuszę się na Lackberg, również nie miałam okazji poznać jeszcze jej twórczości, choć powoli poznaję literaturę skandynawską. Ta seria bardzo kusi i widzę, że słusznie :)
OdpowiedzUsuńnigdy nie słyszałam o autorce ani o książce , ale z opisu wydaje się ciekawa więc może w wolnej chwili przeczytam :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię kryminały Camilli Lackberg. Czytałam Księżniczkę z lodu i Kaznodzieję i też byłam zachwycona. A na półce czeka na mnie już część 3 i 4, na które muszę mieć dużo wolnego czasu, bo jak zacznę czytać, to szybko się nie oderwę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Naprawdę muszę wreszcie zdobyć jedną z powieści Camilli Lackberg - wstyd nie znać tej autorki ;)
OdpowiedzUsuńNiee..raczej to nie są moje klimaty :D
OdpowiedzUsuńNie miałam styczności ani z tą autorką, ani literaturą skandynawską. Trzeba to zmienić
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam okazji zapoznać się z tą serią, jednak jeśli takowa się nadarzy to z chęcią skorzystam ^^
OdpowiedzUsuńJeszcze nic tej autorki nie czytałam, ale mam zamiar to zmienić ;)
OdpowiedzUsuń