Konstabl Wicken nie wraca z
obchodu, co wywołuje zmartwienie kierownika patrolów, obawiającego się o
młodego podopiecznego. Na jego prośbę Murdoch wyrusza na poszukiwania
zaginionego po ulicach Toronto. Mimo jego zaniepokojenia, to, co zastaje w
opuszczonym domu, przerasta jego oczekiwania. Nie ulega wątpliwości, że Wicken
już nie żyje, a wszystko wskazuje na samobójstwo: począwszy od ułożenia ciała, a
na zagadkowej kartce skończywszy. Nawet matka konstabla nie wiedziała o
istnieniu jego tajemniczej narzeczonej, która wydaje się mieć ścisły związek ze
śmiercią kochanka. Właśnie ze względu na nią i chęć oczyszczenia dobrego
imienia Wickena, William Murdoch decyduje się na wszczęcie śledztwa. Jaką
prawdę odkryje, podążając śladem zmarłego kolegi z komisariatu? Czy rzeczywiście
konstabl postanowił pozbawić się życia, czy może został wciągnięty w sprawy, o
których nigdy nie powinien się dowiedzieć? Czy detektyw Murdoch, mimo bolącego
zęba i opuchniętej szczęki, poradzi sobie z tym wyzwaniem i rozwikła zagadkę?
„Biedny Tom już wystygł” to
trzecia część przygód Williama Murdocha-detektywa stworzonego przez angielską
pisarkę, psycholożkę i terapeutkę, Maureen Jennings, obecnie zamieszkałą w
Kanadzie. Od końca ubiegłego wieku publikuje ona książkę z serii o Murdochu,
które cieszą się dużą popularnością- powstał nawet na ich podstawie serial
telewizyjny. Pisarka ma ciekawą pasję – oprowadzanie fanów inteligentnego
detektywa po Toronto, w dodatku w strojach z epoki – oryginalnie, nieprawdaż?
Oprócz wątku dotyczącego
zagadkowej, choć z pozoru banalnej śmierci konstabla Wickena, będziemy mieli
także do czynienia z sekretami skrywanymi przez rodzinę Gibb’ów. Z pozoru
kłopoty trapiące jej członków oraz wrogie relacje pomiędzy nimi nie łączą się z
resztą fabuły, jednak z czasem można zorientować się kto jest kim i o co w tym
wszystkim chodzi. Początkowo trudno przychodziło mi rozeznanie się w
pomieszanych wątkach, tym bardziej że w rozdziałach autorka przeskakiwała
pomiędzy kolejnymi bohaterami, od razu rzucając nas na głęboką wodę i z nimi nie
zapoznając. Dowiemy się także o zgryzotach detektywa Murdocha; jego życiu
prywatnym; koszmarnym bólu zęba i pociągu do współlokatorki, odrzucającej go z
powodu różnic w poglądach religijnych. „Biedny Tom już wystygł” to kryminał
okraszony odpowiednią dawką humoru, z ciapowatym detektywem w roli głównej.
Niespecjalnie przypadł mi za to
do gustu język powieści, który jest charakterystyczny dla epoki, w której
rozgrywa się akcja, czyli końcówki XIX wieku, co znamionuje odpowiednie
słownictwo. Oczywiście nie to było problemem, bo lubię takie zabiegi
przeniesienia czytelnika do przeszłości. Nie podobały mi się natomiast rozległe
opisy wnętrz i nie tylko, bo także ulic, i otoczenia, które były nużące i mało
wyraziste, przez co nie było podczas nich ani akcji, ani łatwego wizualizowania
sobie tego, co pisarka chciała nam
przedstawić. Cała intryga jest mało skomplikowana, ale dość ciekawa, czego
niestety nie mogę powiedzieć o sposobie, w jaki Maureen Jennings owe wydarzenia
opisuje. Gwoli prawdy muszę jednak powiedzieć, że podobały mi się i wciągnęły
mnie rozdziały, w których przedstawione jest nie śledztwo okiem Murdocha, a
wydarzenia rozgrywające się w szpitalu psychiatrycznym i domu Gibb’ów.
Bohaterowie w powieści są
przeciętni i nie zadziwią czytelnika, większość jest nijaka i nie pozwala na
zapałanie do nich sympatią, są jednak pewne wyjątki. Ich przykładem jest Peg,
kobieta z rodziny Gibb’ów, zastraszana przez pozostałych jej członków i oskarżona
o postradanie władz umysłowych po śmierci syna. Mnie od początku wydała się
sympatyczną osobą, skrzywdzoną przez los i źle traktowaną przez najbliższym,
dlatego przyjemność sprawiło mi poznanie jej historii. Z kolei negatywną, ale intrygującą postacią
jest Jarius, wydający się porządnym i godnym szacunku człowiekiem, a w
rzeczywistości… Ale tego dowiecie się po przeczytaniu książki.
„Biedny Tom już wystygł” to
kryminał z akcją osadzoną w XIX-wiecznym Toronto i z detektywem Williamem
Murdochem w roli głównej. Polecam go przede wszystkim osobom lubującym się w
tym gatunku, ale jednak nie tym dobrze w nim obeznanym, z wieloma pozycjami
kryminalnymi na koncie i krytycznym spojrzeniem, bo takim czytelnikom może on
się wydać raczej słaby. Natomiast jeśli lubicie klimat minionych czasów i
osadzone w nich intrygi rodzinne na przeciętnym poziomie to zachęcam, bo miło
spędzicie wieczór. Ja zachwycona nie jest, ale nie żałuję, bo mogłam znaleźć
się w uliczkach Toronto, zgłębić realia epoki i poznać funkcjonowanie
społeczeństwa, a niektóre rzeczy, których dowiedziałam się podczas lektury nawet
mnie zszokowały.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję:
hmmm.. nie jestem do końca przekonana do tej książki, więc raczej sobie odpuszczę poszukiwanie jej, aby przeczytać
OdpowiedzUsuńNie słyszałam ani o autorce, ani serii. Do kryminałów dopiero się przekonuje, ale myślę, że jeśli książka wpadnie mi w ręce to po nią sięgnę
OdpowiedzUsuńchyba sobie daruję :)
OdpowiedzUsuńMnie raczej nie, ale powinno spodobać się mojej Mamie - ona jest mniej krytyczna niż ja :)
OdpowiedzUsuńDość ciekawa serii :)
OdpowiedzUsuńMasz świetny blog wiesz? :) na pewno będe tu zaglądać częściej :) Obserwujemy? buziaki:***
OdpowiedzUsuńJa chyba przeczytam, chociaż aktualnie nie jest w nastroju na kryminały ;)
OdpowiedzUsuńNie znam tej serii ale zachęciłaś mnie do niej.
OdpowiedzUsuń