Bardzo lubię kryminały. Gdy znudzą mnie niepokojące wizje przyszłego świata, romantyczne historie czy intrygi w czasach średniowiecznyych, sięgam po coś bardziej przyziemnego i logicznego. Nie ma pięknej sceny wykreowanej przez wyobraźnią autora ani doznań w sferze uczuć, jest po prostu brutalna rzeczywistość, tajemnice i ludzkie słabości. Czytam zwykle kryminały skandynawskie lub angielskie w stylu Agaty Christie. Niektóre są bardzo dobre, inne czyta się szybko, choć bez zaangażowania, ale po pewnym czasie fabuły tych utworów wydają się bardzo podobne, a rozwiązanie zagadki nie jest w stanie nas zaskoczyć. W końcu zwykle chodzi o zamordowanie niewiernego kochanka, chęć wzbogacenia się, motywów jest wiele, ale stale się powtarzają. Czasem jednak wierny czytelnik powieści kryminalnych trafia na francuską perełkę w postaci dzieła Bernarda Miniera. Podobno Francuzi się nim zachwycają, ja przyznaję im rację.
„Krąg” to
kontynuacja poprzedniej powieści Miniera, czyli „Bielszego odcienia śmierci”.
Kupując książkę nie miałam o tym pojęcia, wydawało mi się, że to zupełnie nowa
historia z innymi bohaterami. Okazało się, że powieści łączy osoba głównego
bohatera, którym jest komendant Martin Servaz. Co prawda dręczą go demony
przeszłości i postać szaleńca, z którym miał do czynienia w „Bielszym odcieniu”,
jednak na szczęście historia jest świeża i raczej niepowiązana z poprzednią
intrygą. Dzięki temu mogłam spokojnie zagłębić się w świat przedstawiony,
jednocześnie trochę żałując, że jeszcze nie znam poprzedniczki „Kręgu”. A
fabuła przedstawia się następująco, otóż do Servaza zwraca się ukochana sprzed
lat, która prosi mężczyznę o pomoc w imię dawnego uczucia. Jej syn został
bowiem oskarżony o morderstwo swojej nauczycielki, gdyż przypadkiem znalazł się
na miejscu zbrodni. Wątpliwości Servaza co do jego winy potęgują się, gdy na
miejscu zbrodni znajduje element świadczący o udziale w całym zdarzeniu
Hirtmann’a, którego spotkał ponad roku temu w ośrodku psychiatrycznym.
Minier
zręcznie kreuje niepokojący, mroczny nastrój i utrzymuje go przez prawie cały
czas. Akcja książki rozgrywa się w miasteczku studenckim Marscac, podczas
Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej. Wszyscy z zapartym tchem obserwują poczynania
reprezentacji, a tymczasem tuż obok grasuje morderstwa. Wybrał sobie
odpowiednią porę, na zewnątrz szaleje burza, a aura jest co najmniej
nieprzyjemna. Sposób dokonania morderstwa nie pozostawia złudzeń, zbrodniarz
nie ma żadnych ograniczeń moralnych. Do akcji wkracza Servaz, ale powiązania z
matką oskarżonego chłopaka stawiają pod znakiem zapytania dobro śledztwa,
podobnie jak paranoja komendanta na punkcie Hirtmanna. Początek intrygi jeszcze
nie zwiastuje kierunku, w jakim potoczy się śledztwo. Autor się rozkręca, a im
dalej zagłębiałam się w książkę, tym bardziej mnie ona zaskakiwała.
Większość
twórców kryminałów idzie na łatwiznę, posługuje się tymi samymi motywami, a
choć sprawcy rzadko się domyślamy, to i tak zakończenie nie budzi większych
emocji. W przypadku Miniera jest inaczej, gdyż fundamenty na jakich zbudował historię,
są nie do podważenia. Siłą powieści jest logika, rozumowaniu autora nie mam nic
do zarzucenia, a z takim pomysłem jak dotąd się nie spotkałam. Jestem
zachwycona mnogością podsuwanych mi pod nos tropów, obalaniem kolejnych teorii,
ciągłym wprowadzaniem mnie w błąd. Książka jest dość długa i bardzo dobrze, bo
ciężko było mi się z nią rozstać. Nie chciałam poznawać rozwiązania, wolałam
pozostawać w błogiej nieświadomości i mieć przed sobą jeszcze te kilkadziesiąt
stron świetnej rozrywki.
W każdej współczesnej
powieści kryminalnej główny bohater jest poturbowany przez los, ma za sobą ciężkie
przejścia i boryka się z nimi w trakcie powieści. W „Kręgu” jest podobnie, ale
przynajmniej cała ta sytuacja wypada naturalnie. Bohaterowie, zarówno ci główni
jak i poboczni są realistyczni i intrygujący, miałam wrażenie, że taka historia
rozgrywa się naprawdę w jakimś zakątku świata. Z opisami miejsc i
niezrozumiałymi dla obcokrajowca nazwami Minier czasem przesadza, ale jego
proza i tak wciąga. „Krąg” to niepowtarzalna powieść z oryginalną intrygą,
pełna zaskakujących zwrotów akcji, mogąca usatysfakcjonować najbardziej
wymagającego czytelnika. Jestem pod wrażeniem.
Moja ocena: 9/10
Z miłą chęcią przeczytam tę książkę. Muszę się za nią rozejrzeć.
OdpowiedzUsuńin-corner-with-book.blogspot.com/
Niepokojąca ta okładka. Całość też mnie bardzo zaciekawiła
OdpowiedzUsuńPierwszy tom tej serii, czyli „Bielszy odcień śmierci” czytałam i bardzo pozytywnie go wspominam, dlatego teraz mam ogromną ochotę poznać jego kontynuacje tym bardziej, że tak ją zachwalasz.
OdpowiedzUsuńjeszcze nie jestem przekonana, ale może kiedyś sięgnę po pierwszą część :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że i Tobie "Krąg" przypadł do gustu. Tak jak mnie. :)
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńMam w planach, zdecydowanie! Od razu obie książki Miniera poproszę! :)
OdpowiedzUsuńNie przepadamza kryminałami, ale ten chyba ma to coś :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Gosiek
http://blask-ksiazek.blogspot.com/
Również uwielbiam kryminały dlatego gdy spotkam się z tą książką to przeczytam http://qltura.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCoś w książkach tego autora musi być, bo nie trafiłam jeszcze na niepochlebne recenzje. Bardzo mnie ciekawią i na pewno w niedługim czasie sięgnę po pierwszą powieść Miniera :)
OdpowiedzUsuńŚwietna książka, to było moje pierwsze spotkanie z autorem i byłam ogromnie zaskoczona, oczywiście pozytywnie. Jego manewrowanie między wątkami i postaciami, bez żadnego zagubienia, zręczne, logiczne, jestem pod dużym wrażeniem.
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki tego autora! :D Chociaż "Bielszy odcień śmierci" bardziej mnie urzekł niż "Krąg", ale mimo wszystko obie są wspaniałe!
OdpowiedzUsuń