piątek, 10 maja 2013

Karaluchy - Jo Nesbo



Komisarz Harry Hole zostaje wytypowany do rozpracowania ściśle tajnej sprawy, której ujawnienie mogłoby wywołać skandal i niechęć do rządu. W tym celu policjant wyjeżdża z Norwegii do Tajlandii, gdzie w motelu pełniącym funkcję burdelu znaleziono zamordowanego przez pchnięcie nożem w plecy norweskiego ambasadora, przyjaciela premiera. Rozpoczynają się poszukiwania nieuchwytnego sprawcy, który nie pozostawił po sobie żadnych śladów. Policja nie może znaleźć punktu zaczepienia, jedyne poszlaki łączą sprawę z przestępstwami na tle seksualnym, z których słynie Tajlandia. Śledztwo jest prowadzone w Bangkoku, mieście znanym z gigantycznych ulicznych korków, upałów i maksymalnie zanieczyszczonego powietrza. Powiązania ze sprawą wykazuje wiele środowisk takich jak mafia, politycy i dyplomaci. Jak Harry Hole poradzi sobie ze złapaniem zbrodniarza? Może nikt wcale tego po nim nie oczekuje?

Jo Nesbo to norweski pisarz kryminałów, znany z cyklu o komisarzu Harrym Hole. „Karaluchy” to jego druga część, a zarazem moje pierwsze spotkanie z twórczością autora. Kryminały skandynawskie mnożą się jak grzyby po deszczu, nie zawsze niosąc ze sobą dobrą rozrywkę i dreszczyk grozy. Czy proza Nesbo jest warta uwagi? Pisarz zyskał oddane grono fanów z niecierpliwością oczekujących kolejnych powieści, a ja również jestem zadowolona z poziomu jego książki. „Karaluchy” to nie typowy kryminał, gdzie w małym miasteczku policja poszukuje mordercy i na tym skupia się cała akcja. Intryga w tej powieści zatacza szerokie kręgi i dotyczy całego kraju, środowisk takich jak najwyżsi urzędnicy państwowi, politycy, dyplomaci. Porusza temat pedofilii i pornografii dziecięcej, ale tak naprawdę nie do końca wiemy, czy mają one znaczenie w sprawie prowadzonej przez komisarza.

W książce ważny jest nie tylko wątek kryminalny, ale też społeczny, bo Nesbo nie wzbrania się przez przedstawieniem ludzi mieszkających w Bangkoku, ich stylu życia i poglądów. Szczególnie widoczne jest też zainteresowanie życiem osobistym bohaterów, czego przykładem jest Harry Holle. Komisarza dręczą wspomnienia z przeszłości: śmierć poprzednich partnerek, gwałt dokonany na jego siostrze przez nieznanego sprawcę. Harry nie może się pogodzić z tymi wydarzeniami i chce jeszcze raz poprowadzić zamknięte jakiś czas temu śledztwo, lecz nie dostaje na to pozwolenia. Wątek jego siostry i demonów przeszłości stale powraca, a Hole topi wspomnienia w butelce wódki i coraz bardziej popada w nałóg. Jest to ciekawa persona, tajemnicza i pełna kontrastów. Z jednej strony komisarz jest złośliwy, sarkastyczny i bezpośredni w rozmowach z kolegami po fachu czy przełożonymi, a z drugiej w rozmowach ze świadkami czy młodą dziewczyną związaną ze sprawą wykazuje delikatność, którą trudno z nim łączyć.

W książce mamy też kilku innych bohaterów, którzy są mocną stroną powieści, bo angażują czytelnika w swoje życie. Rekompensują też brak szybkiej akcji i chwile nudy, gdy mało co się dzieje. „Karaluchy” niestety nie mogą się poszczycić mnogością zdarzeń, przez większość czasu śledztwo stoi w miejscu. Przez to książki nie czyta się błyskawicznie, ale styl Nesbo ciekawi i zachęca do dalszej lektury. Mam wrażenie, że autor poświęcił więcej uwagi postaciom i psychologicznemu podłożu zbrodni. Podejrzanych mamy niewielu i zakończenie nie jest wielkim zaskoczeniem, choć na pewno nie domyślicie się przebiegu wypadków, Nesbo strasznie namotał. Pisarz stosuje klasyczne podwójne rozwiązanie, czyli drugie wytłumaczenia sprawy, czego się oczywiście spodziewałam.

„Karaluchy” to kryminał skandynawski, nie tak dobry jak niektóre tytuły z jego gatunku, ale oferuje nam całkiem przyzwoitą rozrywkę. Niektórych czytelników mogą zniechęcić polityczne aspekty sprawy oraz nie do końca zrozumiałe zagadnienia związane ze środowiskiem maklerów giełdowych. Tradycyjnie jak w tego typu książkach główny bohater boryka się ze wspomnieniami i nałogiem alkoholowym, jednak nie sposób go nie polubić. Akcja nie jest szybka i czasem przez długi czas nic się nie dzieje, jednak w odpowiednich momentach autor funduje czytelnikowi jazdę bez trzymanki i zaskakuje szokującymi powiązaniami. Mam nadzieję, że kolejne tomy cyklu będę jeszcze lepsze, w każdym razie z chęcią je poznam.

Moja ocena: 7/10

Za egzemplarz dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat.

15 komentarzy:

  1. Z chęcią przeczytałabym jakąś książkę tego autora

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam "Upiory", "Pierwszy śnieg" i "Czerwone gardło" do tej pory, jeśli chciałabyś coś z szybszą akcją i bez skomplikowanych zagadnień - polecam drugą pozycję:) Sama zabieram się tuż tuż za "Pancerne serce" i "Łowców głów".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Pierwszy śnieg" chyba mi spasuje, dzięki ;)

      Usuń
  3. Kiedyś sięgnę po Nesbo, bo zaczęłam go już kolekcjonować. Niech tylko trochę wolnego czasu przyjdzie... A na razie tylko zacieram łapki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze nie przeczytałam żadnej książki autora. Muszę to nadrobić!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja przeczytałam całą serię o Harrym i mam nadzieję, że coś jeszcze autor napisze o tym mocno pokręconym policjancie. Odpowiada mi styl Jo Nesbo. Dwie pierwsze części, czyli "Człowiek - nietoperz" i właśnie "Karaluchy" oceniam najsłabiej, ale i tak uważam, że są świetne. Skoro "Karaluchy' Ci się spodobały, to resztą tym bardziej powinnaś być zachwycona:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubiętego autora,więc dlaczego by nie?

    OdpowiedzUsuń
  7. Autor jest mi JESZCZE nie znany, ale wkrótce się to zmieni ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak, kolejne tomy są jeszcze lepsze :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Książki tego autora ciągle przede mną.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam na półce od paru dni inną książkę tego autora - "Pentagram" i to od niej zacznę zapoznawanie się z jego twórczością :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dzisiaj skończyłam pierwszą część przygód Harry'ego, ale za sobą mam też kilka ostatnich części. Pierwsza wypadła jako tako, ostatnie naprawdę dobrze. Uwielbiam Harry'ego i na pewno przeczytam wszystkie książki autorstwa Nesbo. ;]

    OdpowiedzUsuń
  12. Raczej nie dla mnie :/ Ale okładka na prawdę ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń