niedziela, 26 stycznia 2014

Filmowa Niedziela: Millerowie




Jakiś czas temu w pewien sobotni wieczór usiadłam przed komputerem z zamiarem obejrzenia filmu. Prosta sprawa, wchodzę na filmweb, na którym dziesiątki tytułów uśmiechają się do mnie, że przecież dodałam je do „chcę obejrzeć”. I tu sprawa się komplikuje, bo do tego nie jestem przekonana, to za ambitne na mój zmęczony umysł, a to ma słabe oceny. Zwykle kończy się na tym, że włączam serial, ale tym razem przypomniała mi się wtedy głośno reklamowana komedia, to jest „Millerowie”. A co, zobaczyć można. Większych nadziei nie miałam, ba!, byłam pełna uprzedzeń, bo większość tego typu komedii jest według mnie bardziej żałosna niż zabawna. Ale jak będzie tak źle, to wyłączę po 15 minutach. Nie wyłączyłam, a wręcz przeciwnie- obejrzałam jeszcze raz. Nie tego samego wieczoru, rzecz jasna.

Dave wiedzie spokojne życie dilera marihuany, aż pewnego dnia pomaga bezdomnej dziewczynie zaatakowanej przez grupkę zbirów. Zostaje przy tym okradziony z całego towaru, ale jego szef wspaniałomyślne mu wybacza, o ile tylko mężczyzna zawiezie „odrobinę” zioła do Meksyku. W ten sposób Dave z pomniejszego dilera ma stać się międzynarodowym przemytnikiem. Byłoby dużo łatwiej, gdyby nie wyglądał na podejrzanego typka, ale nie oszukujmy się, wygląda. Nie rezygnuje jednak i wpada na genialny pomysł- kto by podejrzewał kochającą się rodzinkę o niecne zamiary? Dave prosi więc o pomoc dziewczynę, której pomógł, chłopaka, który mieszka obok i chciał kupić od niego towar oraz sąsiadkę striptizerkę. Dobrali się wszyscy, nie ma co, a teraz pora na wycieczkę do Meksyku… Kamperem pełnym marihuany.


„Millerowie” to typowa amerykańska produkcja, a nie żadna komedia wysokich lotów z humorem na poziomie, aluzjami i sarkazmem, żarty są proste i dosadne, tak żeby każdy „zrozumiał”. Nie zmienia to faktu, że film jest zabawny dzięki sporej ilości zaskakujących sytuacji. Pojawia się wiele epizodycznych postaci, które wprowadzają zamieszanie i prowokują do śmiechu. To, że przy filmie mogłam się dobrze bawić jest zasługą aktorów, którzy dobrze poradzili sobie z rolami. Rose (Jennifer Anniston) z wyzywającej striptizerki w platynowych włosach z dnia na dzień zmienia się w skromnie ubraną mamuśkę z dzieckiem na ręku, a Dave (Jason Sudeikis) wybiera fryzurę na typowego urzędasa i ustawia przybrane dzieci do pionu. 


Film ma nie tylko wymiar humorystyczny, bo mimo pozornie płytkiej fabuły pojawiają się tu głębsze wątki. Bohaterowie dogryzają sobie i kłócą się, a mimo to pojawia się między nimi silna więź i zależy im na sobie, troszczą się o siebie i razem zmierzają ku wspólnemu celowi. Budzą sympatię, a nie niechęć czy pogardę do swojego zachowania. Oczywiście żarty są typowe dla takich komedii, czyli niewybredne, podobnie jak zdjęcia, typu pokazywanie części intymnych, więc na pewno nie jest to film dla dzieci. Pod tym względem jest dość podobny do znanego „Kac Vegas”, który jednak kompletnie nie przypadł mi do gustu, a pozostawił niesmak, za to przy „Millerach” pośmiałam się i miło spędziłam czas. Idealna komedia, gdy mamy ochotę na lekki film z obiecującymi aktorami. Na pewno nie każdemu się spodoba, ale to kwestia gustu. A polecam dotrwać do końca, najlepsze są sceny wycięte!

Moja ocena: 8/10

13 komentarzy:

  1. Oglądałam już jakiś czas temu i film bardzo mi się podobał. Nieźle się przy nim uśmiałam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Można spróbować, bo ciekawie się zapowiada. :) Na Film:webie oglądałaś? Bo ja próbuję znaleźć "Czas na miłość" z napisami i nigdzie znaleźć nie mogę. :) Tylko lektor, a po zwiastunie widzę, że mówią w miarę zrozumiale.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oglądałam jeszcze jak kinomaniak.tv istniał, teraz nie wiem gdzie można zobaczyć :c

      Usuń
    2. Teraz jest kinoman ;)

      Usuń
  3. Ogladalam. Fajna komedia. Jest sie z czego posmiac

    OdpowiedzUsuń
  4. Też oglądałam - idealna, jeśli ktoś chce się pośmiać a nie ma ochoty na nic ambitnego.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mi się nie podobał. Durny, przewidywalny, mało śmieszny, aż za prosty, już chyba wolę "Kac Vegas".

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie słyszałam o nim, ale zaraz dodam na filmwebie do listy 'chcę obejrzeć'. Czasem warto obejrzeć taki lekki film ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozczarowali mnie Millerowie. Spodziewałam się może nieco zwariowanej, ale przede wszystkim śmiesznej i nieco chociaż nowatorskiej komedii. Dostałam zlepek dowcipów z których jedna połowa była powtórką z innych mi znanych komediowych filmów, a druga po prostu wydawała mi się niesmaczna.

    Nie jestem jakąś purytanką, nie przeszkadzały mi żarty w "Kac Vegas", brutalność "Porachunków", czy rozpusta przedstawiana w "Wilku z Wall Street". "Millerowie" niestety zatrzymali się na samym początku na średnim poziomie i do ostatniej minuty nie wyszli ponad ten poziom. Szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zanim obejrzałam ten film, trafiłam na wiele bardzo pozytywnych komentarzy. Mimo że nie jestem wielką miłośniczką komedii, moje nastawienie było raczej na "tak". Nie mogę powiedzieć, że bardzo się rozczarowałam, ale jednak spodziewałam się czegoś lepszego, może trochę bardziej śmiesznego. Obejrzałam ten film również ze względu na Willa Poultera, którego uwielbiam z "Opowieści z Narnii" i mam nadzieję, że będzie się pojawiał częściej na dużym ekranie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Całkiem miło wspominam ten film. Najlepszy motyw - dziecko z marihuany ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. oglądałam i powiem tak: głupi ale śmieszny :) idealny po męczącym dniu :)

    OdpowiedzUsuń