niedziela, 1 grudnia 2013

Filmowa niedziela: W pierścieniu ognia


Po zakończeniu Głodowych Igrzysk zwycięzcy wracają do swojego dystryktu, gdzie mają zapewnione spokojne i dostatnie życie. Niestety, tak tylko się mówi, bo naprawdę Katniss i Peeta znajdują się stale w świetle reflektorów, a szczegóły z ich prywatnego życia chłonie całe Panem. Prezydent Snow obawia się Katniss, która dla wielu ludzi stała się symbolem powstania i sprzeciwu władzy, dlatego pragnie ją zmusić do posłuszeństwa, a w najgorszym razie wyeliminować. W dystrykcie 12. dzieje się coraz gorzej, zostają tam sprowadzeni nowi strażnicy, którzy sieją terror i spustoszenie. Tymczasem Katniss i Peeta udaję się w tournee po kraju, podczas którego mają ostatnią szansę na przekonanie społeczeństwa o prawdziwości swoich uczuć, a przez to uratowania bliskich. 


Zwiastun pokazuje praktycznie najważniejsze sceny i mówi wiele o filmie, dlatego miałam pojęcie, jak bardzo emocjonująca będzie ekranizacja w „Pierścieniu ognia”. W sali kinowej zasiadłam dopiero, gdy prawie wszyscy go obejrzeli i przedstawili swoje zdanie na jego temat. Co tu dużo mówić, film od początku był świetny. Tak jak w poprzedniej części charakteryzacja bohaterów i scenerie stały na najwyższym poziomie. Twórcom udało się uchwycić zarówno przepych Kapitolu jak i biedę panującą w poszczególnych dystryktach. W drugiej części pojawiło się kilku nowych aktorów, ja najlepiej zapamiętałam Finnicka, którym chyba wszyscy się teraz zachwycają i ja również powiem, że był super oraz Johanne, bardzo charakterystyczną postać.




Słynny trójkąt znowu występuje w pełnym składzie. W tej części, o ile wcześniej Gale też lubiłam, jeszcze bardziej wysuwa się na pierwszy plan Peeta i zalety jego charakteru oraz miłość do Katniss. Nie wiem jak ktoś może przedkładać Gale’a nad Peetę, biorąc pod uwagę nie tylko różnicę w ich postępowaniu w tym filmie, ale też wiedzę o tym, co wydarzy się w kolejnej części, chyba tylko ze względu na urodę aktora. Peeta jest uroczy, jego uczucia w stosunku do Katniss szczere, jest zdolny do aktów największego poświęcenia, a i zachowanie dziewczyny względem niego ulega zmianie. Osoby, które nie lubią jego postaci czy tez w ogóle wątku miłosnego uspokoję, że było stanowczo za mało scen z ich udziałem i o ile sama uważam, że ten film nie jest o miłości tylko o większych rzeczach, to i tak mi ich brakowało.

Prawie półtorej godziny zajęło przedstawienie zdarzeń w 12. Dystrykcie i całym Panem, a dopiero ostatnia godzina przenosi widza na arenę, co według mnie jest bardzo rozsądną porcją. O ile wydarzenia podczas Igrzysk są na pewno ciekawe i znaczące, to obawiałam się, że nie zostanie w pełni przedstawiona waga sytuacji na zewnątrz, a w książce właśnie te elementy lubię najbardziej. Myślę, że nie ma osoby, na której nie zrobiłyby wrażenia sceny brutalnego chłostania, zabijania prowodyrów buntu, przemówienie Katniss i Peety podczas tournee. Takie obrazy wzbudzają ogromne emocje, na mnie szczególnie zadziałały sceny rozmowy Katniss z Prim, uniesienia palców w górę w symbolu zjednoczenia z trybutami (i wszelkie rozdzierające spojrzenia Peety). 
„W pierścieniu ognia” było 10 razy lepsze od pierwszej części. Dopiero kontynuacja w pełni oddała realia panujące w Panem, sylwetki bohaterów, pozwoliła dostrzec tragedię sytuacji. Scen między Katniss i Peetą nie było tak wiele jak się spodziewałam, ale wszystkie były bardzo emocjonalne. Jednak to nie one mnie wzruszały, bo największe wrażenie wciąż robi odwaga bohaterów, ich niezłomność, nadzieja ludzi na wyzwolenie. Film jest rewelacyjny, mogłabym go oglądać jeszcze wiele razy. Co zaskakujące, udało się mu wywołać u mnie podobne emocje jak książka, a to duże osiągnięcie. Już nie mogę się doczekać „Kosogłosa”, a jednocześnie boję się jak zniosę kolejną, w końcu dużo tragiczniejszą część.

Moja ocena: 10/10

PS. Czy ja też podczas filmu nie usłyszałam ŻADNEJ z piosenek wymienionych w soundtracku do filmu? Dopiero na koniec przy napisach pojawiło się Imagine Dragons. Może tak mnie akcja zaaferowała, że na nic więcej nie zwracałam uwagi?



8 komentarzy:

  1. Nie Ty jedna nie słyszałaś tych piosenek w filmie - ja również. Prawdopodobnie bardziej byłyśmy zafrasowane filmem niż muzyką Miałam taką samą sytuację podczas Igrzysk Śmierci. To trochę dziwne :p
    Cudowna recenzja tak w ogóle :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Też nie słyszałem tych piosenek xD Na filmie byłem wczoraj. Był naprawdę prześwietny :o Ciężko mi napisać cokolwiek więcej, po prostu idealny! Wszystkie moje ulubione sceny zostały dobrze nakręcone. Mam ochotę obejrzeć go po raz drugi :)
    Przy okazji zapraszam na konkurs świąteczny. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja właśnie Peety nie lubię - jest dla mnie za mało męski, i w ogóle jakiś ciapowaty. no i brzydki. co innego Gale, taki męski i dominujący, woo *_*
    co do soundtracku - dokładnie xd wczoraj rozmawiałam z Marcepankową i powiedziała, że właśnie przesłuchuje ścieżkę do WPO, weszłam na yt żeby też zobaczyć z myślą "to w ogóle był jakiś soundtrack?" i dosłownie opadła mi ścieżka na widok tylu piosenek, nie wiem co ja robiłam jak leciały xd
    a film świeetny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam wielką ochotę na ten film, pomimo tego, że pierwsza część nie przypadła mi niestety do gustu...:) Trylogia Collins zrobiła na mnie duże wrażenie więc nie mogę się oprzeć:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Film znakomity, podobał mi się prawie tak samo jak książka :> Soundtracku faktycznie też nie słyszalam podczas filmu. Co do Peety zgadzam się z Tobą, scen z jego udziałem i Katniss też było za mało, (tych miłosnych) w książce miały one chyba jednak większe znaczenie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zawsze są dwa soundtracki w przypadku takich większych filmów. :) Akurat te piosenki są tylko dla promocji, a muzyka dla filmu jest tylko melodyjna.
    Świetna recenzja!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, oświeciłaś mnie :3 Choć podejrzewałam takie wyjaśnienie :D

      Usuń
  7. Film jest prześwietny, byłem na nim już dwa razy a jeszcze raz z chęcią bym się wybrał!
    Soundtracki z obu filmów (te z piosenkami) bardzo mi się podobają i czasem sobie ich słucham :)

    OdpowiedzUsuń