środa, 27 listopada 2013

Gwiazd naszych wina - John Green



Hazel to szesnastolatka chora na raka, która według lekarzy powinna umrzeć już kilka lat temu, jednak wciąż trzyma się życia. Nie chodzi do szkoły, większość czasu spędza w domu, a poruszać musi się wraz ze zbiornikiem na tlen, który umożliwia jej oddychanie. Jedne z jej nielicznych aktywności to spotkania grupy wsparcia, na które bynajmniej nie chodzi z własnej woli. Zajęcia są co najmniej przygnębiające, gdy widzisz brak kolejnych osób, oto skutek uboczny umierania. Jednak pewnego dnia dziewczyna podczas spotkania poznaje intrygującego chłopaka, Augustusa. Towarzyszy on swojemu przyjacielowi, bo choć kiedyś również był chory, udało mu się zwalczyć raka.

Jeśli nieatrakcyjny chłopak uporczywie się w ciebie wgapia, to w najlepszym wypadku uznajesz jego zachowanie za krępujące, a w najgorszym za formę napastowania. Ale przystojny chłopak... no cóż.

„Gwiazd naszych wina” opisuje tworzącą się między dwojgiem nastolatków nić porozumienia, początkowa fascynacja przeradza się z czasem w głębsze uczucie. Ich historia jest piękna i wzruszająca, ale nie do przesady, bo miłość przeplata się z tragediami, walką z chorobą i refleksjami na temat sensu życia. Powieść Johna Greena nie jest kolejną przesłodzoną bajką o nastoletniej miłości, w której bohaterowie spijają sobie lukier z ust, lecz dużo bardziej prawdziwą i przemawiającą do czytelnika opowieścią. Charakteryzuje ją spora ilość ciętego humoru, za pomocą którego bohaterowie zamiast użalać się nad sobą, ironizują i kpią ze swojego życiowego pecha. Czyni to ich bardziej realnymi i ludzkimi, podczas lektury wytwarza się specyficzna więź między postaciami a czytelnikiem.

„Gwiazd naszych wina” charakteryzuje się nieprzewidywalnymi zwrotami akcji w różnych wątkach, jeden z nich jest szczególnie mocno powiązany z życiem bohaterów. Dotyczy ulubionej książki Hazel, która także opowiada o dziewczynie chorej na raka i jej bliskich. Hazel za wszelką cenę chce poznać zakończenie, a uwielbieniem do powieści zaraża Augustusa. Śledzenie losów nastolatków było dla mnie fascynującym doświadczeniem, łączące ich uczucie jest tak prawdziwe i naturalne, a Augustus to prawdziwy ideał. Jednocześnie wielką sympatią darzę Hazel, co jest zaskakujące, gdyż zwykle kobiece bohaterki po prostu mnie denerwują.


Hazel zna prawdę: prawdopodobieństwo, że zranimy wszechświat, jest takie samo jak to, że mu pomożemy, a nie możemy zrobić ani jednego, ani drugiego.

John Green opisując trudny temat jakim jest śmiertelna  choroba zachowuje równowagę między wyczuciem a dość bezpośrednimi uwagami, nie znajdziemy w jego powieści niepotrzebnego patosu, przy jednoczesnej głębi całej historii. Green przedstawia osoby walczące z rakiem w innym świetle, bohaterowie nie tworzą listy „100 rzeczy, które muszę zrobić przed śmiercią”, choć oboje, jak każdy człowiek, boją się zapomnienia i tego, że ich odejście nie odciśnie piętna na świecie.„Gwiazd naszych wina” to książka romantyczna, ale nie pusta, wzruszająca, ale też wywołująca szeroki uśmiech na twarzy, bajkowa, ale jednocześnie do bólu prawdziwa, a zapadającymi w pamięć cytatami z niej można by wytapetować pokój. Jednym słowem wspaniała! John Green trafił także do mojego serca i już trzymam w rękach kolejną jego powieść, licząc na równie fascynującą historię.

Moja ocena: 10/10!

17 komentarzy:

  1. Piękna historia, chociaż sama książka nie wywarła na mnie tak ogromnego wrażenia, jak na wielu innych czytelnikach. Niemniej opowieść godna poznania. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Do mojego serca też trafił uwielbiam tą książkę ! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że "Gwiazd naszych wina" również Cię oczarowała! Jedna z ważniejszych książek w życiu. Z pewnością zakupię inne książki tego autora. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Strasznie głośno o tej książce i w końcu muszę ją przeczytać. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam ją, jest mi niesamowicie bliska.

    OdpowiedzUsuń
  6. mnie się książka podobała, choć nie aż tak jak Tobie. wspominam ją miło, ale o wiele bardziej podobała mi się Papierowe miasta :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam Greena. GNW są po prostu genialne. Przede mną ,,Szukając Alaski" i już czekam na wolniejszą chwilę, żeby móc na spokojnie poświecić się lekturze:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Trochę się boje tej książki, boje się tej strasznej choroby i umierania, ale może kiedyś się odważę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiele słyszałam już o tym autorze i nie mogę się doczekać kiedy sięgnę po jego dzieła

    OdpowiedzUsuń
  10. Sama niedawno czytałam GNW i mam podobne odczucia. Koniecznie muszę się zaopatrzyć w "Szukając Alaski"! :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Green umie zrobić wrażenie na czytelniku

    OdpowiedzUsuń
  12. Piękna, bardzo wzruszająca opowieść... :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam dwie jego książki na półce i tylko czekam momentu gdy się za nie zabiorę ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Już po szumie, a tu kolejna pozytywna recenzja! Cieszę się, że książka przypadła Ci do gustu. Czytałam "Papierowe miasta" tego autora i mi się podobała. Więc i ta musi trafić w mój gust, tak jak trafiła w Twój. Świetny tekst :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja zostałam do "Gwiazd..." skutecznie zachęcona przez naszą Przystań, także muszę wreszcie upolować tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń