niedziela, 24 listopada 2013

Filmowa niedziela: Carrie (2013)


Carrie to samotna, zamknięta w sobie dziewczyna, wyśmiewana przez rówieśników i nazywana dziwadłem. Mieszka sama z matką, która jest religijną fanatyczką, a atmosfera panująca w domu i zachowania rodzicielki odbijają się na Carrie. Momentem kulminacyjnym w jej życiu jest epizod w szkole, kiedy to dziewczyna staje się pośmiewiskiem. Jednak Carrie odkrywa w sobie niezwykłą moc telekinezy, czyli przenoszenia przedmiotów siłą umysłu, która dodaje jej pewności siebie, odwagi, ale też poczucie władzy. Dziewczyna jest bardzo nieszczęśliwa do czasu, gdy chłopak, który skrycie jej się podoba, zaprasza ją na bal maturalny. Co prawda ma dziewczynę i Carrie węszy podstęp, ale dla udanego wieczoru oddałaby wszystko.

Już zwiastun filmu zdradza bardzo wiele, pokazując wszystkie najważniejsze sceny, co może się nie podobać, gdyż psuje element zaskoczenia. Jednak z drugiej strony u mnie dokładniejsze pokazanie fabuły wzbudziło ciekowość, bo nie wiedziałam, jak dojdzie do poszczególnych zdarzeń. Koniec końców moje wyobrażenie na temat filmu różniło się od faktycznego przebiegu akcji. Toczy się ona szybko, każda scena ma jakiś cel, wprowadza widza w odpowiedni nastrój niepokoju i podnosi napięcie. Już pierwsza minuta filmu sprawiła, że moja ręka z popcornem zamarła w połowie drogi do ust i stwierdziłam, że może skończę przy… e, mniej krwawej scenie.



Na pierwszy plan wysuwa się genialna gra Julianne Moore, wcielającej się w rolę matki Carrie. Udało się jej zagrać fanatyczną wariatkę, której sam widok budził u mnie dreszcz zgrozy. Przy każdej scenie z jej udziałem zastygałam w bezruchu czekając, kiedy w końcu zrobi coś szalonego. Najstraszniejszym miejscem akcji jest dom Carrie, z którego aż bije atmosfera strachu i szaleństwa. Jak można dorastać w takim otoczeniu? Grozy dodaje jeszcze muzyka i zawodzący śpiew, a cytaty z Biblii wymawiane przepełnionym szaleństwem głosem Margaret to już w ogóle. W takich elementach przejawia się atmosfera filmu, tego horroru nie tworzy przelewająca się krew (choć paradoksalnie tej jest mnóstwo), lecz emocje bohaterów, myśli skrywające się w zakamarkach ich głów.

Przed obejrzeniem filmu nie czytałam książki, więc nie dane mi było ich porównać, podobnie jak nie znam starszej ekranizacji. Wiem jedno, ta bardzo mi się podobała. Lubię horrory, choć się ich boję, a przy każdym gwałtownym ruchu strasznej Margaret White podskakiwałam w fotelu (inni widzowie tak nie reagowali). Julianne Moore jest gwiazdą tej ekranizacji, ale Chloë Moretz, wcielająca się w rolę Carrie także bardzo dobrze sobie poradziła, choć słyszałam głosy, że książkowa Carrie była mniej urodziwa. Film jest dość przewidywalny, co jednak nie odbiera mu straszności. Tylko zakończenie nie do końca mnie usatysfakcjonowało, bo widok Carrie w krwi był bardziej obrzydliwy niż przerażający, a poza tym końcówka była trochę mniej logiczna, ale mimo to szczerze polecam. Warty obejrzenia, trzymający w napięciu horror.



6 komentarzy:

  1. Nie oglądam zbyt często horrorów, w sumie sama nie wiem, dlaczego. Co do Carrie, to myślę, że najpierw przeczytam książkę, potem obejrzę starą ekranizację, a potem tę nową - tak dla porządku;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książkę przeczytałam, trailer całkiem ciekawy, jeszcze został mi tylko film do obejrzenia na który czekam z niecierpliwością a niestety u mnie kino odpada a online jeszcze nie ma :(

    OdpowiedzUsuń
  3. A weź znajdź brzydką aktorkę :D
    Chyba nie odtwarzalnym się pójść na to do kina - jestem jednak bardzo strachliwa :)

    Przy okazji, zapraszam na nową recenzję ;)
    http://marcepankowy-swiat-ksiazek.blogspot.com/2013/11/morderca-pod-twoimi-drzwiami.html

    OdpowiedzUsuń
  4. mam w planach książkę, ale jeśli chodzi o ekranizację to pewnie obejrzę tę starszą, nie lubię takich wznowień.

    OdpowiedzUsuń
  5. Znam starszą wersję, chyba o tę też się pokuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. W zeszłym roku czytałam książkę, a film też chętnie bym obejrzała:)

    OdpowiedzUsuń