czwartek, 9 maja 2013

Michael Vey. Więzień celi 25 - Richard Paul Evans



Nazywam się Michael Vey i chciałbym opowiedzieć Wam moją historię. Wszyscy uważają mnie za zwyczajnego dzieciaka, niektórzy nawet za ofermę. Faktem jest, że nie jestem zbyt lubiany, mam tylko jednego przyjaciela, ale za to najlepszego i zawsze mogę na nim polegać. Jest trochę dziwny, tak samo jak ja, ale za to bardzo mądry. A co ze mną jest nie tak? Pewnie nie słyszeliście o zespole Tourette’a, ale właśnie to mi dolega. Po prostu czasami, gdy się denerwuję mrugam, robię grymasy i przełykam ślinę jak szalony, nie panuję nad tym. Ale przejdźmy do najważniejszego, jestem „elektryczny”. Potrafię naładować kogoś prądem przy dotknięciu i to całkiem niezłą dawką, przez co jestem trochę niebezpieczny. To moja największa tajemnica, o której wiedzą tylko mama i Ostin. To znaczy teraz wiedzą też chuligani, których poraziłem, gdy próbowali zdjąć mi spodnie i najładniejsza dziewczyna w szkole, która była tego świadkiem. Rozmawiałem z nią dziś po południu i jest fantastyczna, a co najciekawsze, też ma swoją tajemnicę. 

„Michael Vey. Więzień celi 25” to najnowsza powieść Richarda Paula Evansa, opowiadająca o nastoletnim chłopcu obdarzonym niezwykłą mocą. Dzięki poznanej dziewczynie Michael dowiaduje się, że na świecie są też inne podobne do niego dzieciaki. Moc niesie ze sobą niebezpieczeństwo, nieznani osobnicy poszukują Michaela i pozostałych nastolatków, by wykorzystać ich do własnych celów i zyskać władzę nad światem. Miałam już okazję czytać powieść Evansa „Obiecaj mi” i choć podobała mi się, nie zrobiła na mnie dużego wrażenia. Byłam jednak ciekawa jak autor poradzi sobie w zupełnie innym gatunku, czyli młodzieżówce z wątkami paranormalnymi.

Zaś w towarzystwie pana Dallstroma, Jacka albo Taylor mrugałem jak stary, zepsuty neon.

Powieść zapowiadała się naprawdę dobrze, już fragment książki udostępniony na stronie wydawnictwa zdołał mnie rozbawić i nastroić pozytywnie. Bo faktem jest, że poczucie humoru stanowi dobrą stroną książki, choć występuje stanowczo za rzadko, ale przynajmniej na początku wybuchałam śmiechem. W książce niewątpliwie wiele się dzieje, akcja pędzi naprzód, a wydarzenia następują szybko po sobie. Niestety nie do końca mi się to podobało, bo przy mnogości wątków i zdarzeń nie widziałam punktu kulminacyjnego, do którego fabuła zmierzała. Brakowało mi chwili refleksji i przedstawienia sensu tej książki, bo dużo się działo, ale to nie wystarczy, żeby zadowolić czytelnika. Wyobraźcie sobie, że ktoś opowiada Wam, bez przerwy na oddech, ciekawą historię, w której mnóstwo się dzieje, ale nie doceniacie jej w pełni, bo nie wiecie do czego zmierza i jaka jest jej puenta. Tak właśnie czułam się przy lekturze, przytłoczona i bez obrazu całości zaplanowanej przez autora.

Bohaterowie książki są nastolatkami i przy czytaniu bardzo wyraźnie się to odczuwa. Owszem, są sympatyczni i można ich polubić, ale jednocześnie są zbyt dziecinni jak na ich wiek. Raziła mnie ta naiwność, czasem wypowiedzi i zachowanie, a przede wszystkim utrudniało mi to zżycie się z nimi. Tak więc kreacje postaci są raczej średnie, bo oprócz mocy i oczywistych cech są oni do siebie podobni i niczym się nie wyróżniają. Jeśli chodzi o język powieści jest on podobny do bohaterów, czyli zwyczajny. Brakuje opisów, przeważają dialogi i akcja. Za to autorowi udało się kilka razy zaskoczyć mnie z najmniej spodziewanej strony, choć fabuła jako całość jest dość przewidywalna.

Nie potrafię opisać czego mi zabrakło, ale niestety „Michael Vey” nie ma w sobie tego czegoś, co uczyniłoby z książki coś więcej niż przeciętne czytadło. Miałam co do niego wielkie nadzieje i niestety się rozczarowałam. To nie tak, że mi się nie podobało, bo czytało mi się doprawdy przyjemnie i z ciekawością. Jednak jest za dużo średnich elementów, ani dobrych, ani złych. Należą do nich kreacje bohaterów, styl autora, realizacja pomysłu. Otóż to, bo właśnie pomysł był obiecujący, ale wykonanie średnie. Autor aż za bardzo skupił się na mknącej naprzód akcji i kolejnych wydarzeniach, tak że zapomniał spojrzeć na całość. Nie należy po książce zbyt wiele oczekiwać, takie typowe czytadło na kilka wieczorów.

Moja ocena: 6.5/10




9 komentarzy:

  1. Zwykle, gdy czytam takie recenzje, nie wiem czy książkę przeczytać czy nie. Z jednej strony jest średnia, ma kilka plusów i minusów, jednak coś jej brakuje. Teraz na szczęście nie mam dylematu, gdyż opis kompletnie mnie zniechęcił. Nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej, a ja ten tytuł wspominam bardzo dobrze. Troszkę mnie przytłoczyło zakończenie - za szybko się wszystko działo, a poza tym świetnie mi się książkę czytało.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze nie czytałam żadnej książki tego autora. Ta mnie bardzo kusi i kiedyś po nią sięgnę

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak tylko będę miała okazję to przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Byłam bardzo napalona na tę książkę, ale teraz nieco mi przeszło. ;D
    Ale matko. Jestem w szoku.
    Nie mogę się otrząsnąć, że to jest ten sławny autor, tych wszystkich romansów, tylko, że pod pseudonimem.
    Boże.
    Musiałam przerwać czytanie Twojej recenzji, żeby sobie z tym poradzić. xD
    Rozumiem Cię jeżeli chodzi o bohaterów. Też zawsze mnie wkurza coś w nich, kiedy są tacy niewyraźni, ale tak dokładnie to nigdy nie wiem dlaczego..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale on nie napisał tej książki pod żadnym pseudonimem ;) Popisał ją tak jak wszystkie inne książki, swoim imieniem i nazwiskiem ;)


      Mnie się książka podobała ;) Ale ja to już taka jestem ;)

      Usuń
  6. Autor dotychczas kojarzył mi się z powieściami bardziej dla kobiet, coś jak Sparks, a tu niespodzianka :) Prawdę mówiąc, fabuła mnie jednak nie zainteresowała, a zresztą nie mam ochoty na przeciętnie czytadło.

    OdpowiedzUsuń
  7. Moim marzeniem jest widzieć tę książkę u siebie na półce. Czytam recenze zarówno jak te dobre jak i te złe i nabieram coraz większej ochoty żeby sprawdzić na własnej skórze co to za książka :) może na targach uda mi się kupić :)

    Pozdrawiam serdecznie
    Ola :>

    OdpowiedzUsuń
  8. Ta książka zajmuje pierwsze miejsce na mojej liście Must Have. Ma ktoś na wymianę? :3 Mam nadzieję, że w końcu ją dostanę ;D

    Zapraszam do siebie: in-corner-with-book.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń