sobota, 17 sierpnia 2013

Filmowo: Ostatnia piosenka



„Ostatnią piosenkę” jako książkę Nicholasa Sparksa czytałam ponad rok temu i wtedy chyba oceniłam ją całkiem nieźle, choć już wkrótce uświadomiłam sobie, że tak naprawdę nie zrobiła na mnie dużego wrażenia i szybko o niej zapomniałam. Po poznaniu innych dzieł tego autora nie umknęło mej uwagi, że „Ostatnia piosenka” jest schematyczna i podobna do pozostałych powieści z dorobku Sparksa. Z fabuły pamiętałam tylko ratowanie żółwi i główną, jakże przewidywalną intrygę. Skoro książka była średnia, po co w ogóle sięgać po film? Długo myślałam w ten sposób i opierałam się zobaczeniu ekranizacji, jakby nie było, dość znanej. A że posłuchałam piosenki, w której teledysku były sceny z filmu, postanowiłam go obejrzeć, może nie będzie tak źle.


Początek źle wróżył, była noc, ciemno i nudno. Na szczęście jedynie pierwsze minuty okazały się niefortunne, już po chwili moja niechęć minęła. W miarę oglądania przypominałam sobie kolejne sceny z książki i wydaje mi się, że zostały ona w miarę wiernie odwzorowane. Nie mam jednak tej pewności, bo jednak trochę czasu odkąd ją czytałam minęło. Nie przypominam sobie jednak, żeby w książce były takie zabawne dialogi, a w filmie bohaterowie nieźle ironizowali, spodobało mi się. Co najważniejsze, zostali oni idealnie dobrani. I proszę nie zrażać się Miley Cyrus, bo dziewczyna podołała i naprawdę ją polubiłam, na pewno bardziej niż nijaką książkową Ronnie… Uwagę pań przykuje przystojny Will, ale mi najbardziej spodobało się dobranie aktorów do ról ojca i brata Ronnie. Braciszek dziewczyny był doprawdy uroczy i potrafił zdobyć sympatię odbiorcy. Podobnie było z ojcem nastolatki, który odegrał swoją rolę bardzo prawdziwie i wzruszył czy rozbawił zapewne nie tylko mnie.



Moje obawy co do filmu okazały się zupełnie nieuzasadnione, oglądało się go bardzo przyjemnie i z uśmiechem na twarzy. Z drugiej strony zawirowania fabuły potrafią wzruszyć, ekranizacja wywołała u mnie mnóstwo emocji, jak dawno żaden film ani nawet książka. Jestem pewna, że nie stałoby się tak, gdyby w filmie nie zagrali tak dobrzy i prawdziwi aktorzy. Nie należy się zniechęcać z powodu słabej pisanej wersji „Ostatniej piosenki”, tylko czym prędzej zabierać się za film, który jest naprawdę dobry. Polecam!

Moja ocena: 8/10


24 komentarze:

  1. Widziałam, płakałam, a książki jak na złość jeszcze nie czytałam... Mimo, że Cyrus nie lubię, to tu mi się podobała.

    OdpowiedzUsuń
  2. książki nie czytałam, lecz film znam:)
    nawet nie tak dawno recenzowałam na moim blogu:))

    OdpowiedzUsuń
  3. O rany, tak jak ja w życiu nie czytam romansów itp. książkę "Ostatnia piosenka" przeczytałam jednym tchem i byłam, a nawet jestem zachwycona. Film obejrzałam trochę później, ponieważ gdy czytałam tę książkę ekranizacji jeszcze nie było. Pamiętam że też bardzo mi się podobała.

    Serdecznie pozdrawiam
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  4. Książkę skończyłam czytać kilka dni temu i bardzo mi się podobała, więc może obejrzę film.

    OdpowiedzUsuń
  5. A na mnie książka wywarła spore wrażenie, film zresztą też mi się spodobał. Ogólnie bardzo lubię ekranizacje powieści Sparksa. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Książki nie czytałam ale film z chęcią obejrzę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ani książki ani ekranizacji, a już broń Boże Miley Cyrus ;)
    http://qltura.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Książkę czytałam, dobrnęłam gdzieś do połowy i odłożyłam - to była moja pierwsza i ostatnia książka Sparksa, której przeczytałam tak dużo. Totalnie do mnie nie trafił. A co do filmu to raczej się nie skuszę, bo nie lubię oglądać takiego, gdzie grają aktorzy (w tym wypadku aktorka), których nie darzę sympatią.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam zamiar najpierw przeczytać książkę, a później (jeśli mi się spodoba) obejrzę film;) Szczerze mówiąc, "Ostatnia piosenka" to jedna z najbardziej przeze mnie pożądanych książek Sparksa, więc nie ma mowy żebym jej nie przeczytała ;>

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham film i książkę. Może to dlatego, że najpierw obejrzałam, a potem przeczytałam i książka, dzięki świetnemu filmowi mnie nie zniechęciła. Zgadzam się, że Miley świetnie tu pasuje. Wielką sympatią jej nie darzę, ale tu się bardzo dobrze sprawdziła. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie czytałam jeszcze żadnej książki Sparksa, za to widziałam kilka ekranizacji.
    Słyszałam już, że filmowa wersja ,,Pamiętnika" jest lepsza od oryginału, co się rzadko zdarza, więc trochę niepokoi mnie fakt, że kolejna książka jest znowu gorsza od filmu.
    ,,Ostatnią piosenkę" oglądałam już dawno temu. Pamiętam, że bardzo płakałam, że Miley bardzo mnie wnerwiała swoją mimiką (ona jakoś nie pasuje mi nigdzie poza Disney Channel), no i żółwiki. ;D Najlepsza scena. ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. jeśli chodzi o Sparksa, to zdecydowanie bardziej wolę ekranizacje jego książek, niż same książki, Ostatniej piosenki jeszcze nie widziałam, ale nadrobię braki :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Oglądałam, oglądałam :) Całkiem przyjemny film, nie należy do moich ulubionych co prawda, nie było żadnego bum, ot taki do obejrzenia wieczorem :)
    Co do książki - może to dziwne, ale nie czytałam jeszcze nic Sparksa. Jakoś nigdy nie wpadł mi w ręce w bibliotece, a za kupowanie też się nie zabierałam. Ale moja kuzynka ma na półce akurat "Ostatnią piosenkę", więc wiem, gdzie się zgłosić, gdyby coś :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Niedawno przeczytałam książkę i bardzo mi się podobało. Film także mam w planach

    OdpowiedzUsuń
  15. Książkę czytałam - była to moja pierwsza przygoda z prozą Sparksa, więc nie mogę porównać "Ostatniej piosenki" z innymi powieściami, które wyszły spod jego pióra, ale książka spodobała mi się. Skoro twierdzisz, że film jest jeszcze lepszy, to na pewno obejrzę go. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Czytałam książkę i obejrzałam film. Ekranizacja zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu niż książkowy pierwowzór, a nie często się to zdarza. Chyba styl Sparksa przestał mi się podobać.

    OdpowiedzUsuń
  17. Film mi się spodobał, mimo że też podeszłam do niego nieco sceptycznie. Książki nie czytałam i nie wiem czy kiedykolwiek to zrobię, ale to się okaże.

    OdpowiedzUsuń
  18. Gdy pierwszy raz oglądałem tylko fragment, stwierdziłem, że książka jest o wiele lepsza od filmu, aczkolwiek za drugim razem, gdy obejrzałem już cały film, zacząłem zmieniać zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  19. Taaaak, mam w planach- książka mnie urzekła.

    OdpowiedzUsuń
  20. Książką jestem zachwycona. Czytałam ją już kilkakrotnie. Niestety film oglądałam i nie urzekł mnie tak jak Ciebie z powodu głównej bohaterki. Jak dla mnie Miley tutaj nie pasuje, ale to nie przeszkadzało mi w tym, ze i film oglądałam kilkakrotnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Chętnie sięgnęłabym po książce, ale czytając twoją wpleciona między wierszai opinię o niej troszke się zniechęciłam. Jednak jest (nie od dziś) bardzo ciekawa filmu, a wydaje mi się, że powinnam zaczać od książki

    OdpowiedzUsuń
  22. Mam sentyment do "Ostatniej piosenki", bo to była moja pierwsza książka Sparksa i bardzo mi się podobała :D
    Co do filmu nie spodziewałam się, że Miley da sobie radę :D Dała i film był całkiem przyjemny,

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja książki nie przeczytałam, bo nie lubię stylu Sparksa, natomiast film widziałam i bardzo mi się podobał :)

    OdpowiedzUsuń
  24. I film i książkę posiadam, oglądałam i czytałam. Uwielbiam ostatnią piosenkę !
    pozwolę sobie zamieścić piękny cytat z książki, który mnie urzekł!
    " Życie bardzo przypomina piosenkę. Na początku jest tajemnica, na końcu - potwierdzenie, ale to w środku kryją się wszystkie emocje, dla których cała sprawa staje się warta zachodu. "
    Polecam inne powieści autora " Ostatniej Piosenki ", które zostały sfilmowane. Wciąż ją kocham, Jesienna miłość, List w butelce i Pamiętnik, piękne i warte zwrócenia uwagi! Obserwuję,

    OdpowiedzUsuń